Pilnuj kluczyków jak oka w głowie

Towarzystwo może odmówić wypłacenia odszkodowania z polisy autocasco na przykład wtedy, gdy uzna, że do szkody doszło z powodu niefrasobliwości kierowcy. Problem polega na tym, że nawet standardowe zachowania mogą być potraktowane jako niefrasobliwość lub wręcz rażące niedbalstwo.

Ubezpieczyciele informują, że za szkodę spowodowaną wskutek „rażącego niedbalstwa” kierowcy nie odpowiadają. Istotne jest też określenie: „zabezpieczyć kluczyki z należytą starannością”. Okazuje się, że gdy kluczyki zostaną nam skradzione z kieszeni marynarki w supermarkecie (a potem złodzieje ukradną auto), towarzystwo może uznać, że nie były zabezpieczone z należytą starannością. I odmówi nam wypłaty pieniędzy.

Z odmową możemy spotkać się również wtedy, gdy wjedziemy w dużą kałużę i uszkodzimy silnik; firma ubezpieczeniowa może to potraktować jako rażące niedbalstwo, tak samo jak jazdę na łysych oponach, czy po zażyciu leków, które dekoncentrują. Zostawienie kluczyków na biurku w pracy, w kieszeni płaszcza, w stacyjce w trakcie tankowania, zostawienie w aucie dowodu rejestracyjnego też może okazać się rażącym niedbalstwem.

Dlatego po przeczytaniu ogólnych warunków ubezpieczenia lepiej zapytać agenta, co w danym towarzystwie oznacza zwrot „rażące niedbalstwo” albo „należyta staranność”. Niektóre firmy w ogólnych warunkach ubezpieczenia szczegółowo podają, gdzie nie można zostawiać kluczyków.

Fachowcy twierdzą, że bardzo trudno udowodnić rażące niedbalstwo. Jednak zdarza się bardzo często, że klienci sami nieświadomie przyznają się do zachowań, które można tak zakwalifikować. Zgłaszając szkodę, są zwykle zdenerwowani, nawet w szoku, i szczerze odpowiadają na wszystkie pytania. Potem zmieniają zeznania. Takie sprawy najczęściej kończą się w sądzie.

Gdy uszkodzimy samochód, należy o tym jak najszybciej poinformować ubezpieczyciela. Link4 życzy sobie, żeby klient zrobił to w ciągu 24 godzin, Ergo Hestia daje trzy dni. Klienci Warty mają 24 godziny na poinformowanie towarzystwa o kradzieży auta, a siedem dni w przypadku innego zdarzenia. – Oczywiście są okoliczności, które uniemożliwiają zgłoszenie się do nas w tym czasie. Ktoś może chorować czy wyjechać służbowo za granicę. Dokładnie wtedy sprawdzamy, czy w tym czasie nie zwiększył się zakres uszkodzeń. Jeśli tak się stało, prosimy klienta o wyjaśnienia – mówi Wiesław Puławski, dyrektor Centralnego Biura Likwidacji Szkód w Ergo Hestii.

Jeśli bez istotnego powodu nie zgłosi się szkody w odpowiednim czasie, ubezpieczyciel odmówi wypłaty odszkodowania, albo je na przykład obniży.

Informuj o wszystkich zmianach

Bardzo drobiazgowo towarzystwa sprawdzają każdą kradzież auta. Zdarza się bowiem, że kradzież drogich aut jest pozorowana, a faktycznie są one sprzedawane za wschodnią granicę. Warta z wypłatą odszkodowania czeka aż do zakończenia postępowania w prokuraturze. Klienci Ergo Hestii natomiast mogą wyrejestrować auto, przekazać cesję praw do niego i otrzymać pieniądze. – Jeśli klient nas oszukał, to w każdej chwili mamy prawo wystąpić z regresem i żądać zwrotu odszkodowania – mówi Wiesław Puławski.

Towarzystwa w razie kradzieży chcą, żeby klient oddał im wszystkie zgłoszone we wniosku ubezpieczeniowym pary kluczyków oraz dowód rejestracyjny. Może się zdarzyć, że zgubimy kluczyki. – Koniecznie trzeba o tym poinformować ubezpieczyciela. Jeśli się tego nie zrobi, może być problem z odszkodowaniem – radzi Paweł Ptaszyński, dyrektor Biura Systemów Likwidacji Szkód z Ubezpieczeń Indywidualnych w Warcie.

