Gorący rynek hiszpańskich nieruchomości
Trzy dekady po powrocie do demokracji i dwie po wstąpieniu do Unii Europejskiej hiszpańska gospodarka kwitnie. Nad większymi miastami górują dźwigi, miejscowości wypoczynkowe pękają w szwach, a drogie restauracje i sklepy w Madrycie i Barcelonie pełne są zarówno Hiszpanów jak i przyjezdnych.
W tym roku przewidywany jest tam 3,7 – procentowy wzrost PKB – o połowę wyższy niż we Francji czy Niemczech. Madrycki indeks Ibex 35 wzrósł od początku roku o 30 proc. To najlepszy wynik wśród zachodnioeuropejskich gospodarek. Dla porównania ogólnoeuropejski S&P Europe 350 wzrósł o 15 proc.
Przyczyn tej prosperity jest kilka. Jednak największe znaczenie ma boom firm związanych z budownictwem. Waga tego sektora znajduje odzwierciedlenie na hiszpańskim rynku finansowym. 10 proc. wartości Ibex 35 tworzą właśnie spółki związane z nieruchomościami. Sektor miał również 10 proc. udziału we wzroście PKB w ciągu ostatnich dziesięciu lat i w tym samym okresie powstało tam 14 proc. spośród wszystkich nowych miejsc pracy. Ceny mieszkań wzrosły dwukrotnie w przeciągu ostatnich ośmiu lat.
Bardzo dużą rolę w rozwoju tego sektora gospodarki miały unijne fundusze spójnościowe przeznaczone na podciągnięcie poziomu hiszpańskiej infrastruktury do poziomu najlepiej rozwiniętych krajów Europy Zachodniej. Niestety od 2008 roku będą się one sukcesywnie zmniejszać. Świadome tego firmy deweloperskie już podejmują działania w kierunku zróżnicowania swojej działalności.
Michał Ziętal