Tagi:
Oszczędzający w Polsce mają gorzej niż w Szwajcarii
W Polsce podstawowa stopa procentowania wynosi 1,5%, a w Szwajcarii jest ujemna –0,75%. Teoretycznie oszczędzanie u nas powinno więc być bardziej opłacalne. Okazuje się jednak, że jest odwrotnie. Z wyliczeń Expandera wynika, że po uwzględnieniu wzrostu cen, jaki dokonuje się podczas trwania lokaty, realne oprocentowanie w Szwajcarii wyniosło –0,51%, a w Polsce
–2,87%. W obu krajach realne oprocentowanie jest więc ujemne, ale w Polsce jest dużo niższe.
Szwajcaria to kraj, w którym trzymanie oszczędności w banku nie tylko nie przynosi odsetek, ale wręcz trzeba tam płacić za możliwość lokowania pieniędzy na koncie czy lokacie. Średnie oprocentowanie depozytów bankowych dla klientów indywidualnych i firm jest tam ujemne. W styczniu 2019 r. wynosiło -0,31%. Dla porównania w Polsce oprocentowanie jest dodatnie i wynosiło w tym samym czasie 1,40%. Po zakończeniu takiej lokaty Polak dostał wyższą kwotę niż wpłacił, a Szwajcar niższą. Teoretycznie bardziej opłaca się więc oszczędzać w Polsce. To jednak tylko złudzenie.
Problem polega na tym, że w ciągu roku trzymania pieniędzy w banku, wzrosły ceny towarów i usług. Styczniowy wskaźnik inflacji w Polsce wyniósł aż 4,4%. Jeśli więc ktoś przed rokiem założył lokatę z oprocentowaniem 1,4%, to co prawda otrzymał wyższą kwotę niż wpłacił, ale może za nią kupić mniej. W Szwajcarii inflacja jest znacznie niższa niż u nas i wynosi 0,2%. Po jej uwzględnieniu realne oprocentowanie lokat w tym kraju wynosi –0,51%, a w Polsce aż –2,87%. Spadek wartości nabywczej oszczędności w naszym kraju jest więc znacznie większy.
Realne oprocentowanie lokat założonych w styczniu 2019 r.

Dodatkowo oprocentowanie lokat w Polsce coraz bardziej spada. Według danych NBP w grudniu 2019 r. średnia dla klientów indywidualnych i firm wynosiła już tylko 1%. Gdyby inflacja utrzymała się na poziomie 4,4% i jeśli dodatkowo uwzględnimy podatek od odsetek, to realne oprocentowanie spadnie aż do –3,44%.
Jak ochronić oszczędności przed inflacją
Istnieją trzy sposoby ochrony oszczędności przed utratą wartości. Pierwszy, to zakup obligacji skarbowych, których oprocentowanie gwarantuje pokonanie inflacji. Są to obligacje 4-letnie i 10-letnie oraz obligacje rodzinne, na które można wpłacić tylko pieniądze uzyskane w ramach programu „Rodzina 500+”. Musimy jednak dodać, że w pierwszym roku oprocentowanie wspomnianych obligacji jest stałe i w najlepszym przypadku wynosi 3,2%. Dopiero od 2 roku oprocentowanie jest sumą marży i wskaźnika inflacji, a więc chroni oszczędności przez utratą wartości nabywczej.
Drugi sposób, to znalezienie inwestycji, która przyniesie zysk wyższy niż 5,43% w skali roku. Takiego oprocentowania potrzeba, żeby po uwzględnieniu podatku i inflacji, uzyskać zyski w ujęciu realnym. Problem polega jednak na tym, że takich zysków nie da się osiągnąć bez ryzyka. Dla przykładu możemy kupić mieszkanie na wynajem, co średnio pozwala zyskać ok. 7% brutto rocznie. Może się jednak zdarzyć, że przez jakiś czas takie mieszkanie będzie stało puste i nie będzie przynosić zysków lub że lokator nie będzie chciał nam zapłacić. Rzeczywiste zyski mogą więc być znacznie niższe.
