Sytuacja wciąż nie jest wyjaśniona
Najważniejsze wydarzenia z 15 lutego 2008 r.:
- Japoński bank centralny pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie 0,5%
- Styczniowa nadwyżka bilansu handlowego Chin była większa niż prognozowano (sięgnęła 19,5 mld USD), co pobudziło obawy inflacyjne
- Grudniowy bilans handlowy strefy euro zamknął się deficytem rzędu 2,1 mld euro, miała być nadwyżka 2,5 mld euro
- Styczniowa inflacja w Polsce niemile zaskoczyła – wyniosła 4,3%
- Styczniowe płace i zatrudnienie w Polsce zwiększyły się bardziej od prognoz – odpowiednio o 11,5% oraz 5,9%
- Grudniowy napływ kapitału zagranicznego do USA rozczarował – wyniósł 56,5 mld USD
- Produkcja przemysłowa w USA w styczniu wzrosła zgodnie z oczekiwaniami o 0,1% m/m, wykorzystanie mocy produkcyjnych zwiększyło się do 81,5% (to zły znak dla obligacji)
- Lutowy indeks zaufania amerykańskich konsumentów Uniwersytetu Michigan spadła do najniższego poziomu od 16 lat – 69,6 pkt
Diagnoza sytuacji na rynkach finansowych
Warszawska giełda trzyma inwestorów w dalszym ciągu w niepewności. Pod koniec minionego tygodnia rynek złapał zadyszkę, ale nie okazała się na tyle silna, by zanegować możliwość dalszego wzrostu. Piątkowy spadek zatrzymał się na wysokości szczytu z 4 lutego, więc mimo że był wyraźny nie wyrządził w krótkoterminowym obrazie naszej giełdy większych szkód. Dodatkowo jego znaczenie zmniejszała niewielka aktywność inwestorów. Na nastrojach zaważyła głównie kondycja zagranicznych rynków, ale optymizmem nie napawała też wysoka inflacja w naszym kraju. W styczniu sięgnęła 4,3 proc. Z punktu widzenia mniejszych spółek to niedobra wiadomość. Są one generalnie bardziej wrażliwe na podwyżki stóp procentowych niż blue chips.
Nie ma jednak wątpliwości, że to na zagranicznych parkietach zadecydują się losy koniunktury na kolejne tygodnie. Przyjęliśmy diagnozę, że nasi inwestorzy za pewne potraktowali to, że największe giełdy na świecie będą w stanie kontynuować rozpoczęty w drugiej połowie stycznia wzrost i przedostaną się ponad szczyt z początku lutego. Jednak okazuje się to nie takie łatwe. Co prawda w piątek amerykańska giełda obroniła się przed zniżką, ale obroty znów były niewielkie. Znów dostaliśmy porcję złych wiadomości, która giełda ostatecznie przyjęła ze spokojem. Powraca więc pytanie, czy ta odporność jest złudna i w którymś momencie nastąpi reakcja o zdwojonej sile, czy rzeczywiście w obecnych cenach akcji zostały już dyskontowane złe wiadomości. W piątek wśród niepokojących doniesień zwracał uwagę przede wszystkim spadek indeksu nastroju konsumentów do najniższego poziomu od 16 lat. To tym bardziej zaskakujące, że wskaźnik Uniwersytetu Michigan bierze pod uwagę, w przeciwieństwie do Conference Board, sytuację na giełdzie. A ta była w ostatnim czasie nie taka zła. Mniejsze zainteresowanie amerykańskimi aktywami, głównie obligacjami, przełożyło się bardziej na wartość dolara niż na sytuację na giełdzie. Znów też pojawiły się obawy o dalsze odpisy w bankach związane z oczekiwanym pogłębieniem się kryzysu dotyczącego ubezpieczania emisji obligacji. Specjaliści z UBS oszacowali potencjalne odpisy na ponad 200 mld USD wobec ponad 140 mld USD już odpisanych strat na instrumentach powiązanych z kredytami subprime i szacowanymi 500 mld USD całościowych strat z tego tytułu.
Bez większego echa przeszły dane o cenach importowych, które wzrosły w styczniu aż o 13,7%, czyli w największym stopniu odkąd zbierane są takie dane, czyli od 1982 r. Niewykluczone, że inwestorzy przypomną sobie o nich we wtorek lub środę przed publikacją danych o inflacji CPI w USA. W kontekście sygnałów z praktycznie wszystkich dużych gospodarek (Japonia, Niemcy, Wielka Brytania) o utrzymującej się presji inflacyjnej, środowe dane o amerykańskim CPI urastają do rangi wydarzenia tygodnia.
Paradoksalnie pozytywny wydźwięk może mieć wskaźnik Investor’s Intelligence, obrazujący nastroje inwestorów. Spadł do dawno nie widzianego poziomu, co wskazuje na duże grono pesymistów. Podobnie niskie odczyty w minionym roku trafnie wskazywały na dołki spadków. Tym razem jednak sytuacja wygląda trochę inaczej, bo nastroje pogarszały się w trakcie konsolidacji (takim mianem możemy określić odbicie, jakie mamy od 22 stycznia). Wygląda więc tak, jakby ankietowani nie zauważali poprawy klimatu inwestycyjnego. Inny wskaźnik, jakim jest saldo długich i krótkich pozycji na instrumentach pochodnych na indeks S&P 500 otwartych przez spekulantów wskazuje natomiast na stopniowy spadek pesymizmu. Przez ostatnie tygodnie malała przewaga krótkich pozycji nad długimi (choć wciąż jest widoczna).
Niekorzystnie wypadły ubiegłotygodniowe przepływy globalnego kapitału. Środki znów odpływały z funduszy lokujących na rynkach wschodzących, traciły je też podmioty angażujące się na rynkach dojrzałych. W tym roku wszystkie fundusze akcji utraciły już blisko 90 mld USD (przewaga wypłat nad wpłatami). Uwagę zwraca odpływ kapitału z funduszy lokujących w Brazylii. Z najważniejszych rynków wschodzących ten trzyma się na razie bardzo dobrze. W tym roku traci tylko ok. 4 proc. podczas gdy Indie i Chiny są po przeszło 13 proc. pod kreską. Rosja traci przeszło 12 proc.
Ze względu na dzisiejsze Święto w Ameryce czeka nas zapewne spokojna sesja. Na nastroje korzystnie będzie oddziaływać piątkowe, lepsze niż się można było początkowo spodziewać zamknięcie w USA. W drugiej nie przełożyło się to na nastroje w Azji, więc pewnie optymizm w Europie nie będzie zbyt duży. Wygląda więc, że czeka nas kolejna sesja „na przeczekanie”.
Dziś na rynkach
18 II 2008 r.
- Ze względu na Święto Waszyngtona nie pracują giełdy w Ameryce
- W lutym pierwszy raz od 4 miesięcy wzrosły ceny domów w Wielkiej Brytanii
- Znacznie szybciej od oczekiwań rośnie inflacja PPI w Chinach. W styczniu wyniosła 6,1%, najwięcej od 3 lat
- Grudniowa sprzedaż detaliczna w Szwajcarii
Katarzyna Siwek,
Expander