Hipoteczny skok w nieznane
„Gazeta Prawna” zwraca uwagę: w przeciwieństwie do kredytów konsumenckich, w Polsce brakuje przepisów regulujących prawa osób zaciągających kredyt hipoteczny. Pożyczając pieniądze na mieszkanie nie dowiemy się – jeżeli sami tego nie policzymy – jaki jest na przykład rzeczywisty koszt kredytu.
Kiedy kupujemy samochód albo telewizor, bank musi nas poinformować, ile naprawdę kosztuje kredyt, łącznie z prowizjami i opłatami. Takiego obowiązku nie ma, gdy pożyczamy pieniądze na kupno mieszkania. – Nie wiadomo, z jakiego powodu krótkookresowe kredyty konsumpcyjne są bardziej przejrzyste i łatwe do porównania niż kredyty mieszkaniowe, zaciągane na 20–30 lat – dziwi się prof. Leszek Pawłowicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
Osoby zaciągające kredyt mieszkaniowy mają nie tylko problem z wyborem najodpowiedniejszej dla siebie opcji, ale i z dodatkowymi kosztami, które pojawiają się niespodziewanie już w czasie spłaty kredytu. – Zdarzają się sytuacje, gdy bank żąda dodatkowych opłat, które nie były uwzględnione w umowie – mówi Katarzyna Marczyńska, arbiter bankowy. Podaje przykład przewalutowania kredytu, kiedy bank na własną rękę zmienił system spłaty rat, mimo że takiej dyspozycji nie było we wniosku.
W efekcie wysokość raty wzrosła o 200 zł miesięcznie. Bank zgodził się na powrót do wcześniejszego sposobu spłaty, ale… zażądał od klienta prowizji za kolejny aneks do umowy.
Jeżeli przepisy się nie zmienią, podobne niespodzianki mogą przydarzyć się każdemu. Zwłaszcza że kredyty hipoteczne to dziś prawie jedna czwarta wszystkich pożyczek udzielanych przez banki. Będzie ich coraz więcej, gdyż w tym roku ich pula zwiększy się aż o 40 proc., czyli 15 mld zł.
Na tym lukratywnym rynku nie brakuje pułapek. Wie o tym Komisja Europejska, której nie udało się wprawdzie przeforsować obowiązkowych regulacji dla banków, ale przynajmniej zarekomendowała im dwa lata temu stosowanie Kodeksu Dobrych Praktyk. Podpisało go aż 3,6 tys. instytucji udzielających kredytów mieszkaniowych. Kodeks zobowiązuje m.in. do wyjaśnienia różnicy pomiędzy kredytami ze stałą i zmienną ratą, podania listy składników wpływających na cenę kredytu (koszty administracyjne, ubezpieczenia, opłaty prawne, koszty pośrednictwa) oraz możliwości wcześniejszej spłaty.
Ale kodeks to za mało. Zachodnie organizacje konsumenckie go krytykują, gdyż łamanie jego norm nie powoduje żadnych konsekwencji. – W związku z tym powraca propozycja ujęcia zasad dotyczących kredytów hipotecznych w bardziej sformalizowanej formie, np. dyrektywy – mówi Krzysztof Budzich z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Komisja Europejska pracuje nad projektem nowej dyrektywy o kredycie konsumenckim i część państw członkowskich chce włączenia do niej kredytów hipotecznych. A więc – musimy liczyć na Brukselę.
Monika Krześniak, Gazeta Prawna