Trzecim sposobem na utrzymanie wartości nabywczej oszczędności może być ich wymiana na walutę kraju, w którym realne stopy procentowe są dodatnie. Tu zagrożeniem jest ryzyko walutowe. Jeśli kurs zakupionej waluty spadnie, to i tak poniesiemy stratę. Wahania kursów walut bywają bardzo duże. W skrajnym wypadku może się okazać, że gdy będziemy chcieli ponownie wymieniać oszczędności na złote, to otrzymamy znacznie mniejszą kwotę niż mieliśmy na początku. Z tego względu lepiej nie lokować w ten sposób istotnej części swoich oszczędności. Jest to rozwiązanie przeznaczone dla osób, które mają świadomość tego ryzyka i je akceptują.
Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors
Katastrofa dla oszczędzających
Według wstępnego szacunku GUS lipcowy wskaźnik inflacji wyniósł aż 2,9% r/r. Jednocześnie tąpnęło oprocentowanie lokat bankowych. Najnowsze dane NBP pokazują, że średnia stawka dla lokat zakładanych w czerwcu spadła do 1,41%, czyli niemal najniższego poziomu w historii (1,39%). Z wyliczeń Expandera wynika, że gdyby inflacja pozostała na takim poziomie, to przeciętna lokata bankowa przyniesie stratę w ujęciu realnym wynoszącą aż -1,71%. To najgorszy wynik od listopada 2011 r., kiedy ten wskaźnik wyniósł -1,82%. Wtedy jednak inflacja wynosiła 4,8%.
Polacy, którzy oszczędzają mają coraz trudniejsze zadanie. Banki oferują im coraz niższe oprocentowanie. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku średnia stawka na lokatach wynosiła 1,83%, a w czerwcu było to już tylko 1,41%. Warto też pamiętać, że wypłacane odsetki są pomniejszane o 19% podatku. Dlatego lokata z oprocentowaniem 1,41%, tak naprawdę przynosi zysk wynoszący 1,14%. Dodatkowo coraz wyższa jest inflacja. W lipcu ceny były o 2,9% wyższe niż przed rokiem. Rosły więc zdecydowanie szybciej niż odsetki od oszczędności. W rezultacie, po zakończeniu lokaty dostajemy co prawda wyższą kwotę niż wpłaciliśmy, ale za te pieniądze możemy kupić mniej towarów.
Do pokonania inflacji potrzeba oprocentowania powyżej 3,58%
Po uwzględnieniu podatku i inflacji na poziomie 2,9%, dopiero oprocentowanie wyższe niż 3,58% przyniesie zysk w ujęciu realnym. Takich ofert nie ma jednak na rynku, nie licząc kilku promocji dla nowych klientów. Jeśli zdecydujemy się na lokatę z przeciętnym oprocentowaniem, to realna starta wyniesie -1,71%. To najgorszy wynik od 2011 r., kiedy inflacja sięgała 5%. Zbliżone straty obserwowaliśmy również w przypadku lokat kończących się w 2008 r., czyli w szczycie światowego kryzysu finansowego.

Jak oszczędzać, gdy lokaty przegrywają z inflacją
Nie jest łatwo oszczędzać w takich warunkach, zwłaszcza że większość Polaków nie chce zamrażać pieniędzy na dłuższy okres. Lokaty zwykle zakładamy na nie więcej niż 6 miesięcy. W takim przypadku, aby pokonać inflację, można skorzystać z ofert promocyjnych dla nowych klientów. Problem polega jednak na tym, że zwykle można na nie wpłacić nie więcej niż 10 000 zł i można z nich skorzystać tylko raz. Później dostępne stają się już tylko zwykłe oferty. Jeśli więc chcemy oszczędzać krótkoterminowo, to zwykle musimy się po prostu pogodzić z tym, że oszczędności będą traciły na wartości. Powinniśmy się natomiast skupić na minimalizacji strat. Warto porównywać oferty lokat i korzystać z najlepszych, co sprawi, że strata realna będzie zdecydowanie niższa niż w przypadku słabej lokaty czy zupełnego braku odsetek.
Jeśli możemy pozwolić sobie na zamrożenie pieniędzy na dłużej, to możemy nawet liczyć na gwarancję pokonania inflacji. Uzyskamy ją jeśli kupimy obligacje skarbowe. Oprocentowanie 4-letnich, 6-letnich, 10-letnich i 12-letnich jest obliczane jako suma wskaźnika inflacji i określonej marży. Choć okres kilku, kilkunastu lat może niektórych przerazić, to warto wspomnieć o tym, że takie obligacje można odsprzedać wcześniej i odzyskać swoje pieniądze wraz z odsetkami. Wycofanie się przed terminem oznacza jednak konieczność zapłacenia prowizji, która obniży zysk. Druga ważna uwaga to, że oprocentowanie w pierwszym roku jest stałe (np. 3,2% w przypadku tych 12-letnich). Dopiero od 2 roku jest ono ustalane w oparciu o poziom inflacji. Poza tym obligacje 6-letnie i 12-letnie są dostępne tylko dla beneficjentów programu „Rodzina 500+” i można na nie wpłacić kwotę nie wyższą niż suma uzyskanych świadczeń.
