Greenspan znowu straszy, ale giełdy odbijają

 

Alan Greenspan znów straszy recesją, ale nie popsuło to nastrojów inwestorów, którzy po odbiciu od dna giełd azjatyckich ponownie zaczęli kupować akcje.

Po najgorszym od kilku lat tygodniu na światowych giełdach oraz fatalnym poniedziałku wczoraj inwestorzy wreszcie mogli głębiej odetchnąć z ulgą. Indeksy na całym świecie odbiły się od dna. Barometr giełdy w Londynie FTSE zyskał na wartości 1,3 proc., a główne indeksy amerykańskie – od 1,3 do 2 proc. Poprawę nastrojów odczuli też inwestorzy lokujący w Warszawie: tu indeks WIG wzrósł o 1,5 proc.

Skąd ta metamorfoza? Co prawda jeszcze w poniedziałkowy wieczór kolejne złe wieści nadeszły z giełd amerykańskich (indeksy spadły o 0,5-1,1 proc.), ale już we wtorkowy poranek zostały zneutralizowane dobrymi doniesieniami z Azji.

Nie dość, że w górę wreszcie ruszyły giełdy w Japonii, Korei, Szanghaju, czy Singapurze (indeksy rosły o 1-2 proc.), to jednocześnie w dół runął kurs japońskiej waluty. Jen stracił najwięcej od 17 miesięcy, a właśnie jego ostatnie wzrosty pogarszały nastroje inwestorów lokujących na rynku akcji. Analitycy uznali odwrócenie trendu za sygnał, że giełdy akcji najgorsze mają już za sobą.

Poprawa nastrojów w Azji zachęciła do kupowania akcji inwestorów w całej Europie. Zielono zrobiło się na tablicach notowań od Londynu po Ateny, a najwięcej – o ponad 2 proc. – poszedł w górę praski indeks CTX.

Na warszawskim parkiecie główny indeks WIG zyskał na wartości 1,4 proc., ale głównie z powodu gwałtownego odreagowania notowań średnich i małych spółek. Ich indeks MidWIG poszedł w górę o ponad 2,5 proc., podczas gdy barometr największych spółek WIG20 – tylko o 0,8 proc.

Analitycy uważają, że przebieg kolejnych sesji będzie zależał od koniunktury na giełdach światowych. – Można obstawiać wzrost WIG20 nawet o 5 proc. w ciągu najbliższych dziesięciu dni, ale , przy założeniu spokoju na rynkach światowych – powiedział ISB Tomasz Nowak, analityk DM Millennium.

Wzrost optymizmu na giełdzie przełożył się też na poprawę notowań złotego. Nasza waluta umocniła się o niecałe 2 gr w stosunku do euro. Po południu za wspólną walutę na rynku międzybankowym płacono 3,89 zł. Marek Rogalski, analityk TMS Brokers, uważa, że to przejściowa poprawa notowań złotego. Jego zdaniem nastroje wokół rynków wschodzących wciąż nie są najlepsze.

Po Azji i Europie fala wzrostów cen akcji zawitała na giełdy amerykańskie. – Inwestorzy uznali, że po tygodniowych spadkach ceny akcji są niedoszacowane – tłumaczy High Johnson z firmy doradczej Johnson Illington Advisors. Indeks Dow Jones wrósł we wtorek wieczorem polskiego czasu o 1,3 proc., S&P – o półtora procenta, a technologiczny indeks Nasdaq – o prawie 2 proc. Prawdziwą euforię było widać na rynkach wschodzących Ameryki Łacińskiej. Brazylijski indeks Bovespa poszedł w górę aż o 4,5 proc.!

Inwestorów w USA, którzy kupowali akcje na fali optymizmu płynącego z rynków azjatyckich, nie wystraszyło nawet kolejne wystąpienie Alana Greenspana, byłego szefa amerykańskiego banku centralnego (Fed). Ogłosił on wczoraj, że jego zdaniem „jest jedna trzecia prawdopodobieństwa”, że amerykańska gospodarka znajdzie się jeszcze w tym roku w recesji.

Greenspan ocenił, że trwające dziesięć lat ożywienie w gospodarce USA należy zaliczyć do globalnych fenomenów. – Historycznie rzecz ujmując, normalny cykl gospodarczy trwa dużo krócej – stwierdził Greenspan.

Pod koniec lutego były szef Fed również wywołał zamieszanie na giełdach. – Możliwe, że do końca roku w gospodarce USA nastąpi recesja. Gospodarka USA rośnie już od 2001 r. Są sygnały, że cykl rozwoju zbliża się do końca – wypalił Greenspan ostatniego dnia lutego.

Jego słowa zdają się potwierdzać opublikowane wczoraj dane makroekonomiczne. Amerykański urząd statystyczny podał, że w 2006 r. koszty pracy w USA wzrosły o ponad 3 proc., czyli najbardziej od pięciu lat. Znacznie bardziej, niż szacowali analitycy, spadła też sprzedaż nowych domów.

Na razie te informacje nie popsuły inwestorom humorów. – Rynek wciąż nie wyszedł jeszcze na prostą – ostrzega tymczasem cytowany przez Reutersa David Brown , główny ekonomista banku Bear Stearns na Europę.

Maciej Samcik, Gazeta.pl