Rywalizacja mimo fuzji

 

 

Chociaż fuzja Banku BPH i Pekao jest coraz bliżej, obaj przyszli wspólnicy działają jak konkurenci. Żaden z nich nie rezygnuje ze swoich wcześniejszych planów.

 

Pekao i Bank BPH na razie pracują wyłącznie na własny rachunek.

– W perspektywie późniejszej restrukturyzacji chcą się pokazać z jak najlepszej strony. To lepsze rozwiązanie niż czekanie na to, co przyniesie fuzja – twierdzi Marek Juraś z DM BZ WBK.

 

Bank BPH i Pekao trzymają się wcześniejszych planów. Pierwszy bank deklaruje, że zgodnie z wcześniej przyjętą strategią do końca roku otworzy 26 nowych placówek, choć jego przedstawiciele przyznają, że skorygowano ich geograficzne rozmieszczenie. Nie zrezygnowano również z otwierania kolejnych placówek partnerskich – na razie jest ich 275, a docelowo będzie 600.

 

Z kolei Pekao koncentruje się na rozwijaniu już posiadanych oddziałów.

– Uważamy, że sieć 783 placówek jest wystarczająca. W przyszłym roku mieliśmy otworzyć 30 nowych. Ewentualna fuzja może te zamiary zweryfikować – przyznaje Robert Moreń, rzecznik Pekao.

 

Bank BPH nie zrezygnował z kampanii reklamowych i nadal intensywnie promuje swoje produkty. Również Pekao twierdzi, że nie zmieniła się strategia marketingowa banku.

Analitycy są zdania, że na razie nie było rozmów na temat funkcjonowania banków pod jednym szyldem.

 

– Dopóki nie ma decyzji o fuzji, obydwa banki nie mogą zmniejszać swojej aktywności, ponieważ w tym czasie konkurencja mogłaby przejąć ich udziały w rynku – mówi Zbigniew Bętlewski, analityk AmerBrokers.

 

Podobnego zdania jest Robert Sobieraj, analityk SEB TFI.

– Fuzja potrwa 2-3 lata i obydwa banki nie mogą siedzieć z założonymi rękami – twierdzi.

 

Według większości analityków, Pekao nadal koncentruje się na optymalizacji kosztów i zwiększaniu efektywności, a BPH intensywnie walczy o rynek.

 

 Monika Krześniak, Gazeta Prawna