Szybkie kredyty przyciągają klientów

Klienci o niewielkich dochodach są coraz milej widziani przez banki. To oni korzystają z najdroższych pożyczek, a rachunki płacą w oddziałach, gdzie pobierane są wysokie prowizje.

Zadłużenie z tytułu kart kredytowych przekroczyło 4 mld zł, a według najnowszych prognoz wykonanych na zlecenie Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w 2010 roku sięgnie 12 mld zł. Nic więc dziwnego, że banki robią, co mogą, by zdobyć klienta i obniżają kryteria dochodowe, jakie muszą spełnić przyszli posiadacze kart.

Bogaci klienci mają już kredytówki, więc trzeba sięgnąć po biedniejszych. Walka w tym segmencie rynku jest więc coraz trudniejsza. Liderów rynku jak Citibank Handlowy (595 tys. sztuk po pierwszym kwartale 2006 r.) i PKO BP (597 tys. sztuk) gonią mniejsi konkurenci. Lukas Bank nie ukrywa, że ma ochotę na zdetronizowanie największych graczy. Na razie ma 3 miejsce z niemal 500 tys. wydanych kart.

Prezes Maciej Witucki liczy na to, że w zajęciu pierwszej lokaty pomoże współpraca z hipermarketami. Do ataku przystępuje także Dominet Bank, który promocyjnie obniżył oprocentowanie kredytu w karcie do 0,5 proc. miesięcznie.

Fortis Bank, który do niedawna celował w klientów z górnej półki, wydaje plastiki osobom, których miesięczny dochód wynosi zaledwie 400 zł. Polbank zachęca ekspresowym wydawaniem kart, które tłoczy w placówkach i wręcza niemal od ręki.

Drugim polem rynkowej bitwy są kredyty konsumenckie. Liderem na rynku jest Lukas Bank, który w ubiegłym roku udzielił ich 4,6 mld zł.

Hitem są szybkie kredyty na dowolny cel, które na stałe zagościły w ofertach banków i cieszą się coraz większym powodzeniem. Pokazują to np. wyniki PKO BP, w którym sprzedaż Szybkiego Serwisu Kredytowego w 2005 roku sięgnęła kwoty 3,25 mld zł, a Pekao SA w tym samym czasie udzielił pożyczek ekspresowych za 1,7 mld zł i nie zwalnia tempa. Niedawno wystartował z nową kampanią reklamową.

Zapotrzebowanie klientów się nie zmienia. BZ WBK tylko w pierwszym kwartale tego roku sprzedał kredyty gotówkowe za ponad 200 mln zł.

Cieszy to bankowców, ponieważ kredyty gotówkowe mają bardzo wysokie marże, a więc przynoszą niezły zarobek. W przeciwieństwie do kredytów hipotecznych, gdzie w wyniku ogromnej konkurencji i wojny cenowej marże spadły do rekordowo niskich poziomów, nawet w skali europejskiej. Tu jednak liczy się też efekt skali – pożyczki mieszkaniowe biją bowiem kolejne rekordy. W pierwszych miesiącach tego roku rosły w tempie ponad 40-procentowym. Prym na rynku kredytów hipotecznych wiodą PKO BP i Bank BPH, ale bardzo widoczne są i inne banki, m.in. Millennium, Santander Consumer Bank, MultiBank, Dom, GE Money Bank. Sprzedaż kredytów mieszkaniowych ma charakter oferty łączonej, wraz z nimi oferowane są konta, karty kredytowe i ubezpieczenia.

Monika Krześniak, Gazeta Prawna