Nordea: Prognozy dla krajów bałtyckich i Polski
Estonia, Łotwa, Litwa i Polska to kraje, których gospodarki należą do najprędzej rozwijających się na świecie. Kraje bałtyckie rozwijają się obecnie jeszcze prędzej niż w roku 1997, który był okresem ich maksymalnego wzrostu. Tym razem jednak prognozy przewidują miękkie lądowanie dla gospodarki światowej, nie jest zatem prawdopodobne, że kraje bałtyckie przeżyją recesję w stylu tej, która miała miejsce w 1998 r. Rynek nieruchomości wreszcie się stabilizuje, wzrost kredytów po osiągnięciu szczytu zaczyna spadać, przez co znika jedno ze źródeł niestabilności.
Ponieważ potencjał gospodarczy ciągle nie jest w pełni wykorzystany, nadal istnieje możliwość solidnego wzrostu. – W przyszłości kraje bałtyckie i Polska staną się gospodarczym centrum Zachodniej Europy. Tygrysów gospodarczych nie musimy szukać aż w Azji – mamy je na własnym podwórku – mówi starszy analityk Mika Erkkilä, ekspert banku Nordea ds. krajów bałtyckich i Polski.
Tempo wzrostu gospodarczego Estonii w 2007 roku spadnie z obecnych 12% do 9,5%. Wprowadzone obostrzenia działają zgodnie z założeniami i udało się zahamować wzrost kredytów. Stabilizują się również ceny nieruchomości. Inflacja utrzyma się przy tym na stosunkowo wysokim poziomie, przez co przystąpienie Estonii do EMU nie jest realne przed 2009-2010 r.
Na Łotwie pojawiają się pierwsze oznaki spowalniania tempa wzrostu dwucyfrowego wskaźnika wzrostu gospodarczego. Jeśli spowolnienie nastąpi zgodnie z przewidywaniami, prawdopodobnie poskutkuje to również miękkim lądowanie na rynku nieruchomości. Ryzyko utrzymania się obecnego przegrzanego tempa wzrostu gospodarki jednak jeszcze nie przeminęło. Trudna sytuacja na rynku pracy w dalszym ciągu będzie przekładać się na wzrost płac, a ten sprawi, że utrzyma się presji inflacyjnej.
Gospodarka litewska wykazuje pewne oznaki przegrzania, ale pomimo wskaźnika wzrostu na poziomie 8%, zjawisko utraty konkurencyjności nie wystąpiło na większą skalę. Dodatkowo stabilizują się ceny nieruchomości. Prawdopodobnym scenariuszem dla gospodarki litewskiej jest w związku z tym miękkie lądowanie. Litwa prawdopodobnie znów ukierunkuje się na EMU z nadzieją na przyłączenie się w 2010 r. Wynik tych starań pozostaje jednak niepewny.
Zarówno polskie gospodarstwa domowe, jak i firmy są w dobrej kondycji. Polska gospodarka w coraz większym stopniu opiera się na krajowym popycie, co uodporni ją na skutki przewidywanego spowolnienia tempa gospodarki światowej w przyszłym roku. Rośnie inflacja, zwiększają się równocześnie presje płacowe, co poskutkuje pierwszym podniesieniem stop procentowych. Element niepewności stanowi sytuacja polityczna.
– Członkostwo krajów bałtyckich w EMU opóźniło się i nie wiadomo, kiedy kraje te będą próbowały je uzyskać. Rządy tych państw nie mogą odraczać tej kwestii w nieskończoność, ponieważ łączy się to z ryzykiem. Jeśli chcą przyłączyć się do EMU w niedalekiej przyszłości, odpowiednie decyzje należy podjąć już teraz – stwierdza Mika Erkkilä.