Czego nie można robić

Trzeba pamiętać, że towarzystwo ubezpieczeniowe nie wypłaci odszkodowania z autocasco, jeżeli właściciel lub kierowca zniszczył pojazd umyślnie, wypadek zdarzył się, gdy kierowca nie miał prawa jazdy lub był pijany. Coraz częściej firmy ubezpieczeniowe mają w swojej ofercie różne warianty ubezpieczenia AC, obejmujące np. tylko zderzenia z innym pojazdem lub zwierzęciem. Warto dokładnie sprawdzić, kiedy nie możemy liczyć na finansową rekompensatę z polisy autocasco. Oto przypadki wykluczające wypłatę odszkodowania (można je znaleźć w warunkach ogólnych firm ubezpieczeniowych):

  • gdy auto nie ma ważnego badania technicznego (a jest ono wymagane);
  • było niewłaściwie użytkowane;
  • szkoda została spowodowana umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa;
  • kierowca prowadził auto pod wpływem alkoholu, środków odurzających, narkotyków, bez ważnego prawa jazdy;
  • kierowca zbiegł z miejsca wypadku;
  • szkoda powstała podczas działań wojennych, akcji protestacyjnych, blokady dróg;
  • auto było użyte w czasie przestępstwa;
  • gdy było niewłaściwie załadowane;
  • pojazd był nielegalnie sprowadzony do Polski;
  • gdy kluczyki i dokumenty nie były zabezpieczone z dostateczną starannością, a auto zginęło – chyba że kradzieży dokonano z użyciem przemocy;
  • auto nie było zabezpieczone w sposób przewidziany w konstrukcji i nie były uruchomione wszystkie urządzenia zabezpieczające przed kradzieżą.

Jeżeli klient zapłaci dużo wyższą składkę (zwyżki nawet do 200 proc.), towarzystwo sfinansuje naprawę uszkodzeń powstałych podczas wyścigów, konkursów, treningów, używania pojazdu jako rekwizytu. Wyższą cenę za AC zapłacimy także, gdy auto jest wykorzystywane do jazd próbnych, nauki jazdy, wynajmowane.

Tego nie warto naprawiać

Bardzo często do sporu klienta z firmą ubezpieczeniową dochodzi wtedy, gdy towarzystwo nie chce finansować naprawy auta, ponieważ jego zdaniem naprawa taka jest nieopłacalna. Odszkodowanie proponowane w takich sytuacjach zazwyczaj nie satysfakcjonuje właściciela zniszczonego samochodu.

Jeśli koszt naprawy auta przekracza 70 proc. jego wartości, a naprawa miałaby być finansowana z polisy autocasco, zazwyczaj towarzystwa uznają szkodę za całkowitą. W OC ta granica jest bardziej ruchoma. W przypadku nowego samochodu ubezpieczyciel może nie chcieć płacić za naprawę, gdy jej koszt przekracza 50 proc. wartości pojazdu.

Szkoda całkowita oznacza, że towarzystwo nie podejmuje się finansowania naprawy, określa wartość auta przed i po wypadku i wypłaca klientowi różnicę. Zdaniem klientów wyceny te są robione nieuczciwie, tak by były korzystne dla zakładu ubezpieczeń.

„Wartość auta przed wypadkiem jest zaniżana i w ogóle nie odpowiada wartości wziętej pod uwagę przy wyliczaniu składki. Po kilku miesiącach od wystawienia polisy okazuje się, że samochód jest już znacząco mniej wart. Natomiast przy ustalaniu kosztów naprawy bierze się pod uwagę cenę oryginalnych części, co po zsumowaniu faktycznie daje wysoką kwotę” – pisze w liście do redakcji nasz czytelnik, który nie chce zaakceptować wysokości przyznanego mu odszkodowania.

Poza tym zdaniem klientów towarzystwa zawyżają wartość pozostałości samochodu. Wyceniając wrak, sumują bowiem ceny poszczególnych części. Jak wiadomo, ceny oryginalnych części są wyśrubowane. Tak ustalona wartość wraku jest wysoka, zwłaszcza w zestawieniu z ceną całego samochodu, która przecież nie jest sumą części. Stosując dwie techniki liczenia, firmy ubezpieczeniowe mogą wypłacać klientom stosunkowo niskie kwoty.

Towarzystwa bronią się, twierdząc, że korzystają ze specjalnych systemów informatycznych, które umożliwiają określenie, ile warta jest pozostałość auta. Ergo Hestia, Warta czy Link4 twierdzą, że współpracują z firmami, które skupują wraki po takiej cenie, jaką ustaliły towarzystwa. – Klient może skorzystać z naszej oferty albo sam sprzedać pozostałość – mówi Sława Cwalińska-Weychert, członek zarządu Link4.

Eliza Więcław, Rzeczpospolita