Tagi:

Średnie oprocentowanie kredytów aż 11-krotnie wyższe niż lokat

Z danych NBP wynika, że średnie oprocentowanie lokat zakładanych w maju spadło do najniższego poziomu w historii i wyniosło 0,58%. Z drugiej jednak strony oprocentowaniem kredytów również jest najniższe w historii. Kredyty staniały jednak w znacznie mniejszym stopniu. Dla przykładu średnie oprocentowanie kredytów konsumpcyjnych w maju było aż 11-krotnie wyższe niż lokat. Jeszcze przed rokiem była to 5-krotność. Expander tłumaczy dlaczego banki tak postępują i podpowiada co można w tej sytuacji zrobić.

Według NBP na lokatach bankowych w czerwcu mieliśmy 209 mld zł. To oznacza, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy wypłaciliśmy z nich aż 45 mld zł. Skala wypłat była tak duża, że wartość lokat spadła do najniższego poziomu od 2011 r. Przyczyną tego jest oczywiście drastyczny spadek oprocentowania. Według najnowszych dostępnych danych, oprocentowanie lokat zakładanych w maju wyniosło zaledwie 0,58%. W wielu przypadkach jest jeszcze gorzej, gdyż coraz częściej pojawiają się lokaty z oprocentowaniem wynoszącym 0,01%. Wpłacając 10 000 zł na roczną lokatę z takim oprocentowaniem możemy liczyć na odsetki wynoszące zaledwie 0,81 zł. Nie powinno więc dziwić, że coraz więcej osób nie zakłada już lokat, a po prostu trzyma pieniądze na nieoprocentowanych rachunkach.

Średnie oprocentowanie kredytu to 6,51%, a lokaty 0,58%
Oczywiście w ostatnich miesiącach istotnie spadło również oprocentowanie kredytów. Część klientów ma jednak do banków pretensje, że ten spadek jest znacznie mniejszy niż w przypadku lokat. Dla przykładu jeszcze przed rokiem średnie oprocentowanie kredytów konsumpcyjnych było 5-krotnie wyższe niż lokat (odpowiednio 8,12% i 1,52%), a obecnie jest aż 11-krotnie wyższe (6,51% i 0,58%). Podobnie to wygląda w przypadku innych typów kredytów. Oprocentowanie kredytów hipotecznych przed rokiem było 3-krotnie wyższe niż lokat, a obecnie jest wyższe 6-krotnie. Z puntu widzenia klientów może to wyglądać bardzo niesprawiedliwie.

Z punktu widzenia banku wygląda to zupełnie inaczej. Bank zarabia na różnicy w oprocentowaniu kredytów i lokat. Załóżmy, że oprocentowanie lokaty to 1,52%, a kredytu 8,12%. To oznacza, że od każdych 10 000 zł co miesiąc bank otrzyma 67 zł odsetek od kredytu, ale tą kwotę trzeba pomniejszyć o 12 zł odsetek wypłaconych od lokat. Miesięczny zysk banku wynosi więc 55 zł na każde 10 000 zł.

W wyniku obniżek stóp procentowych NBP bank został jednak zmuszony obniżyć oprocentowanie kredytu do 6,51%. W rezultacie odsetki uzyskiwane od kredytów spadną do 54 zł. Ta kwota jest już mniejsza niż wcześniejszy zysk, a przecież trzeba ją jeszcze pomniejszyć o odsetki od lokaty. Nie powinno więc dziwić, że banki chcą zbić oprocentowanie lokat do jak najniższego poziomu. One chcą po prostu zarabiać tyle, ile zarabiały wcześniej.

Powyższa kalkulacja jest oczywiście bardzo uproszczona. Nie uwzględnia np. faktu, że znaczna część pieniędzy w bankach jest obecnie ulokowana na nieoprocentowanych rachunkach, tego że banki mają więcej depozytów niż kredytów czy faktu, że kredyty przynoszą zyski nie tylko z odsetek, ale też z prowizji. Nie uwzględnia również podatku bankowego czy składek na BGF. Pokazuje jednak w prosty sposób dlaczego banki tak mocno obniżyły oprocentowanie lokat. Po prostu przy bardzo niskim poziomie stóp procentowych trudniej jest im zarabiać na różnicy w wysokości oprocentowania kredytów i depozytów.

