Przybywa unijnej konkurencji

Polacy mogą już bez problemów inwestować na czeskiej giełdzie lub kupić jednostki luksemburskich albo duńskich funduszy inwestycyjnych.

Od 1 maja 2004 r. zagraniczne instytucje finansowe mogą u nas oferować swoje usługi i produkty, nie otwierając spółki lub przedstawicielstwa. Zainteresowanie naszym krajem zgłosiło kilkaset instytucji. Jak na razie tylko kilkadziesiąt z nich walczy o polskich klientów.

Drugie wejście Zurichu

Dotychczas chęć działania w Polsce zgłosiło ponad dwustu unijnych ubezpieczycieli. Tylko nieliczni rozpoczęli sprzedaż polis. Unijne towarzystwa są bardziej zainteresowane ubezpieczaniem dużych zakładów przemysłowych niż osób prywatnych. Od kilku tygodni w przetargach na ubezpieczanie dużych przedsiębiorstw pojawia się szwajcarska firma Zurich. Fakt ten wprawia w zdziwienie przedstawicieli innych towarzystw. Przed dwoma laty Zurich wycofał się z Europy Środkowo-Wschodniej, sprzedając swoje spółki włoskiej firmie Generali. – Ledwo pozamykali swoje księgi, a znowu tu są – mówi jeden z brokerów.

Jeszcze w czerwcu ubiegłego roku pojawiło się też u nas bermudzkie ACE, które działa przez swą londyńską firmę. Towarzystwo ma zgodę na sprzedaż wszystkich rodzajów polis majątkowych. Firma startowała m.in. w przetargach na ubezpieczanie polskich elektrowni. Dotychczas wygrała dwa: dla elektrowni w Rybniku i w Krakowie.

Od listopada natomiast klienci VIP Banku Pekao SA przy zaciąganiu kredytu hipotecznego mogą ubezpieczyć się od ryzyka utraty pracy. Polisę wystawia London General Insurance (LGE). – Firma złożyła nam bardzo ciekawą ofertę i zdecydowaliśmy się ją przyjąć – zapewnia Robert Moreń, rzecznik prasowy Pekao SA.

Zachodni ubezpieczyciele narzekają jednak na polskie przepisy. – Dużym utrudnieniem dla europejskich firm finansowych jest ustawa o zamówieniach publicznych – mówi Sylwester Rakowski, dyrektor warszawskiego biura bermudzkiego ACE. Ustawa wymaga m.in. zestawu dokumentów, które w systemach gospodarczych innych krajów Unii nie funkcjonują, na przykład zaświadczenia o niekaralności. Brak wszystkich dokumentów bywa przyczyną eliminacji z przetargu.

Więcej funduszy

Jednostki ponad 50 funduszy zarejestrowanych w Luksemburgu zaoferowała u nas amerykańska Citigroup. Monika Jabłkowska, dyrektor marketingu produktów Banku Handlowego (należy do Citibanku), powiedziała „Rz”, że zainteresowanie klientów przerosło oczekiwania, jeśli uwzględni się fakt, że fundusze zagraniczne to całkowicie nowy produkt na naszym rynku. Nie chciała jednak mówić o kwotach inwestycji. W podobny sposób swoje fundusze dystrybuuje Jyske Bank i Nordea.

Próbę sprzedaży produktów podjął także bank inwestycyjny Merril Lynch. Przedstawiciele tej instytucji zakładali, że pozyskają co najmniej 50 mln zł. Z nieoficjalnych informacji wynika, że poziom ten nie został osiągnięty.

Sprzedaż dwóch spośród ośmiu notyfikowanych już subfunduszy, zarządzanych przez zagraniczne instytucje, rozpoczęła też mniej znana firma World Investment Opportunities Funds (WIOF). W Polsce są także oferowane liczne fundusze alternatywne (głównie hedgingowe). Powstało kilka instytucji, które chcą zajmować się dystrybucją tego typu produktów.

Dostęp do funduszy zagranicznych zapewniają także pośrednio krajowe towarzystwa funduszy inwestycyjnych, np. Millennium TFI. Bliski złożenia wniosku do Komisji jest niemiecki DeKa Bank. Jak poinformował nas jego przedstawiciel Grzegorz Świetlik, początkowo w Polsce będzie oferowanych 10 funduszy. Do wejścia na nasz rynek przygotowuje się też m.in. światowy gigant Franklin Templeton.

Aktywni Czesi

Według ostatnich informacji Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, możliwość rozpoczęcia działalności w Polsce zadeklarowało już ponad 130 zagranicznych firm finansowych zajmujących się obrotem papierami wartościowymi. Większość pochodzi z londyńskiego City.

Faktyczną działalność w Polsce rozpoczęły jak dotąd tylko dwie instytucje: belgijski KBC Securities i czeskie biuro FIO. Pierwsza oferuje usługi na bazie dawnego Inwestycyjnego Domu Maklerskiego Kredyt Banku. FIO zaczęło budować przyczółki w Polsce od podstaw. – Zainteresowanie polskich inwestorów naszymi usługami jest coraz większe. Obserwujemy to zwłaszcza od początku tego roku – mówi Wojciech Maryański, kierownik pionu polskiego biura FIO. Nie chce jednak zdradzić, ilu klientów pozyskano. Nieoficjalnie mówi się, że jest ich ponad stu.

FIO umożliwia polskim inwestorom operowanie na giełdach w Pradze i Frankfurcie (jest członkiem obu giełd), a także na rynku amerykańskim, m.in. na elektronicznych platformach ECN. W przyszłości FIO chce zainteresować czeskich inwestorów rynkiem polskim.

Na nasz rynek chce wejść także inne czeskie biuro maklerskie, Wood & Company. Złożyło już wniosek o uzyskanie statusu zdalnego członka warszawskiej giełdy. Status taki mają już trzy inne instytucje finansowe z Unii Europejskiej, dwie kolejne czekają na jego przyznanie. Żadna nie rozpoczęła dotychczas handlu na stołecznym parkiecie.

Tylko najbogatsi

Spośród 79 banków, które poinformowały nasz nadzór bankowy, że są zainteresowane polskim rynkiem, aktywne są tylko te, które specjalizują się w obsłudze najbogatszych klientów. Aby ograniczyć ryzyko kursowe, oferują także produkty rozliczane w naszej walucie.

– Zagraniczne banki są coraz aktywniejsze. Ich przedstawiciele przyjeżdżają na kilkudniowe objazdy po kraju. Swoje usługi proponują z reguły najbogatszym Polakom – mówi Artur Staniak, zastępca dyrektora biura sprzedaży bankowości prywatnej w BPH Banku.

Do skorzystania ze swoich usług namawia angielski oddział UBS, brytyjski CIBC World Markets czy austriacki Bankprivat. Żaden z banków nie pokusił się jak na razie o przygotowanie oferty dla klientów detalicznych.

– Wcale mnie to nie dziwi. Jakich produktów bankowych Kowalski nie kupi w Polsce? – pyta Dariusz Odzioba, członek zarządu ABN Amro Banku. Według niego, niedawny zakup Euro Banku przez francuski Societe Generale pokazuje, że zagraniczne instytucje zdecydowanie wolą kupić istniejący bank, niż zaczynać w Polsce działalność od zera.

Zachodnie banki nie konkurują też specjalnie o klientów korporacyjnych. – To wymagający klienci. Chcą mieć bank na miejscu, a nie za granicą – mówi Dariusz Odzioba.

Eliza Więcław, a.h.b., g.br., sz.k., Rzeczpospolita