Każdy musi sam zdecydować jaka forma oszczędzania jest odpowiednia dla niego. Najważniejsze, aby pieniądze nie leżały bezczynnie na nieoprocentowanym koncie czy w przysłowiowej skarpecie, gdyż wtedy najszybciej tracą na wartości.
Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors
Inflacja wzrosła i znów pożera zyski z lokat
Od grudnia do lutego inflacja spowolniła dzięki czemu oszczędzanie na lokatach bankowych ponownie zaczęło się opłacać. Niestety nie trwało to długo. GUS podał, że wstępny szacunek inflacji w marcu to 1,7%. Z wyliczeń Expandera wynika, że jeśli taka wartość się potwierdzi, to lokaty bankowe znów staną się nieopłacalne. Żeby pokonać inflację na poziomie 1,7%, oprocentowanie lokaty musi być wyższe niż 2,1%. Średnio wynosi natomiast 1,73%.
Niestety realna opłacalność lokat w najbliższych miesiącach najprawdopodobniej pozostanie ujemna. Według NBP inflacja w tym roku ma wynieść 1,7%, a więc dokładnie tyle co w marcu. Poza tym spada oprocentowanie ofertowane przez banki. Jeszcze w grudniu było to średnio 1,83%, a lutym spadło już do 1,73%. W kolejnych miesiącach może dalej spadać w okolice 1,5%. Spadek to głównie efekt powrotu do normy stawek oferowanych przez Getin Bank i Idea bank. Pod koniec ubiegłego roku musiały one ratować się dużymi podwyżkami, gdyż klienci masowo wypłacali z nich oszczędności. Obecnie jednak sytuacja wróciła do normy i stawki z miesiąca na miesiąc spadają.
W przyszłym roku bez szans na realne zyski
Inflacja ma niestety rosnąć. Według NBP w tym roku ma wynieść 1,7%, a 2020 r. ma przyspieszyć do 2,7%. Żeby choćby utrzymać realną wartość swoich oszczędności, oprocentowanie lokaty w tym roku nie powinno być niższe niż 2,1%. Takie oferty można znaleźć w niektórych bankach. Zdecydowanie trudniej będzie w przyszłym roku. Po uwzględnieniu inflacji na poziomie 2,7% i podatku od odsetek, realne zyski zapewni nam dopiero oprocentowanie wyższe niż 3,33%. Takich ofert już raczej nie znajdziemy, nie licząc krótkoterminowych lokat dla nowych klientów.

Jak to policzyliśmy
Do wyliczenia realnego zysku trzeba uwzględnić dwa elementy. Po pierwsze fakt, że odsetki od lokat są pomniejszane o podatek. W rzeczywistości lokata z oprocentowaniem np. 2% daje nam odsetki wynoszące 1,62%. Dla przykładu wpłacając 10 000 zł na roczną lokatę z oprocentowaniem 2%, nie dostaniemy 200 zł, a jedynie 162 zł odsetek. Drugi element to wzrost cen, który następuje w czasie trwania lokaty. Jeśli początkowo mamy 10 000 zł, a po roku 10 162 zł, to teoretycznie jesteśmy bogatsi. Pytanie jednak, czy za te 10 162 zł można kupić więcej towarów niż można było kupić za 10 000 zł w momencie zakładania lokaty. Jeśli można kupić więcej, to znaczy, że lokata dała realny zysk. Jeśli natomiast mamy większą kwotę, ale możemy za nić kupić mniej towarów, to w ujęciu realnym ponieśliśmy stratę.
Z taką sytuacją mamy właśnie teraz do czynienia. Kwoty wypłacane z kończących się lokat są wyższe niż te, które były wpłacane, ale można za nie kupić mniej. Trzeba jednak dodać, że jeśli pieniądze nie zostaną ulokowane na lokacie, lecz będą np. trzymane w gotówce lub na nieoprocentowanym rachunku, to strata realna będzie jeszcze większa.
Jarosław Sadowski
Główny analityk Expandera