Co w tej sytuacji zrobić?
Niestety trudno dziś znaleźć nawet lokaty dające więcej niż 1% w skali roku. Tymczasem NBP szacuje, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy (III kw. 2021 / III kw. 2020 r.) ceny wzrosną o 1,6%. Aby pokonać inflację na takim poziomie potrzeba oprocentowania wyższego niż 1,98%. Lokat z takim oprocentowaniem nie ma, nie licząc kilku krótkoterminowych ofert promocyjnych, zwykle wymagających otwarcia konta. Zdecydowanie lepsze w pokonywaniu inflacji są obligacje skarbowe. Dla przykładu 4-letnia daje 1,3% w pierwszym roku, ale później 0,75% powyżej inflacji. Jeśli spełnią się prognozy NBP dotyczące inflacji, to oprocentowanie takiej obligacji za rok wzrośnie do 2,35%, za dwa lata wyniesie 2,95%, a za trzy lata 2,25%. Jeszcze wyższe będzie oprocentowanie na obligacji 10-letniej czy w przypadku obligacji rodzinnych. Warto dodać, że pieniądze z obligacji można wypłacić przed terminem, choć wiąże się to z dodatkową opłatą. Jeśli chodzi o problem kredytów, to kluczowe dla obniżenia kosztu jest porównywanie ofert różnych banków.

Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors

Drożeją kredyty konsumpcyjne, ale tanieją hipoteczne

W tym roku Polacy wyjątkowo chętnie się zadłużają i to zarówno na konsumpcję jak i na zakup nieruchomości. Nie powinno to dziwić biorąc pod uwagę niskie bezrobocie i rosnące płace. Warto też dodać, że kredyty ratalne i pożyczki gotówkowe pod koniec ubiegłego roku były najtańsze w historii. Expander zwraca jednak uwagę, że w tym roku ich oprocentowanie rośnie i zbliża się do dawno niewidzianego poziomu 8%. W lepszej sytuacji są ci, którzy zaciągają kredyty hipoteczne – ich oprocentowanie spada. Lawinowo rośnie za to wartość złożonych wniosków – wg. BIK w maju była aż o 25% wyższa niż przed rokiem.

Według BIK od stycznia do kwietnia 2018 r. banki udzieliły 27 mld zł kredytów konsumpcyjnych (pożyczki gotówkowe i kredyty ratalne). To o prawie 9% więcej niż przed rokiem. Niestety wg. NBP ich oprocentowanie jest z miesiąca na miesiąc coraz wyższe. Jeszcze w grudniu 2017 r. wynosiło 7,02%, a w kwietniu tego roku było to już 7,93%. Zbliżyło się więc do niewidzianego od dwóch lat poziomu 8%. Na pocieszenie należy jednak dodać, że to wciąż są bardzo atrakcyjne stawki. Warto pamiętać, że 7,02%, do którego się teraz porównujemy, to był najniższy poziom w historii.

Obserwowany w tym roku wzrost kosztu kredytów konsumpcyjnych raczej nie ograniczy zainteresowania tym rodzajem finansowania. Po pierwsze zmiany są bowiem zbyt małe. W przypadku kredytu na kwotę 10 000 zł zaciągniętego na 3 lata, różnica w wysokości raty wyniesie zaledwie 4 zł. Poza tym popyt na kredyt nadal będzie wspierać niskie bezrobocie i rosnące płace, które sprawiają, że Polacy nie boją się zadłużać. Nie zmieni się to dopóki na horyzoncie nie pojawi się jakieś poważniejsze zagrożenie.

Kredyty hipoteczne niemal najtańsze w historii
Wartość udzielonych w tym roku kredytów hipotecznych również wyraźnie rośnie. BIK właśnie podał, że w maju wartość złożonych wniosków była aż o 25,5% wyższa niż przed rokiem. Dane NBP na temat oprocentowania są jednak dostępne jedynie do kwietnia i pokazują, że stają się one coraz tańsze. W przypadku kredytów udzielonych (bez umów renegocjowanych) w kwietniu średnie oprocentowanie wyniosło 4,35%. To trzeci najniższy wynik w historii. Odrobinę taniej było jedynie w kwietniu i maju 2016 r. – odpowiednio 4,31% i 4,34%.

