Marzec warto „przeczekać” w funduszu rynku pieniężnego
Luty był z pewnością bardzo pomyślnym miesiącem dla akcjonariuszy spółek publicznych i dla posiadaczy jednostek uczestnictwa w funduszach akcji i funduszach zrównoważonych. Główny indeks giełdowy WIG zyskał w tym czasie 6,2 proc. Motorem wzrostów na warszawskim parkiecie ponownie okazały się najmniejsze spółki. Indeks rynku równoległego, gdzie notowane są właśnie takie firmy zwiększył w lutym swoją wartość aż o 19,7 proc. Dla porównania WIG-20, czyli indeks spółek największych wzrósł „tylko” o 6 proc.
Dużo mniej powodów do zadowolenia mają posiadacze obligacji skarbowych. Po słabym końcu stycznia można było spodziewać się choćby krótkotrwałego odreagowania spadków cen tych papierów wartościowych. I rzeczywiście wzrost cen nastąpił w pierwszych dniach lutego, ale był on naprawdę krótkotrwały. Niemiłą niespodziankę posiadaczom obligacji i jednostek uczestnictwa w funduszach obligacji sprawiła Rada Polityki Pieniężnej na swoim pierwszym posiedzeniu w nowym składzie. Po desygnowaniu przez prezydenta trzech znanych i poważanych ekonomistów do tego grona nie spodziewano się obniżki stóp procentowych. Ale mało kto przypuszczał, że nowa RPP w swoim komunikacie zasygnalizuje możliwość podwyżek stóp procentowych. Na taką wiadomość błyskawicznie zareagował rynek obligacji (spadkiem cen, czyli podwyżką rentowności) i rynek walutowy – wzmocnieniem złotego. I chyba właśnie powstrzymanie spadku wartości naszej waluty było głównym celem oświadczenia RPP. Rynki otrzymały kolejny sygnał (wcześniej wypowiadał się prezes NBP i ministrowie), iż czynniki odpowiedzialne za politykę monetarną i fiskalną nie będą bezczynnie obserwować szkodliwego dla gospodarki nadmiernego osłabienia złotego. Po pierwszych mocnych reakcjach nadszedł czas na odreagowanie i bardzo szybko nasza waluta ponownie osłabiła się. W efekcie w skali miesiąca złoty stracił około 2 proc. zarówno do dolara, jak i do euro.
Bardzo ciekawie wyglądają relacje między amerykańskim dolarem i wspólną europejską walutą. Dosyć powszechnie oczekiwano szybkiego przekroczenia przez euro poziomu 1,30 dolara. Obecnie coraz więcej wskazuje jednak na powazniejsze odwrócenie tendencji i spadek kursu euro przynajmniej do wysokości 1,18 dolara. Oznacza to, że w wypadku ponownego umocnienia złotego wobec walut obcych cena dolara (liczona w złotych) byłaby raczej stabilna, ale cena euro drastycznie spadłaby. Natomiast dalsze osłabianie złotego mogłoby doprowadzić kurs dolara ponownie w okolice 4zł, a euro raczej nie przekroczyłoby 5 zł.
Marzec z pewnością przyniesie dużo nerwowych chwil na polskim rynku finansowym. Najistotniejsza przesłanką dla takiej prognozy jest kumulacja istotnych wydarzeń politycznych. Już w pierwszych dniach marca dojdzie do próby skonstruowania koalicji sejmowej zdolnej do przegłosowania w Sejmie najważniejszych ustaw z tzw. „planu Hausnera”. Niewykluczone wydaje się przesilenie rządowe. Dodatkowo w SLD wkrótce nastąpi wybór nowego przewodniczącego. Fakt ten może zaważyć na skłonności ekipy rządowej do wdrożenia przynajmniej minimalnego programu uzdrawiania finansów publicznych.
Polityczne zamieszanie odbije się najmocniej na rynku papierów dłużnych i rynku walutowym. Prawdopodobieństwo pomyślnego i niepomyślnego rozwoju wypadków wydaje się niemal jednakowe. W takiej sytuacji najlepszym wyjściem dla osób nastawionych na długoterminowe inwestowanie jest skoncentrowanie na ochronie kapitału. Do czasu uspokojenia nastrojów na rynkach. Posiadacze jednostek funduszy inwestycyjnych mogą na ten okres „zaparkować” swoje kapitały w najbezpieczniejszych funduszach (rynku pieniężnego lub gwarantowane), a także ochronić się przed ewentualnym spadkiem wartości złotego inwestując część środków w fundusze lokujące za granicą.
Rynek akcji może na początku marca doświadczyć jeszcze kilku sesji wzrostowych, ponieważ zamieszanie polityczne nie przekłada się tak szybko na ceny akcji. Tym niemniej koniec marca (miesiąca zazwyczaj bardzo niepomyślnego dla giełdy) nie zapowiada się już tak dobrze. Wyraźnie widać oznaki nadchodzącej dłuższej korekty spadkowej. Proporcje ewentualnych zysków w marcu do możliwych strat zniechęcają do ponoszenia ryzyka. Lepiej poczekać na następna falę hossy.
Alfred Adamiec