Usługi bankowe są w Polsce drogie
Polski sektor finansowy ma przed sobą bardzo duży potencjał rozwoju. Nasz kraj nie musi wstydzić się rodzaju i poziomu oferowanych usług finansowych, ale nadal pod względem wielu parametrów jesteśmy w tyle za rynkami rozwiniętymi.
Takie wnioski płyną z konferencji zorganizowanej przez Warsaw Business Journal we współpracy z Polską Konfederacją Pracodawców Prywatnych Lewiatan oraz PricewaterhouseCoopers, poświęconej rynkowi usług finansowych w Polsce.
– Trzeba wiedzieć, skąd przyszliśmy – mówi Sławomir Lachowski, prezes zarządu BRE Banku, o sektorze bankowym w Polsce. – Polska wciąż jest krajem rozwijającym się, a nie rozwiniętym. Ale rozwój w ciągu ostatnich lat i tak był ogromny. Banki w Polsce mają najnowocześniejsze systemy informatyczne i stosują najlepsze światowe rozwiązania. Jeszcze sześć lat temu nikt by się nie spodziewał, że w Polsce będzie bank, który ma ponad milion klientów posiadających rachunki internetowe ( mBank – przyp. EM).
Jeśli porównać polski sektor bankowy z krajami Unii Europejskiej, to wyraźnie widać, że jest jeszcze duży potencjał wzrostowy. Według danych Europejskiego Banku Centralnego, wartość depozytów i kredytów w Polsce stanowiła na początku 2005 r. odpowiednio 36 i 31 proc. w stosunku do wartości PKB. W strefie euro jest to 97 i 117 proc. Pod tym względem już wyprzedzają nas m.in. Czesi, Węgrzy i Estończycy. – Udział kredytów hipotecznych w PKB w Polsce stanowi 4 proc., a w UE jest to 36 proc. Jeśli połączyć ten fakt z brakiem w Polsce 2 – 2,5 mln mieszkań, myślę, że perspektywy są dobre na wiele lat – mówi prezes BRE Banku. Potencjał polskiego rynku chętnie wykorzystują zagraniczne instytucje finansowe.
Na koniec października tego roku 16 oddziałów zagranicznych instytucji kredytowych rozpoczęło działalność operacyjną w Polsce, a 132 poinformowały polski nadzór o zamiarze podjęcia działalności transgranicznej w naszym kraju.
W porównaniu z europejskim sektorem bankowym polski rynek nadal jest jednak rozdrobniony. Mimo że obecne zmiany, jak np. fuzja banków Pekao i BPH, są dopiero początkiem konsolidacji, to zdaniem Adama Uszpolewicza, dyrektora ds. sektora finansowego PricewaterhouseCoopers, nie konsolidacja branży będzie decydowała o konkurencyjności tego rynku, ale innowacyjne strategie cenowe. Zdaniem wielu klientów polskie instytucje finansowe pod względem pobieranych opłat i marż odbiegają od krajów UE. Wg Capgemini – World Retail Banking Report 2006 roczne ceny podstawowych usług bankowych w Polsce to 79 euro. Średnia dla strefy euro to 73 euro, a dla Europy Środkowej – 60 euro. Z drugiej strony średnie roczne opłaty za rachunek bieżący w UE przypadające na jednego klienta to 40 euro, podczas gdy w Czechach blisko 100, a we Włoszech ponad 200 euro – wynika z raportu Komisji Europejskiej.
Na razie pod względem posiadanych aktywów na polskim rynku finansowym dominują banki, których udział w całości aktywów (913 mld zł na koniec pierwszego półrocza 2006 r.) stanowi blisko 70 proc. Mimo to ich znaczenie w strukturze aktywów całego sektora systematycznie maleje na rzecz pozostałych segmentów, zwłaszcza ubezpieczeń, funduszy emerytalnych oraz funduszy inwestycyjnych.
Najszybciej procentowo w ciągu 2005 r. oraz w pierwszej połowie br. rosły aktywa Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych. Wzrosły odpowiednio o 62 i 26 proc. Jednak TFI, które w większości należą do banków, mogą przejąć od nich nawet ponad 22 mld zł. Byłoby to możliwe, gdyby klienci postanowili przenieść oszczędności ulokowane w bankach na rachunkach i lokatach do funduszy inwestycyjnych. To blisko jedna czwarta tego, co
Polacy do tej pory zgromadzili w funduszach (90 mld zł), a wiadomo że pieniędzy będzie przybywać. Najwięcej do zaoferowania ma PKO BP, który posiada w depozytach detalicznych 66 mld zł. Gdyby PKO TFI przejęło 20 -30 proc. tych aktywów, dogoniłoby Pioneera Pekao TFI, którego aktywa przekroczyły grubo 20 mld zł, co stanowi 80 proc. depozytów detalicznych w Pekao.
Emil Muciński, Rzeczpospolita