Kolejka po pieniądze
Coraz więcej osób sięga po kredyty na zakup mieszkania. W efekcie pracownicy banków nie mogą nadążyć z ich obsługą, a klienci muszą pisać aneksy do umów z deweloperami
– Starałem się o kredyt hipoteczny w mBanku. Wszystkie wymagane dokumenty złożyłem w połowie kwietnia 2006 r. Kredyt miałem dostać za miesiąc. Niecały miesiąc później bank wydał decyzję pozytywną, ale musiałem jeszcze dostarczyć wyciągi z mojego konta. Potem okazało się, że przedawnieniu uległ jeden z dokumentów, który trzeba było na nowo dostarczyć. Kilka dni później bank zażądał kolejnego zaświadczenia. Ostatecznie umowa została podpisana po 2,5 miesiącach od złożenia przeze mnie papierów – nie bez kłopotów, gdyż okazało się, że podano w niej błędnie mój adres i kwotę kredytu – opowiada Krzysztof B., czytelnik „Rz”.
Magdalena Ossowska z mBanku tłumaczy, że na wydłużenie czasu uruchomienia kredytu nałożyło się kilka czynników. – W tej sprawie wymagane przez mBank dokumenty docierały z opóźnieniem. Dlatego też nie można jednoznacznie stwierdzić, że tylko jeden z zaangażowanych w sprawę podmiotów, czyli bank, miał wpływ na czas realizacji. Warto pamiętać, że przyznanie kredytu nie jest jednoznaczne z uruchomieniem środków finansowych. Najczęściej klient musi spełnić dodatkowe warunki umożliwiające podpisanie umowy kredytowej – wyjaśnia Magdalena Ossowska.
Kredyt w kilka miesięcy
Zazwyczaj banki deklarują wykonanie analizy wniosków w ciągu tygodnia, przy czym okres ten może się o kilka dni wydłużyć lub skrócić. W rzeczywistości jednak coraz więcej klientów narzeka, że muszą długo czekać na podpisanie umowy. W dodatku pracownicy banków wymagają nieuzasadnionych czasami dokumentów, których gromadzenie jest czasochłonne i kosztuje sporo trudu.
– Nasi klienci czekają 2 – 3 miesiące, a czasem nawet i pół roku na podpisanie umowy z bankiem. Kilkakrotnie musieliśmy z klientem podpisywać 5 razy aneks do umowy, gdyż „jego” bank zwlekał z decyzją o przyznaniu kredytu. W takich sytuacjach namawiam wszystkich na zmianę banku. To najlepszy sposób na szybsze uzyskanie kredytu – opowiada przedstawicielka z firmy deweloperskiej.
Uzupełniane dokumentów
Przedstawiciele banków tłumaczą się, że opóźnienia najczęściej wynikają z konieczności składania dodatkowych wyjaśnień lub dokumentów, z czym klienci zwlekają.
– W trakcie analizy mogą pojawić się fakty wcześniej nieznane, np. po sprawdzeniu księgi wieczystej wychodzi na jaw, że stan prawny nieruchomości jest inny niż deklarował klient, co wymaga uzyskania dodatkowych informacji, sprostowania itd. – mówi Anna Woźniak z Lukas Banku.
– Często zdarza się także, iż po analizie dokumentów pojawiają się nowe okoliczności, które mogą wpłynąć na czas wydania decyzji. Co więcej, ich pojawienie się może skutkować odmową udzielenia kredytu – dodaje Robert Gniezdzia, zastępca dyrektora Departamentu Kredytów Hipotecznych w ING Banku Śląskim.
Proces decyzyjny przedłuża się również, gdy w rachubę wchodzi niestandardowa umowa kredytowa.
– Opóźnienia może także powodować wydłużający się czas oczekiwania na wycenę nieruchomości, która stanowi zabezpieczenie kredytu. Z uwagi na znaczne zainteresowanie kredytami hipotecznymi rzeczoznawcy nie są w stanie sprostać zapotrzebowaniu na ich usługi w standardowych terminach – wyjaśnia Agnieszka Nachyła, dyrektor Departamentu Marketingu i Rozwoju Bankowości Hipotecznej w Banku Millennium.
Wzmożony popyt
Problemy ze zbieraniem dokumentów to właściwie tylko czubek góry lodowej. Wszystko bowiem wskazuje na to, że wzrost zainteresowania kredytami hipotecznymi zaczyna przerastać możliwości banków w zakresie obsługi klienta.
– Obecnie termin od złożenia dokumentów do podpisania umowy wydłużył się w naszym banku do kilkunastu dni ze względu na ogromny wzrost zainteresowania ofertą kredytów hipotecznych – liczba złożonych wniosków wzrosła z 3785 w marcu w tym roku do 5040 w maju. W czerwcu będzie ich około 6 tys. – wylicza Agnieszka Nachyła.
Przyczyn tego wzrostu jest kilka – boom mieszkaniowy, coraz łatwiejsze warunki uzyskania kredytu, a także wprowadzanie przez banki różnych promocji.
Tomasz Kowalski z Expandera twierdzi, że koniunkturę najbardziej obecnie nakręciła zmiana zasad wyliczania zdolności kredytowej, do której doszło w minioną sobotę – Klienci starali się podpisać umowę z bankiem jeszcze przed tym terminem. Od tego tygodnia, moim zdaniem, kolejki ustawiające się do banku po kredyt powinny nieco zmaleć – opowiada „Rz”.
Nie oznacza to jednak, że kolejki znikną w ogóle. – W tym roku zwiększenie popytu na kredyty hipoteczne przerosło oczekiwania nas wszystkich. Aby nie wystawiać klientów na próbę cierpliwości i przyspieszyć dzisiejsze zatory, instytucje finansujące powinny przejąć na siebie część czynności, jak np. uzyskanie wyciągów z ksiąg wieczystych – dodaje Mariusz Drzewiecki, wicedyrektor ds. marketingu i sprzedaży w MultiBanku.
Dorota Kaczyńska, Rzeczpospolita