Jak wygląda misja SKOK-ów w praktyce
Coraz dłuższa lista niejasności w zarządzaniu SKOK-ami. Z informacji, które docierają do „Gazety” od szeregowych spółdzielców, coraz wyraźniej wyłania się obraz Kasy Krajowej „wyciskającej” regionalne SKOK-i do ostatniego grosza i gospodarującej tymi pieniędzmi w kontrowersyjny sposób.
Grzegorz Bierecki, prezes Kasy Krajowej zrzeszającej wszystkie SKOK-i, uważa, że spółdzielnie są celem ataku potężnego lobby bankowego. Nie zmienił zdania po tym, jak ujawniliśmy, że przeciwko Biereckiemu i innym członkom władz Kasy Krajowej jest w Prokuraturze Krajowej zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa „nadużycia zaufania”, skierowane przez członków Stowarzyszenia Odbudowy Spółdzielczości.
Sukces jest, ale gdzie pieniądze?
Stowarzyszenie zrzesza byłych i obecnych członków SKOK-ów, którzy zarzucają szefom Kasy Krajowej m.in. złamanie ustawy o SKOK-ach, prawa spółdzielczego, niejasne przepływy pieniędzy i nierówny podział wnoszonych przez SKOK-i składek. Bierecki w wysłanym do „Gazety” oświadczeniu odrzucił oskarżenia. Nawet gdyby w postępowaniu prokuratorskim okazało się, że szefowie Kasy Krajowej nie łamią prawa, to i tak z informacji, które do tej pory ujrzały światło dzienne, wyłania się obraz Kasy Krajowej jako instytucji ręcznie sterowanej przez wąską grupę menedżerów, w której niektóre przepływy pieniędzy są kontrowersyjne.
Prezes Kasy Krajowej zapewnia, że system SKOK-ów to przede wszystkim misja – tanie kredyty, pomaganie najbiedniejszym, lokalna samopomoc. SKOK-i jako organizacje non profit są też wspierane przez państwo. Korzystają z ulgi podatkowej przedłużonej im w ubiegłym roku na kolejne dwa lata.
I rzeczywiście, na pierwszy rzut oka trudno wysunąć tezę, że SKOK-i opływają w dostatki. Prezes Bierecki zdradził nam, że w ubiegłym roku zysk przekroczył 34 mln zł. A największe banki takie, jak PKO BP, Bank Pekao czy BPH, zarobiły w tym czasie ponad miliard złotych.
Jednak z drugiej strony trudno zaprzeczyć, że SKOK-i stały się wielkim przedsiębiorstwem – mają więcej placówek niż największy bank PKO BP (ponad 1,3 tys.) i obsługują półtora miliona klientów. Oferują coraz szerszą paletę usług finansowych (konta osobiste, indywidualne konta emerytalne, ubezpieczenia, fundusze inwestycyjne, karty płatnicze), mogą więc czerpać z nich prowizje. Co dzieje się z dochodami wypracowywanymi przez szeregowe SKOK-i, skoro nie zasilają zysków systemu?
Pieniądze płyną do centrali
Kasa Krajowa wyciska z regionalnych SKOK-ów sporo gotówki. Każdy z 86 działających SKOK-ów musi odprowadzać do centrali różne składki. Fundusz stabilizacyjny (1,2 proc. aktywów), składka na reklamę (0,12 proc. wartości aktywów), na ubezpieczenie w TUW SKOK (od 0,24 do 0,72 proc. zgromadzonych depozytów) – to tylko niektóre z nich. Bierecki tłumaczy, że te opłaty są konieczne, bo głównym zadaniem Kasy Krajowej jest „zapewnienie stabilności finansowej kas” oraz „zapewnienie bezpieczeństwa zgromadzonych w nich oszczędności”.
Pieniądze płyną też do różnych spółek związanych z Kasą Krajową. Zarząd Kasy Krajowej wprowadził np. obowiązek korzystania przez kasy z programów komputerowych opracowanych przez spółkę H&S, należącą do Kasy Krajowej. Spółka ma zagwarantowane wysokie zyski na lata, bowiem – jak twierdzą członkowie Stowarzyszenia Odbudowy Spółdzielczości – system dzierżawy za korzystanie z programów jest tak skonstruowany, że kasy nigdy nie otrzymują ich na własność. Nie wiadomo, jakie są przychody H&S i ile pieniędzy wędruje w formie dywidend do Kasy Krajowej.
Prezes Bierecki twierdzi, że w działalności H&S nie ma niczego nadzwyczajnego – jego zdaniem wiele firm wydziela do budowania i prowadzenia systemów informatycznych zewnętrzne spółki. Opozycjoniści ze Stowarzyszenia Odbudowy Spółdzielczości podnoszą jednak argument, że dzięki takim działaniom dochody z informatyzacji SKOK-ów są poza ich kontrolą – zarządza nimi Kasa Krajowa i jej prezes.
Podobne zastrzeżenia dotyczą spółki Eureka, także należącej do Kasy Krajowej. Z posiadanych przez nas dokumentów wynika, że w latach 2002-03 intensywnie inwestowała ona w nieruchomości na Wybrzeżu. Nie wiadomo, skąd miała pieniądze, bowiem w opinii prawnej z tamtego okresu czytamy, że jej sytuacja finansowa była zła. Czy gotówka płynęła z Kasy Krajowej? Prezes Bierecki tłumaczy, że Eureka, dziś działająca pod nazwą Towarzystwo Finansowe SKOK, została powołana do udzielania klientom SKOK-ów długoterminowych kredytów (spółdzielnie same mogą kredytować swoich członków maksymalnie do pięciu lat). I może szukać pieniędzy na działalność zarówno w Kasie Krajowej, jak i poza systemem.
