Obligacje na wymarciu
Minęły czasy, kiedy obligacje skarbowe były bardzo dochodową formą oszczędzania. Dziś mało kto pamięta jeszcze, że te bezpieczne instrumenty dawały kilkanaście czy kilkadziesiąt procent zysku w skali roku, a dodatkowo można było skorzystać z ulgi w podatku dochodowym. Obecnie obligacje zajmują coraz mniej miejsca w portfelach klientów indywidualnych, a i Skarb Państwa nie szuka pieniędzy wśród drobnych inwestorów.
Lepsze fundusze
W lipcu doszło do kolejnej redukcji oprocentowania obligacji detalicznych i to aż o 0,5 pkt proc. Obecnie rentowność najbardziej popularnych 2-latek jest rekordowo niska i wynosi jedynie 4,5 proc. Ministerstwo Finansów obniża odsetki od obligacji już od listopada 2004 r., ale z jednym wyjątkiem: wcześniejsze cięcia były mniejsze, np. w czerwcu o 0,1 pkt proc. dla obligacji 2-letnich, o 0,2 pkt proc. dla 4-letnich.
Według resortu finansów takie posunięcie to efekt redukcji stóp procentowych przez RPP w czerwcu o 0,5 pkt proc. oraz silnego spadku rentowności obligacji na rynku wtórnym. Rentowność polskich papierów 5-letnich spadła w ciągu ostatniego roku z 8 proc. do blisko 4,5 proc. – najniższego poziomu w historii. Z takim poziomem oprocentowania trudno obligacjom konkurować nawet z lokatami w mniejszych bankach. Znacząco lepszym rozwiązaniem są za to fundusze rynku pieniężnego (czy część funduszy obligacji), które gwarantują zdecydowanie większą płynność i prawdopodobnie wyższą stopę zwrotu. Jeśli dojdzie do kolejnych obniżek stóp procentowych do końca roku, co jest bardzo prawdopodobne, to atrakcyjność bezpiecznych lokat po raz kolejny spadnie i należy liczyć się z większym zainteresowaniem giełdą czy inwestycjami niestandardowymi.
Udział lokat bankowych stanowiących wciąż dominującą formę oszczędności powinien w dalszym ciągu spadać (w Hiszpanii wynosi on już tylko ok. 35 proc.).
Będzie niższe oprocentowanie?
Od początku roku średnia sprzedaż obligacji 2-letnich przynosi około 220 mln zł miesięcznie, 4-letnich 12 mln, a 10-letnich niespełna 10 mln zł. Dodatkowo sprzedawane od lutego 3-latki znalazły chętnych za 900 mln zł, a 5-latki za ok. 300 mln zł. Na tym tle dość udana była czerwcowa sprzedaż obligacji skarbowych, kiedy to inwestorzy nabyli papiery za 637,8 mln zł (o 63 proc. więcej niż w maju). Dla porównania saldo wpłat i umorzeń dla funduszy inwestycyjnych działających w Polsce wyniosło w czerwcu ok. 1,6 mld zł). W dalszym ciągu największym zainteresowaniem cieszyły się papiery 2-letnie, choć ich udział znacząco spada (z 89 proc. w maju 2004 do 42 proc. w czerwcu br). Inwestorzy, zwłaszcza ci o zasobniejszych portfelach, zwrócili się w stronę papierów o dłuższym terminie zapadalności, których sprzedaż wynosi już ok. 1/3 ogółu. Wpływ na taki stan rzeczy miały obniżki stóp procentowych przez RPP i oczekiwania kolejnych cięć, które sprawiają, że następne serie obligacji będą coraz niżej oprocentowane.
Zmarginalizowane 10-latki
Jak na razie sukcesem nie okazały się niestety obligacje 10-letnie o zmiennym oprocentowaniu, przeznaczone do gromadzenia oszczędności w ramach Indywidualnych Kont Emerytalnych. Ich sprzedaż w czerwcu sięgnęła niespełna 1 proc. ogółu papierów. Mogą więc podzielić los całego programu, który chyli się ku upadkowi, a przynajmniej niewiele brakuje mu do zmarginalizowania. Niewątpliwym plusem obligacji skarbowych jest łatwość ich zakupu. Można je nabyć na rynku pierwotnym w 981 wyznaczonych oddziałach PKO Banku Polskiego w całym kraju oraz Punktach Obsługi Klienta Bankowego Domu Maklerskiego PKO BP, a także za pośrednictwem internetu i infolinii. Atrakcyjność obligacji skarbowych spada i prawdopodobnie tendencja ta będzie kontynuowana. Pozostają więc one nadal inwestycją dla osób, które oczekują bardzo bezpiecznych lokat i przyzwyczajone są do takiej formy inwestowania. Dla tych osób mniejsze znaczenie ma też kwestia płynności inwestycji.
Marek Węgrzanowski, WGI Dom Maklerski
Artykuł ukazał się w miesięczniku „Inwestor Finansowy” wydawanym przez WGI DM