Kapitał płynie do nas szerokim strumieniem
Rynki Europy Środkowo-Wschodniej przeżywają oblężenie zagranicznych inwestorów.
Po ostatnich zwyżkach za euro płacimy już tylko 3,8 złotego. Indeksy giełdowe idą w górę. Wszystko za sprawą fali kapitału, która trafia na rynki naszego regionu.
Trwa dobra passa na środkowoeuropejskich rynkach finansowych. Wczoraj forint był najdroższy wobec euro od marca. Węgierski pieniądz okazuje się też najlepszy w zestawieniu agencji Bloomberga najmocniejszych walut wobec euro od początku bieżącego kwartału. W tym rankingu, obejmującym 71 państw, nasz złoty zajmuje czwarte miejsce, zaraz za słowacką koroną.
Dlaczego waluty krajów naszego regionu zyskują? – Globalni inwestorzy przestali się obawiać podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych – wyjaśnia Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK. Gdyby stopy za Atlantykiem szły w górę, graczom bardzo opłacałoby się tam lokować kapitał. Skoro stopy w Ameryce nie rosną (a teraz coraz częściej mówi się, że będą spadały), to lepiej kupić np. polskie akcje lub obligacje.
Efektem wzrostu zainteresowania długiem jest to, że rentowność pięcioletnich polskich obligacji skarbowych spadła kilka dni temu poniżej 5 proc. Sytuacja na giełdzie też jest znakomita. Nasz WIG20 należy do najmocniejszych indeksów giełdowych na świecie. W przeliczeniu na euro zyskał już w tym kwartale 13 proc. – to wynik lepszy od 70 innych wskaźników branych pod uwagę przez Bloomberga. Przed nami znalazło się natomiast kilka innych państw Europy Środkowo-Wschodniej, co wskazuje, że nie tylko nasza giełda przyciąga ostatnio inwestorów.
Łukasz Wilkowicz, Parkiet