Wątpliwy zysk dla klientów – polisy sprzedawane przez banki
Instytucje nadzoru finansowego przyjrzą się sprzedaży polis przez banki. Chcą sprawdzić, czy nie zmuszają one klientów do zakupu ubezpieczeń, by zrekompensować straty, poniesione na wprowadzeniu ustawy antylichwiarskiej
– Wspólnie z nadzorem bankowym rozważamy możliwość zbadania sposobu sprzedaży polis przez banki – powiedział „Rzeczpospolitej” Jan Monkiewicz, przewodniczący Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych. Niewykluczone, że do akcji włączy się również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Nadzór bankowy najpierw zbierze informacje, które z banków oferują polisy swoim klientom. Następnie instytucje te wspólnie przyjrzą się sposobom sprzedaży.
Pracownicy dostają po uszach
Część banków uzależnia udzielenie kredytu od tego, czy klient kupi polisę we wskazanej firmie ubezpieczeniowej za cenę nawet dwu-, trzykrotnie wyższą niż u innego ubezpieczyciela. Za tę sprzedaż banki otrzymują wynagrodzenie od towarzystw, są więc zainteresowane, by jak najwięcej klientów korzystało z ich oferty ubezpieczeniowej. Jeden z pracowników Pekao zaalarmował nas, że ma obowiązek sprzedaży teoretycznie nieobowiązkowej polisy od utraty pracy do „Pożyczki ekspresowej”. – Jeżeli jej nie sprzedam, dostaję po uszach – tłumaczył, bojąc się podać nazwisko. Do ekspresowych pożyczek bank oferuje ubezpieczenia firmy Cardif. Jan Rościszewski, prezes towarzystwa, zapewnia, że nie jest to polisa obowiązkowa. Tłumaczy, że odsetek klientów decydujących się na to ubezpieczenie wynosi znacznie poniżej 100 procent, co oznacza, że nie są oni zmuszani do jego zakupu.
– Nie mogę wykluczyć, że trafiają się placówki banku, w których szef bardziej się przejmuje i nakazuje pracownikom sprzedaż tych ubezpieczeń. Jeżeli otrzymujemy sygnał o nieprawidłowościach, na przykład od klientów jakiegoś oddziału, mamy nagle dużo więcej telefonów niż przeciętnie, reagujemy natychmiast i sprawdzamy sposób sprzedaży – zapewnia prezes Cardif. Podczas naszej prywatnej próby skorzystania z ekspresowej pożyczki pracowniczka Pekao przyznała, że zakup polisy Cardif jest „mile widziany, ale nieobowiązkowy”.
Agenci wyszkoleni
Wynagrodzenie za sprzedaż polis otrzymują również agenci ubezpieczeniowi. Muszą oni jednak odbyć obowiązkowo 150 godzin szkoleń ze znajomości ubezpieczeń i technik sprzedaży. Mają też licencję nadzoru ubezpieczeniowego. Ten ostatni nie ma jednak wpływu na to, jak szkoleni są pracownicy banków oferujący swoim klientom polisy. Zarówno przedstawiciele banków, jak i firm ubezpieczeniowych zapewniają o organizowaniu szkoleń. – Nasi pracownicy mają obowiązek wręczyć klientowi, jeszcze przed zakupem polisy, wyciąg z ogólnych warunków ubezpieczenia, pełne warunki są zaś dostępne do wglądu w banku – wyjaśnia Michał Glinka, zastępca dyrektora Departamentu Klientów Detalicznych Banku Gospodarki Żywnościowej. Ubezpieczyciele żalą się jednak, że nie zawsze mają dostęp do klientów banków, więc nie mają możliwości sprawdzenia, jak w praktyce przebiegała sprzedaż ich polisy.
Alarm konsumentów
Innym problemem jest zmuszanie klientów banku do zakupu wybranej polisy. – Już na etapie wstępnych rozmów z bankiem określane jest, która część produktów będzie obowiązkowa, a która dobrowolna – mówi Jerzy Nowak, wiceprezes spółek ubezpieczeniowych Allianz w Polsce. Decyzje podejmuje bank. Od tego bowiem zależy cena, jaką zaoferuje ubezpieczyciel. Obowiązkowe polisy są tańsze, gdyż obejmują większą grupę klientów i pozwalają na bardziej równomierne rozłożenie ryzyka.
Wiceprezes Allianz, podobnie jak szef Cardifu, argumentuje, że to, czy bank zmusza swoich klientów do zakupu dobrowolnych ubezpieczeń, widać po wynikach sprzedaży. – Na nasze ubezpieczenia dobrowolne proponowane przez Eurobank decyduje się 20 procent kredytobiorców banku. Jeżeli wybierałoby je 80 procent, to wówczas można by się zastanawiać nad sposobem oferowania im ubezpieczeń przez bank – wyjaśnia Jerzy Nowak.
Zjawisko oferowania klientom niepotrzebnego, a nawet niekorzystnego dla nich produktu finansowego (miss-selling, czyli nietrafiona sprzedaż) znane jest nadzorom finansowym większości krajów Unii Europejskiej. Brytyjski urząd ochrony konsumentów The Office of FairTrading sprawdza właśnie, czy klienci mają możliwość wyboru innego ubezpieczyciela niż oferuje im firma udzielająca kredytu czy wystawiająca kartę kredytową. Instytucja ta zastanawia się też, z czego wynikają ogromne prowizje za sprzedaż tych ubezpieczeń. W ich przypadku wskaźnik szkodowości (w przybliżeniu jest to relacja wypłaconych odszkodowań do wielkości zebranej składki) jest ponad trzykrotnie niższy niż dla polis komunikacyjnych.
Aleksandra Biały, Rzeczpospolita