Banki obawiają się czy tylko chcą zwiększyć zyski?
Ponieważ oprocentowanie kredytów konsumpcyjnych i hipotecznych poszło w przeciwnych kierunkach, to zdecydowanie wzrosła różnica między nimi. W kwietniu wyniosła 3,58% i była najwyższa od października 2015 r. Tymczasem jeszcze w grudniu ubiegłego roku wynosiła 2,62% i była najniższa w historii. Poziom stóp procentowych w Polsce się nie zmienił, a różnica w oprocentowaniu tych dwóch typów kredytów wzrosła o prawie 1 pkt. proc. Tak istotna zmiana w zaledwie kilka miesięcy może być oczywiście przypadkowa (np. wywołana zmianą typu klientów zaciągających kredyty). Prawdopodobne jest jednak również to, że przynajmniej częściowo jest ona spowodowana świadomymi działaniami banków.

Jedna z możliwości jest taka, że banki zaczęły obawiać się o przyszłą kondycję gospodarki i wolą mocnej zachęcać do zaciągania kredytów hipotecznych, które są przecież zabezpieczone nieruchomością, a więc są obarczone mniejszym ryzykiem. Wyższym oprocentowaniem zniechęcają natomiast do zaciągania kredytów konsumpcyjnych. Może jednak chodzić po prostu o chęć poprawy zyskowności. W przypadku kredytów konsumpcyjnych niestety niewiele osób porównuje oferty. Łatwo jest więc wprowadzić podwyżki w taki sposób, że klient się nie zorientuje. W przypadku kredytów hipotecznych jest dokładnie odwrotnie – jest tu większa konkurencja, gdyż przy dużych kwotach zdecydowanie większą wagę przykłada się do porównywania ofert. Banki chcące zwiększyć zyski muszą więc przyciągać jak najwięcej klientów, a to najłatwiej zrobić oferując atrakcyjne warunki.

Różnica w oprocentowaniu kredytów konsumpcyjnych i hipotecznych

Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors

Zadłużamy się na potęgę – kredytów mamy dwa razy więcej niż oszczędności

Rośnie wartość kredytów bankowych spłacanych przez Polaków. W lutym było to aż 528 mld zł. Na lokatach mamy natomiast coraz mniej pieniędzy – 270 mld zł. Z wyliczeń Expandera wynika, że stosunek kredytów do lokat wzrósł właśnie do najwyższego w historii poziomu 1,95. Oznacza to, że wartość spłacanych przez nas zobowiązań jest niemal dwa razy wyższa niż suma odłożonych oszczędności.

NBP opublikował właśnie dane na temat finansów gospodarstw domowych w lutym. Wynika z nich, że wartość kredytów w złotych spłacanych przez Polaków jest aż o 10% (o 46 mld zł) wyższa niż przed rokiem. Największy wpływ na ten wzrost miały kredyty zaciągane na zakup lub budowę nieruchomości. Mimo, że co miesiąc spłacamy raty, które pomniejszają zadłużenie, to wciąż zaciągane są nowe długi na ten cel. Wg. BIK w lutym banki wypłaciły nam na ten cel kwotę o 20% wyższą niż przed rokiem. Mocno wzrosła również wartość spłacanych pożyczek konsumpcyjnych – o ponad 8%.

Jednocześnie mamy coraz mniej pieniędzy na lokatach bankowych. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy coraz mniej zamożni – wręcz przeciwnie. Pieniędzy mamy coraz więcej, ale coraz rzadziej wpłacamy je na lokaty. Kwota, którą na nich trzymamy spada już od dwóch lat. W latach tym czasie wycofaliśmy z nich 29 mld zł. Jednak łączna wartość oszczędności ulokowanych w bankach przez gospodarstwa domowe wzrosła w tym czasie o 68 mld zł. Dzieje się tak ponieważ coraz więcej osób, zniechęcona niskim oprocentowaniem lokat, trzyma oszczędności po prostu na nieoprocentowanym rachunku.

Opisana sytuacja ma nienajlepsze konsekwencje Z jednej strony mamy coraz większe zadłużenie, od którego musimy płacić coraz wyższe odsetki. Jednocześnie jednak dostajemy od banków coraz mniejsze odsetki, gdyż coraz mniej pieniędzy trzymamy na lokatach. Dla instytucji finansowych jest to oczywiście korzystne. Pewnym problemem może być dla nich jedynie to, że wieloletnie kredyty muszą finansować za pomocą oszczędności zgromadzonych na kontach, czyli takich które mogą zostać w każdej chwili wypłacone.

Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors

Stopy procentowe NBP bez zmian, a kredyty tanieją

Według najnowszych danych NBP w grudniu banki udzieliły kredytów z najniższym oprocentowaniem w historii – średnio 4,64%. Największa w tym zasługa mocno taniejących kredytów świątecznych oraz tych udzielanych indywidualnym przedsiębiorcom. Continue reading