Niemcy w świetnym nastroju przed targami nieruchomości w Cannes

Robienie interesów na nieruchomościach to ciężki kawałek chleba – w wielu przypadkach inwestycja zwraca się dopiero po latach, prawo jest skomplikowane, często dopiero po długim czasie można ocenić, czy na przykład budowa centrum handlowego rzeczywiście się opłacała. Prywatni inwestorzy wiedzą, ile cierpliwości to wymaga.

Jednak w przeciwieństwie do nich maklerzy (pośrednicy), prawnicy i doradcy nie muszą czekać zbyt długo, bowiem zarabiają na każdej jednej transakcji. Z ich punktu widzenia każda transakcja na rynku nieruchomości jest udana. I to właśnie oni są w doskonałym nastroju przed zaplanowanymi na przyszły tydzień targami nieruchomości MIPIM w Cannes.

Zwłaszcza niemieccy maklerzy, bowiem popyt na tamtejsze nieruchomości rośnie w błyskawicznym tempie. Kwota „budowlanych” transakcji zawartych tam w 2006 roku była wyższa o 140 proc. niż rok wcześniej i wyniosła 50 miliardów euro, z czego aż 67 proc. pochodziło z zagranicy. Jest to dość ciekawym zjawiskiem zważywszy na to, że około dwa lata temu, kiedy ceny powierzchni biurowych w Niemczech były na zadziwiająco niskim poziomie, niemieckie fundusze nieruchomości kupowały obiekty wszędzie, tylko nie u siebie nie bacząc przy tym praktycznie na ceny.

Tym samym zarówno inwestorzy zagraniczni (okupujący niemiecki rynek teraz, kiedy ceny straciły znacznie na atrakcyjności) jak i lokalni (lokując pieniądze kilkanaście miesięcy temu zgodnie z przysłowiem „najciemniej pod latarnią”) wykazali się słabą orientacją w czasoprzestrzeni.

Teraz i jedni i drudzy spotkają się na 24 000 metrów kwadratowych powierzchni wystawowej i przez cztery dni będą zapoznawać się z najpiękniejszymi, tudzież najbardziej rentownymi nieruchomościami na świecie. Przewidywane jest przybycie 25 000 gości z 74 krajów. W stosunku do poprzednich lat wzrasta udział wystawców z Europy Środkowej i Wschodniej. Natomiast Bliski Wschód „reprezentować” będą, poza jedynym obecnym tam wcześniej Dubajem (jeden z siedmiu Emiratów Arabskich), również Katar, Kuwejt, Arabia Saudyjska i Bahrain. Na niemieckie powierzchnie handlowe, biura i budynki mieszkalne największą chrapkę mają obecnie inwestorzy brytyjscy, skandynawscy i izraelscy.

Michał Ziętal, na podst. Miriam M. Breul,
www.welt.de