Nie daj się naciągnąć na kredyt argentyński

Ostrzegamy: nie pożyczaj pieniędzy na mieszkanie czy dom od firm, które udają banki, kusząc tanim kredytem i nie żądają przy tym wykazania zdolności kredytowej. Zazwyczaj funkcjonują w systemie argentyńskim, czyli każą klientom spłacać to, czego oni często jeszcze nie dostali. Taka działalność ma charakter kryminogenny – ogłosił w swoim raporcie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Klientami systemów argentyńskich stają się zwykle osoby, które są bez szans na kredyt bankowy, bo nie mają stałych dochodów i stałego zatrudnienia. Tacy niewiarygodni dla banków klienci nie dostają pożyczek także w systemie argentyńskim – służą raczej do dostarczania środków do systemu.
W swoich wnioskach z ostatniej kontroli UOKiK określił więc system argentyński jako błędny, bo niedający gwarancji uzyskania kredytu ani zwrotu wpłaconych pieniędzy.

Kontrolerzy z UOKiK podkreślają, że organizatorzy grup konsorcyjnych nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za powierzane im środki. Na 86 aktualnie wpisanych do rejestru postanowień UOKiK aż 57 dotyczy działalności w systemie konsorcyjnym. Raport UOKiK nie pozostawia wątpliwości: działanie systemów argentyńskich powinno być zakazane.

Mniej pożyczasz, więcej płacisz

Firma oferująca pieniądze w systemie argentyńskim na ogół działa jako spółka z o.o. o minimalnym kapitale zakładowym. Organizuje grupę osób, które przez określony czas, na ogół 5 – 10 lat, deklarują wpłacanie równych miesięcznych rat na spłatę udzielonej (a raczej oczekiwanej) pożyczki.
Grupy organizowane w celu kupna mieszkania liczą nawet po 240 osób. Co miesiąc zebrane przez ich członków pieniądze dzielone są wśród uczestników. Niegdyś robiono to w drodze losowania. Z czasem system podziału zdominowały tzw. licytacje.

Przystępując do systemu trzeba najpierw wnieść opłatę wstępną w wysokości np. 4 proc. kwoty przyszłej pożyczki. Zanim się jednak pieniądze otrzyma, trzeba się zobowiązać do wpłacania co miesiąc rat według określonego planu.
Na przykład, jeżeli klient chce pożyczyć 50 tys. zł na 20 lat, wpłaca raty miesięczne w wysokości 375 zł (w tym kapitał – 208 zł, reszta to tzw. koszty organizacyjne) i czeka na pożyczkę.
Pieniądze może uzyskać szybciej, przystępując do licytacji. Wygrywa ją ten, kto zadeklaruje, że wpłaci najwięcej miesięcznych rat. Często wcale ich nie musi wpłacać. Kwota przyznanej mu pożyczki będzie po prostu niższa o wysokość tych rat.
Na przykład klient przystępujący do licytacji deklaruje, że z góry wpłaci np. 120 rat.
Licząc na 50 tys. zł pożyczki, otrzyma tylko 25 tys. zł. Kwota 50 tys. zł zmniejszona jest zatem o 120 x 208 zł rat kapitałowych. Dług będzie więc musiał spłacać już tylko przez 120 miesięcy.

Gdyby klient od razu otrzymał 50 tys. zł i spłacał pożyczkę przez 20 lat, to kosztowałaby go ona 6,57 proc. w skali roku. Jeżeli otrzyma 25 000 zł i będzie spłacał przez 120 miesięcy, to oprocentowanie tej pożyczki wyniesie 13,12 proc. w skali roku. Gdy to wszystko podsumujemy, okaże się, że wcale nie jest tak tanio, jak firma obiecywała w ogłoszeniach.
Na to właśnie zwraca uwagę UOKiK w swoim raporcie. System licytacji, określany również jako „zwiększanie udziału własnego”, powoduje, że oprocentowanie tak zmniejszonej pożyczki jest wyższe, niż obiecywano w umowie.

Trudne wyjście

Klient systemu argentyńskiego sporo traci, jeżeli chce się wycofać z gry, a zazwyczaj chce, jeśli czeka rok i spłaca pożyczkę, której nie otrzymał. Na zwrot opłaty wstępnej i kosztów administracyjnych zwykle nie ma co liczyć.
– Taki system jest błędny w samych założeniach – twierdzą kontrolerzy UOKiK. – Nie dając gwarancji uzyskania kredytu, nie daje również gwarancji zwrotu wpłaconych pieniędzy.
Pracownicy delegatur UOKiK dotarli do 75 placówek 45 firm. Wiele z nich sprawdzali incognito. Kiedy mieli pojawić się w firmach oficjalnie – te znikały. A przecież klienci mieli z tymi firmami umowy zawierane co najmniej na kilka lat.

Zmienić prawo

Do Sejmu wpłynął w połowie września 2003 r. komisyjny projekt ustawy o zmianie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji oraz ustawy o kredycie konsumenckim. Projekt skierowano do Komisji Gospodarki. W tym dokumencie system argentyński, określany również jako konsorcyjny, uznano za jedną z praktyk nieuczciwej konkurencji.
Ustawa zmierza do delegalizacji działalności polegającej na zarządzaniu mieniem gromadzonym w ramach grupy z udziałem konsumentów, utworzonej w celu finansowania zakupu rzeczy ruchomych lub nieruchomości.

W większości krajów UE sprzedaż oraz udzielanie kredytów w tzw. systemie argentyńskim nie są powszechnie znane, dlatego nie są przedmiotem szczególnych regulacji. W niektórych jednak krajach – np. w Austrii, Francji, Niemczech, czy Włoszech – ta działalność jest bezpośrednio lub pośrednio uznana za niezgodną z prawem.
Po czym rozpoznać system argentyński

W ofercie i umowie nie pojawia się słowo kredyt, natomiast w reklamie może wystąpić w kontekście: „Nie stać cię na kredyt – przyjdź do nas”.

Określenie system argentyński ma już złą konotację w świadomości społecznej, dlatego handlowcy pracujący dla „argentynek” tłumaczą swoim klientom, że chodzi o system konsorcjalny – co w rzeczywistości oznacza to samo. Przyznawanie pieniędzy określają jako akt asygnacyjny.

Umowa o „argentynkę” będzie długa, napisana zawiłym, trudnym językiem i drobnym drukiem, i na pewno nie będzie w niej dokładnie sprecyzowanego terminu wypłaty pieniędzy. Będą za to określone terminy wpłat ratalnych.

Klient spłaca kredyt, zanim go otrzyma.

Krystyna Milewska, Rzeczpospolita