Według Stowarzyszenia Odbudowy Spółdzielczości członkowie władz wszystkich SKOK-ów podlegają też kosztownemu systemowi obowiązkowych szkoleń. Kandydaci na członków zarządów poszczególnych kas muszą ukończyć studium prowadzone przez należącą do Kasy Krajowej Fundację na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Jej prezesem jest Grzegorz Bierecki. Stowarzyszenie twierdzi, że koszt szkolenia jeszcze niedawno wynosił kilkanaście tysięcy złotych. Zysk ze szkoleń można było wówczas szacować na kilkanaście milionów złotych. Prezes Bierecki zaprzecza – jego zdaniem szkolenia są tanie, a fundacja na nich nie zarabia.
Tajemnicze nieruchomości
Wątpliwości budzi też sposób, w jaki niektóre SKOK-i wynajmują od swoich władz lokale. Prezes Bierecki oficjalnie przyznał „Gazecie”, że członkowie władz Kasy Krajowej tworzą spółki, które najpierw kupują wybrane nieruchomości, a potem wynajmują w nich pomieszczenia lokalnym SKOK-om. Na dodatek pieniądze na zakup nieruchomości pochodzą z kredytów, które szefowie Kasy Krajowej zaciągają w samych SKOK-ach.
Ile pomieszczeń jest wynajmowanych przez SKOK-i od spółek założonych przez prezesów? Tego nie udało nam się policzyć. Ustaliliśmy, że prezes Bierecki oraz prezes SKOK-u Stefczyka Andrzej Sosnowski wspólnie stworzyli w tym celu spółkę Arenda. Z kolei Roman Sikora, były prezes SKOK-u Rodzina, wchłoniętego w ubiegłym roku przez SKOK Stefczyka, ma spółkę Bila. Dwaj członkowie zarządu Kasy Krajowej Wiktor Kamiński i Lech Lamenta oraz Jarosław Bierecki (brat Grzegorza) i Adam Jedliński (szef rady nadzorczej Kasy Krajowej) prowadzą działalność nieruchomościową na własny rachunek.
Prezes Bierecki zapewnia, że spółki nieruchomościowe to jedynie sposób na omijanie niekorzystnych dla SKOK-ów przepisów (spółdzielnie nie mogą inwestować w nieograniczony sposób w nieruchomości). Podkreśla, że spółki nie czerpią z tego żadnych zysków, zaś same nieruchomości „kiedyś” przejdą na własność lokalnych SKOK-ów. Nie pokazuje jednak żadnych dokumentów, np. umów z lokalnymi SKOK-ami, które precyzowałyby, że nastąpi to natychmiast po rozliczeniu kredytów. Tymczasem Stowarzyszenie Odbudowy Spółdzielczości w swoim doniesieniu twierdzi, że czynsze są w wielu przypadkach zawyżane.
W niektórych przypadkach wątpliwości budzi też sposób podejmowania przez SKOK-i uchwał o współpracy ze spółkami należącymi do szefów Kasy Krajowej. „Gazeta” dotarła do protokołu z walnego zgromadzenia członków SKOK-u Rodzina z końca 2003 r., które zgodziło się na wynajęcie od jednej ze spółek prezesów czterech nieruchomości (przy ul. Piłsudskiego w Stargardzie Szczecińskim, przy ul. Władysława IV w Gdyni, przy ul. Kossaka w Pruszczu Gdańskim oraz przy ul. AK w Ełku). Z protokołu wynika, że w głosowaniu wzięli udział nieliczni członkowie Kasy Krajowej, głównie zainteresowani (w tym m.in. Jarosław Bierecki, Andrzej Sosnowski, Roman Sikora, Grażyna Sikora).
Fuzje ze Stefczykiem w tle
Wszystkie ważniejsze decyzje finansowe dotyczące SKOK-ów od lat skupia w swoim gronie nieliczne grono menedżerów. W doniesieniu do prokuratury autorstwa członków Stowarzyszenia Odbudowy Spółdzielczości czytamy, że prezes Grzegorz Bierecki jednocześnie prezesuje kluczowym spółkom z grupy SKOK (Kasa Krajowa i Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych) oraz zasiada w licznych radach nadzorczych (TUW SKOK, TUW SKOK Życie, TFI SKOK, H&S, SKOK Stefczyka). Równie dużą liczbę funkcji pełnią jednocześnie najbliżsi współpracownicy Biereckiego – Wiktor Kamiński, Lech Lamenta i Adam Jedliński.
Status quo na szczytach władzy nie jest zagrożony, bo najszybciej rozwija się na rynku kilka największych SKOK-ów mających jednocześnie najlepsze układy z Kasą Krajową (SKOK Stefczyka, SKOK Piast). W ciągu ostatnich lat z ponad 120 lokalnych SKOK-ów na rynku zostało tylko nieco ponad 80. Pozostałe zostały przyłączone do większych struktur. Prezes Bierecki zapewnia, że wyłącznie z przyczyn ekonomicznych.
Według Stowarzyszenia wiele fuzji zostało dokonanych „na siłę”, ze złamaniem prawa. Jego przedstawiciele nieoficjalnie mówią o przypadkach zawyżania strat SKOK-ów przez zarządców komisarycznych (poprzez np. uznawanie całego portfela kredytów za nieściągalny). Dzięki temu miały powstawać sztuczne straty finansowe uzasadniające łączenie kas. Jednak opozycja nie przedstawiła nam na to żadnych przekonujących dowodów.
Maciej Samcik, Gazeta Wyborcza