Giełda najniższej od marca 2007 roku

Najważniejsze wydarzenia z 7 stycznia 2008 r.:

  • Listopadowa inflacja PPI w strefie euro wyniosła 4,1% wobec oczekiwanych 4%
  • Grudniowy wskaźnik nastrojów konsumentów w strefie euro wyniósł minus 9 pkt i wypadł słabiej od oczekiwań, w sektorze przemysłowym oraz usługowym były mniej więcej zgodne z oczekiwaniami
  • Stopa bezrobocia w strefie euro wyniosła w listopadzie 7,2%

Diagnoza sytuacji na rynkach finansowych

Tydzień na naszej giełdzie zaczął się źle. Tak, jak się obawialiśmy, WIG spadł poniżej sierpniowego dołka, który w dłuższej perspektywie tworzył bardzo silne wsparcie. To sygnał zapowiadający, że ani reszta tygodnia, ani kolejne tygodnie nie będą korzystne dla posiadaczy akcji. Na wykresie mamy ukształtowane dwa coraz niżej położone dołki, więc możemy mówić o ostatecznym potwierdzeniu, że nasza giełda rozpoczęła korektę całej hossy, zapoczątkowanej na wiosnę 2003 r. Takie stwierdzenie pozwala spodziewać się dotarcia WIG w rejon 46 tys. pkt. To oznaczałoby jeszcze całkiem pokaźny potencjał spadku. Jakkolwiek pesymistyczne wydawałoby się to zapatrywanie na przyszłość, to dopóki WIG nie wróci ponad przebity dołek z połowy sierpnia, trzeba liczyć się realizacją takiego scenariusza. Może się on kłóci trochę z fundamentalnym podejściem do analizy, w którym aż tak wielu powodów do oczekiwania na 15-20 proc. zniżkę z obecnych poziomów nie ma. Jednak musimy pamiętać, że lokalne fundamenty to tylko jeden z elementów kształtujących koniunkturę na naszej giełdzie. Trzeba też pamiętać o przepływach kapitału, które przy przewadze wypłat z funduszy, negatywnie oddziaływałyby na notowania. Przy rozczarowującym początku roku coraz bardziej można obawiać się umarzania udziałów w funduszach, mniej już pewnie małych i średnich spółek, a teraz typowych funduszach akcji. I wreszcie bardzo istotne jest to, co dzieje się na światowych rynkach, co szczególnie wpływa na decyzje indywidualnych inwestorów. Dla nich ocena sytuacji na podstawie zmian głównych światowych indeksów jest jedną z prostszych możliwości.

Poniedziałek był najgorszy dla akcji małych i średnich spółek, a w ujęciu branżowym dla spółek budowlanych, deweloperów i banków. Tym, co łączy te wszystkie sektory, jest wrażliwość na podwyżki stóp procentowych. Jednocześnie są one wyraźnie powiązane z koniunkturą w naszej gospodarce. Słabość takich branż może trochę dziwić w kontekście oczekiwań, że nasza gospodarka będzie w dobrej formie. Wydaje się, że takie zachowanie można rozpatrywać w kategoriach dużej niepewności i tego, że inwestorzy są trochę pogubieni w całej sytuacji. Z jednej strony słychać, że wyceny są już w dość atrakcyjne, szczególnie mniejszych firm, a z drugiej nie widać większego zainteresowania ich akcjami. Takie zagubienie to na dłuższą metę niedobra sytuacja.

Tym bardziej, że zwiększa się grono osób, które na giełdzie nie zarabiają a tracą. Wszyscy, którzy kupowali akcje od połowy marca 2007 r. średnio licząc są już teraz pod kreską. Napływające na rynki wiadomości w dalszym ciągu natomiast nie są zachęcające. W poniedziałek nie mieliśmy informacji tego kalibru, ci piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Jednak takie doniesienia jak o pogorszeniu się nastrojów gospodarczych w Europie do poziomu sprzed dwóch lat, czy słabszym klimacie biznesowym w Wielkiej Brytanii, nie skłaniają do zakupów akcji, a raczej zachęcają do ich pozbywania się. Jednocześnie znów „rozpętała” się dyskusja na temat prawdopodobieństwa recesji w Ameryce. Ekonomiści zaczęli się prześcigać w jej prognozowaniu, co z psychologicznego punktu widzenia nie tworzy atmosfery do kupowania walorów. Zaczynają funkcjonować w obiegu zapowiedzi najgorszej recesji w historii. Mówił o tym wczoraj jeden z bardziej znanych inwestorów giełdowych Jim Rogers.

W obecnej sytuacji można dopatrywać się w zasadzie jednej pozytywnej strony, choć może ona wydawać się nieco przewrotna. Wraz ze zniżką WIG poniżej sierpniowego dołka i ewentualnym dalszym spadkiem notowań będziemy mogli zacząć szukać dogodnego momentu wejścia na rynek. Dopóki wisiała nad nim groźna przełamania wsparcia i kontynuacji przeceny nie miało to większego sensu. Oczywiście dziś na takie kupno jest dużo za wcześnie, ale stopniowo sytuacja może zacząć sprzyjać takim decyzjom.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element obecnej sytuacji. To poprawa nastrojów na rynku pieniężnym na świecie. Z tego powodu zadowolenie nie spotkaniu bankierów centralnych wyrażał  szef Europejskiego Banku Centralnego. Można to odczytywać jako sygnał przeciwko obniżce stóp w Eurolandzie. Choć z praktycznego punktu widzenia ta decyzja nie miałaby szans odwrócić biegu zdarzeń na giełdach, to zapewne świadomość, że banki centralne mają jeden powód więcej, by ciąć stopy procentowe byłaby dla inwestorów pocieszająca.

Dziś na rynkach
8 I 2008 r.

  • Listopadowa sprzedaż detaliczna w strefie euro
  • Listopadowe zamówienia fabryczne w Niemczech
  • Listopadowa liczba podpisanych umów sprzedaży domów w USA

Katarzyna Siwek
Expander

Opcje dostępności

Wysoki kontrast
Czytaj stronę
Kliknij aby czytać
Podświetlenie linków
TT
Duży Tekst
Odstępy między tekstami
Zatrzymaj animacje
Ukryj obrazy
Df
Przyjazny dla dysleksji
Kursor
Struktura strony