Popularne są polisy od odpowiedzialności
Ogromna kariera czeka w krajach Europy Środkowej i Wschodniej polisy chroniące ubezpieczonych przed różnego rodzaju roszczeniami. W ciągu najbliższych pięciu lat wydatki na nie wzrosną co najmniej dwukrotnie – zapowiadają analitycy Swiss Re.
Polisy te kupują producenci, by zabezpieczyć się od niedającej się przewidzieć odpowiedzialności za swoje wyroby. Korzystają z nich również zarządy spółek, by ochronić się przed ewentualnymi roszczeniami akcjonariuszy czy partnerów. Mają je też przedstawiciele różnych zawodów, gwarantujący swoim podpisem rzetelność wykonanego dzieła. Wreszcie kupuje je sporo firm, by ochronić się przed roszczeniami związanymi z prowadzeniem działalności biznesowej.
O ile polisy te są bardzo popularne w krajach o dojrzałych gospodarkach, o tyle w państwach rozwijających się zapotrzebowanie na nie dopiero się rozwija. Najbardziej dynamicznie rośnie ono w Azji, następnie w Ameryce Łacińskiej i Europie Środkowo-Wschodniej. W naszym regionie wydatki na ten rodzaj polis rosły w 2004 roku dwukrotnie szybciej niż kwoty przeznaczane na ubezpieczenia majątkowe ogółem. W pierwszej grupie odnotowano 12-proc. wzrost, a w drugiej 5-proc. w stosunku do danych sprzed roku. Według autorów grudniowego raportu, przygotowanego przez największą firmę reasekuracyjną Swiss Re, do wzrostu powodzenia polis od odpowiedzialności przyczyniła się integracja z Unią Europejską. Wymusiła ona w krajach przyjmowanych do Unii wprowadzenie ostrzejszych przepisów. Szczególnie jeżeli chodzi o odpowiedzialność za produkt i odpowiedzialność zawodową.
Różny jest stopień popularności tych polis. Większym powodzeniem cieszą się one w krajach, które mają już tradycję eksportu, oraz tam, gdzie ulokowały się duże międzynarodowe korporacje (Słowenia, Czechy, Polska). Na razie ubezpieczyciele nieźle zarabiają na tych polisach, ponieważ niewiele jest roszczeń o odszkodowania. Analitycy ze Swiss Re uważają, że przyczynia się do tego bardzo niska świadomość swoich praw wśród mieszkańców naszego regionu oraz słabość ruchów konsumenckich. Nie bez winy jest też niewydolne sądownictwo.
a.h.b., Rzeczpospolita