Polacy przestali ufać frankom szwajcarskim
W Polsce gwałtownie zaczęła spadać popularność kredytów mieszkaniowych we frankach szwajcarskich
– Zdaniem banków to efekt wzrostu stóp procentowych w Szwajcarii – mówi Maciej Kossowski z firmy brokerskiej Expander. – Jednak główną przyczyną najpewniej jest rekomendacja S, która utrudniła dostęp do kredytów walutowych osobom o niskich zarobkach – ocenia ten analityk.
Narzucona bankom w lipcu przez Komisję Nadzoru Bankowego regulacja (tzw. Rekomendacja S) m.in. zaostrzyła kryteria przyznawania kredytów mieszkaniowych w obcych walutach. Nadzór bankowy tłumaczył, że z tego typu kredytami wiąże się zbyt duże ryzyko kursowe.
– Największy spadek sprzedaży frankowych kredytów widać w trzecim kwartale, zaraz po wprowadzeniu ograniczeń – opowiada Kossowski. Expander podaje, że w PKO BP, który jest liderem na rynku kredytów mieszkaniowych, udział kredytów we frankach wynosił w pierwszym kwartale 2006 r. 62 proc., w drugim – 55 proc., a w trzecim – już tylko 41 proc. W Santander Consumer Banku odsetek kredytobiorców decydujących się na szwajcarską walutę stopniał w tym czasie z 85 do 55 proc., w Kredyt Banku – z 75 do 50 proc., a w BGŻ – z 71 do 56 proc. Wpływ na decyzję klientów mogła mieć wrześniowa, czwarta w ciągu ostatnich 12 miesięcy, podwyżka głównej stopy procentowej w Szwajcarii. W efekcie systematycznie rośnie oprocentowanie kredytów we frankach. Kossowski przypomina jednak, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy frank osłabił się względem złotego o 20 gr. Dla kogoś, kto co miesiąc musi oddać bankowi równowartość 500 franków, oznacza to spadek miesięcznej raty o 100 zł. –
Niemal całkowicie zrekompensowało to skutki podwyżki oprocentowania z przeciętnie 2,5 do 3,5 proc. – twierdzi Kossowski.
Analitycy Ekspandera prognozują, że w połowie przyszłego roku przeciętny kredyt we frankach szwajcarskich może kosztować realnie ponad 4 proc.
Jutro w „Gazecie Dom” pełen ranking kredytów mieszkaniowych Expandera.
Państwo S. mieszkają w mieście średniej wielkości. Mają stałe posady i pensje – w sumie na rękę 2,5 tys. zł miesięcznie. Z tych pieniędzy muszą utrzymać dwoje dzieci i samochód. Za pożyczone pieniądze S. chcą kupić 70-metrowe mieszkanie. Interesuje ich kredyt z możliwie niskim wkładem własnym (większość banków jest skłonna sfinansować 100 proc. wartości nieruchomości) spłacany przez 20 lat.
Marek Wielgo, Gazeta Prawna