Strefa euro przeżywa kryzys
Unia nie wie, jak sobie z nim poradzić, zamyka się więc na nowych członków – pod byle pretekstem odrzuciła kandydaturę Litwy. Gdyby decyzję o stworzeniu strefy euro podejmować dziś, szansę na wejście mieliby tylko trzej z obecnych dwunastu członków: Irlandia, Holandia i Finlandia. Reszta albo nie wypełnia traktatowego obowiązku dbałości o finanse publiczne, albo ma zbyt wysoką inflację.
Z pozostałych członków UE kryteria z Maastricht wypełniają jeszcze: Czechy, Dania, Szwecja, Litwa i Słowenia. Przy czym trzy pierwsze do unii walutowej nie chcą wchodzić, a Litwie uniemożliwiono to kilka dni temu. Gdy Komisja Europejska podejmowała swoją decyzję, we wtorek inflacja marcowa była minimalnie wyższa od dopuszczalnej. Dzień później dane za kwiecień pokazały, że kandydat zmieściłby się w dopuszczalnym przedziale – pisze „Rzeczpospolita”.
Wejście do strefy euro wymaga od kraju spełniania pięciu warunków dotyczących polityki budżetowej i monetarnej. Mają one zapewniać, że rozrzutność jednego rządu nie będzie miała negatywnych skutków dla innych państw stosujących tę samą walutę. O ile kryterium inflacyjne jest stawiane tylko na wejściu, o tyle ograniczenia deficytu budżetowego i długu publicznego powinny obowiązywać rządy na zawsze. Te, które są niezdyscyplinowane, dostają upomnienia od Komisji Europejskiej. Jeśli systematycznie nie wykonują jej poleceń naprawy finansów publicznych, grozi im kara sięgająca 0,5 proc. produktu krajowego brutto, a więc liczona w miliardach euro.
Kary za nieprzestrzeganie kryteriów to teoria, która tylko raz miała szansę stać się praktyką. Bruksela po miesiącach wahań wykazała się odwagą i zaproponowała w listopadzie 2003 r. ukaranie Niemiec i Francji. Ostateczną decyzję podejmują jednak kraje członkowskie. I w gronie ministrów finansów zabrakło większości. Przeciwko karze głosowali zarówno ci, którzy sami stali przed jej perspektywą – Włochy i Portugalia, jak i ci, dla których interesy z największymi państwami UE są zbyt ważne – Irlandia, Luksemburg i Wielka Brytania – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Tym bardziej więc trudno dziwić się rozczarowaniu Litwy, której odmówiono prawa przyjęcia wspólnej waluty pod pretekstem zbyt wysokiej inflacji. Zdaniem ekonomistów akurat to kryterium powinno być zmienione. – Trzeba stosować jako punkt odniesienia najniższą inflację w krajach strefy euro, a nie w krajach UE. Bo nagle wejście Litwy zależy od ruchów cen w Polsce i Szwecji – twierdzi Jean Pisani-Ferry, dyrektor Instytutu Bruegel w Brukseli.
Czego potrzeba do przyjęcia euro
Wejście do strefy euro zależy od spełnienia następujących kryteriów konwergencji wymienionych w traktacie z Maastricht:
-
Deficyt budżetowy nie może być większy niż 3 proc. PKB.
-
Dług publiczny nie może być większy niż 60 proc. PKB.
-
Inflacja nie może być wyższa niż średnia dla trzech najlepszych krajów UE powiększona o 1,5 pkt proc.
-
Długoterminowa stopa procentowa nie może być wyższa niż średnia dla trzech krajów o najniższej inflacji powiększona o 2 pkt proc.
-
Waluta narodowa musi przez dwa lata pozostawać w ERM II (europejskim mechanizmie kursów walutowych), w którym jej wahania nie mogą być większe niż +/- 15 proc. od centralnego parytetu
RZ, AD