Fundusz inwestycyjny z kartą płatniczą?

W ostatnich miesiącach pieniądze z bezpiecznych funduszy inwestycyjnych uciekają do banków. Te ostatnie przygotowały specjalne oferty, dla osób, które chcą lokować oszczędności płynnie i zyskownie. Kolejne banki wprowadzają produkty łączące cechy lokaty i konta. Żaden jednak nie wpadł na rozwiązanie, które z powodzeniem funkcjonuje na Węgrzech – „podpięcie” karty płatniczej do funduszu rynku pieniężnego.

Nie wypłacaj dwa razy

Najbardziej widoczny w mediach jest ING Bank Śląski ze swoim Otwatym Kontem Oszczędnościowym. Rachunek jest prowadzony bezpłatnie. Darmowe są także wpłaty na konto. Prowizji nie zapłacimy wypłacając gotówkę z konta raz w miesiącu. Posiadacz „zwykłego” konta w ING BŚ za każdą kolejną wypłatę w miesiącu zapłaci 5 zł, a pozostali klienci 10 zł. Bank nie wydaje do tego rachunku kart płatnicznych. Atutem oferty ING Banku Śląskiego jest oprocentowanie. Środki do kwoty 100 tys. zł procentują według stawki 5,25 proc., a powyżej 100 tys. zł – 5,5 proc.

Konto oszczędnościowe oferuje także Kredyt Bank. Tutaj oprocentowanie nie jest już tak korzystne. Utrzymując na koncie mniej niż 1000 zł nie zarobimy nic na odsetkach. Dla kwot powyżej 1000 zł oprocentowanie wynosi już 4 proc. i później stopniowo rośnie, do 5,5 proc. dla salda powyżej 100 tys. zł. Jeśli będziemy mieć na koncie np. 120 tys. zł wówczas cała ta kwota procentuje wg najwyższej stawki. Pierwsza w miesiącu wypłata z konta jest darmowa, a każda kolejna kosztuje 15 zł.

Dominet Bank kilka miesięcy temu wprowadził rachunek Sejf. Oprocentowanie wynosi od 2 do 5,5 proc. przy czym w najwyższy próg „wpadamy” wpłacając ponad 50 tys. zł. Prowadzenie konta jest bezpłatne. Bank pobiera jednak prowizje za każdą wypłatę z tego rachunku. Jeśli wypłacamy mniej niż 10 tys. zł wówczas będzie to 0,1 proc. jednak nie mniej niż 10 zł. Większe wypłaty trzeba awizować z przynajmniej dwudniowym wyprzedzeniem. Wówczas prowizja jest taka sama jak przy mniejszych wypłatach. Jeśli nie zapowiemy wypłaty wcześniej zapłacimy aż 0,3 proc. prowizji.

Konto lokacyjne proponuje Raiffeisen Bank Polska. Tutaj oprocentowanie wynosi od 1,5 (saldo do 5 tys. zł) do 5 proc. (saldo powyżej 10 tys. zł). Utrzymując przez 3 miesiące średnie saldo przynajmniej 7 tys. zł uzyskamy premię w postaci oprocentowania wyższego o 1 pkt proc. w każdym przedziale. Podane stawki oprocentowania dotyczą jednak tylko sald, do których są przypisane. W efekcie ostateczne oprocentowanie oszczędności nie sięgnie najwyższych poziomów, lecz będzie średnią ważoną poszczególnych stawek. Zaletą konta jest brak prowizji za wypłaty, wpłaty i prowadzenie.

Na rynek kont lokacyjnych kilka dni temu wkroczył mBank ze swoim rachunkiem eMax plus. Oprocentowanie wynosi obecnie 5,3 proc. Bank gwarantuje, że nie spadnie poniżej miesięcznego WIBOR-u o więcej niż 3 pkt proc. (obecnie daje to dolny próg na poziomie ok. 3,7 proc.). Rachunek jest prowadzony bezpłatnie. Z konta można wykonać raz w miesiącu darmowy przelew na zdefiniowany wcześniej rachunek w mBanku. Taki przelew na konto w obcym banku kosztuje 0,50 zł. Każdy kolejny przelew traktowany jest jako awaryjny – można go zrealizować tylko za pośrednictwem infolinii i kosztuje 5 lub 10 zł zależnie od tego czy docelowy rachunek jest prowadzony w mBanku czy poza nim.

Fundusz z kartą

Nasze banki prześcigają się, by dać klientom płynność i sensowną stopę zwrotu w jednym produkcie. W efekcie powstają lepiej lub gorzej oprocentowane konta, z których pieniądze opłaca się wycofywać tylko raz na miesiąc. Są to produkty o ograniczonej funkcjonalności, które stanowią najczęściej „nakładkę” na normalne ROR-y, do których banki wydają karty płatnicze.

Węgrzy z Budapest Banku podeszli do sprawy nieco inaczej. Wykorzystali fundusz rynku pieniężnego. Fundusze inwestycyjne zapewniają płynność jednak dostęp do pieniędzy jest nieco ograniczony. Na wpływ środków po złożeniu zlecenia umorzenia jednostek trzeba czekać kilka dni. Nie zawsze też można takie zlecenie złożyć przez Internet. Budapest Bank rozwiązał ten problem „podczepiając” do funduszu kartę płatniczą.

Jest to wykupkła karta MasterCard, za pomocą której  można dokonać zakupów i wypłacić pieniądze z bankomatu. Kosztuje 3000 forintów (ok. 50 zł) rocznie. Fundusz, z którym jest związana w ostatnich 12 miesiącach zarobił aż 9 proc. Takie zyski w funduszach rynku pieniężnego możliwe są dzięki wysokim stopom procentowym na Węgrzech. Produkt funkcjonuje już prawie 10 lat.

Czekamy na podobne rozwiązania w polskich bankach.