Holendrzy dogadują się z PZU
Eureko prowadzi wojnę ze Skarbem Państwa, a z PZU – intratne interesy. Należąca do Holendrów firma EuroCross podpisała z towarzystwem ubezpieczeniowym dwie umowy. Będą one podstawą do podboju perspektywicznego rynku assistance. Za kilka lat może być on wart nawet kilkaset milionów euro.
Eureko procesuje się ze Skarbem Państwa o przejęcie kontroli nad PZU. Żąda aż 6 mld zł odszkodowania i wprowadzenia spółki na giełdę. Z rządem nie może porozumieć się już od paru lat, natomiast z menedżerami z PZU rozumie się bez słów. Dlatego buduje w naszym kraju biznesowe przyczółki. Forpocztą Eureko ma być jego firma EuroCross, która 1 maja zacznie działać w Polsce.
Strzał w dziesiątkę
Na początku przejmie prowadzone dotąd przez firmę assistance Elvia kontrakty z PZU na assistance medyczne związane z polisami turystycznymi, a także assistance komunikacyjne, związane ze szkodami zagranicznymi. Według firmy, będzie przyjmowała rocznie około 15 tys. zgłoszeń. Konkurenci twierdzą, że oczekiwania są zbyt duże i mówią o około 5 tys. spraw do obsługi. I pytają: co EuroCross ma zamiar zrobić, żeby dorównać konkurentom, z których najwięksi obsługują 100-150 tys. spraw rocznie.
Holendrzy wiedzą jednak, co robią, bo perspektywy dla rynku są znakomite. Na przykład Włosi wydają na takie usługi 500-600 mln euro rocznie. Obecnie przychody naszego rynku z usług assistance (bez kontaktów ubezpieczeniowych) to około 100 mln zł. Wejście na ten rynek obecnie, gdy jest on w początkowej fazie rozwoju, może okazać się strzałem w dziesiątkę. Szczególnie, jeśli ma się szansę na obsługę kontraktów potentata, czyli PZU.
Dwustronne korzyści
Lukas Zelnicek, dyrektor zarządzający EuroCross International, deklaruje, że jego firma pojawiła się w Polsce po to, żeby obsługiwać PZU i ma rozwijać swoją ofertę zgodnie z potrzebami tego towarzystwa. Póki co, spółka czeka jednak na rozwój wypadków.
– Na razie nie mamy planów przejmowania kontraktów związanych z pomocą świadczoną na terenie Polski – mówi Lukas Zelnicek.
Być może dlatego, że stworzenie platformy assistance wykorzystywanej w kraju jest czasochłonne i kosztowne. Ponieważ Eureko nie ma pewności, jak dalej potoczy się spór ze Skarbem Państwa, nie chce ryzykować swoich pieniędzy. Zbudowało więc przyczółek i czeka.
Kogo kupi PZU
Przyczyną odłożenia na później krajowej ekspansji assistance mogą być plany PZU, które chce mieć własną firmę świadczącą tego typu usługi, przede wszystkim osobom posiadającym jego polisy komunikacyjne. Na rynku pojawiły się informacje, że PZU chce kupić Towarzystwa Ubezpieczeń PZM i świadczącą pomoc firmę Autotour należącą do PZMot.
Tomasz Fill, rzecznik PZU, odmówił jednak komentarza w tej sprawie.
Wiadomo jednak, że TU PZM poszukuje pieniędzy, gdyż jego kapitały wynoszą zaledwie 4 mln zł.
– W tym roku musimy podnieść kapitały. Trwają poszukiwania partnera, który zasiliłby naszą spółkę – mówi Krystyna Biesiadecka, prezes TU PZM.
Nie chciała jednak komentować doniesień o ewentualnej sprzedaży firmy PZU, podobnie jak Roman Grzywacz, prezes Autotour.
Analitycy uważają, że PZM chętnie pozbyłby się towarzystwa, ale firmy assistance Autotour już niekoniecznie. PZU odwrotnie: nie potrzebuje towarzystwa, bo samo ma licencję na prowadzenie takiej działalności, a chciałby mieć swoją platformę assistance. Najlepiej już działającą, bo obecny zarząd nie ma raczej ochoty zajmować się budową firmy od początku. Może więc zaproponować PZMot układ: wybawi go z kłopotu z towarzystwem i nadal będzie przekazywać część zleceń firmie Starter, w której Autotour jest udziałowcem.
Jeśli Eureko przejmie kontrolę nad PZU, szybko będzie można połączyć obie firmy pod szyldem EuroCross. Mając zagwarantowane kontrakty z PZU, zajęłaby bardzo mocną pozycję na perspektywicznym rynku.
Marcin Jaworski, Gazeta Prawna