Wejście na obce giełdy
Czy chcieliby państwo być właścicielami akcji takich firm jak Microsoft, Coca-Cola, BMW czy Nokia? Z pewnością wiele osób odpowie na to pytanie twierdząco. Część jednak od razu zapyta, czy nie jest to zbyt skomplikowane, czy nie wymaga poświęcenia ogromnej ilości czasu, posiadania szerokiej wiedzy i znaczącego kapitału? Otóż nie.
Wystarczy mieć kilkadziesiąt złotych i już można kupić jednostki uczestnictwa funduszy inwestujących w akcje spółek notowanych na zagranicznych parkietach. Oferta takich funduszy jest stosunkowo skromna. Na polskim rynku działa tylko siedem takich funduszy zarządzanych przez cztery towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Trzy z nich inwestują na rynku europejskim (BPH Top Europa, DWS Polska Top 50 Europa i od kilku tygodni Pioneer Akcji Europejskich), dwa na rynku amerykańskim (BPH Top Ameryka i Pioneer Akcji Amerykańskich) oraz dwa globalnie (UniGlobal i UniXXI Wiek).
Jeszcze do niedawna zainteresowanie nimi było znikome. Ich łączne aktywa oscylowały wokół 100 mln zł, ale od początku 2004 r. znacząco wzrosły – obecnie wynoszą blisko 300 mln zł. W kwietniu ta grupa funduszy zanotowała najwyższą dynamikę wzrostu aktywów na całym rynku (10,8 proc.).
Wyniki funduszy akcji zagranicznych są bardzo zróżnicowane w poszczególnych okresach. Ostatni miesiąc przyniósł znaczący spadek wartości jednostek, sięgający od 5 do 8 procent. Jest to konsekwencja nałożenia się dwóch niekorzystnych zjawisk: wzrostu wartości złotego względem walut obcych (zwłaszcza dolara) oraz gorszych nastrojów na amerykańskich i europejskich parkietach.
Całkowicie odmienna sytuacja wystąpiła natomiast w minionych dwunastu miesiącach. Znaczący wzrost kursów euro i dolara wobec złotego oraz powrót – po trzyletniej bessie – dobrej koniunktury na giełdy Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej sprawił, że fundusze akcji zagranicznych osiągnęły kilkunastoprocentowe stopy zwrotu. W przypadku DWS Top 50 Europa, Pioneer Akcji Amerykańskich oraz UniGlobal zyski przekroczyły nawet 20 procent. Lepsze były jedynie fundusze inwestujące na krajowym rynku akcji.
Z kolei ostatnie dwa lata to okres strat – od kilku do kilkunastu procent – będących jeszcze pochodną bessy, która szczególnie mocno dała się we znaki inwestorom w drugim i trzecim kwartale 2002 r. W przypadku funduszy akcji europejskich strat tych nie zniwelował nawet blisko 30-procentowy wzrost kursu euro wobec złotego.
Inwestując w fundusze akcji zagranicznych (podobnie zresztą jak w przypadku funduszy zagranicznych papierów dłużnych) musimy przede wszystkim zadecydować, za jaką walutę kupimy jednostki. Jeżeli chcemy uniknąć ryzyka kursowego, nabywamy i umarzamy jednostki za dolary lub euro (taką możliwość oferują obecnie trzy fundusze akcji zagranicznych). Wówczas zmiany kursów walut (głównie euro i dolara amerykańskiego) w stosunku do złotego nie wpływają na wartość naszej inwestycji.
Oczywiście, efekty tego mogą być zarówno pozytywne (unikamy straty, gdy złoty umacnia się wobec tych walut, czyli inaczej mówiąc – waluty tanieją), jak też negatywne (nie zyskujemy, gdy kurs walut obcych względem złotego rośnie). Osiągany przez nas wynik jest rezultatem wyłącznie profesjonalizmu zarządzających oraz koniunktury na zagranicznych giełdach.
Jednostki funduszy akcji zagranicznych można też kupować za złote. Taka strategia przynosi znakomite rezultaty w sytuacji, kiedy dochodzi do osłabienia naszej waluty względem walut obcych (czyli euro lub dolary drożeją). Zyski kursowe mogą wówczas zneutralizować ewentualne straty bądź też zwielokrotnić zyski z inwestycji giełdowych. Jeśli jednak dojdzie do odwrotnej sytuacji – kurs euro czy dolara będzie spadać w stosunku do złotego – straty wynikające ze zmiany kursów mogą zniwelować ewentualne zyski bądź też pogłębić straty będące efektem inwestycji giełdowych.
Część funduszy akcji zagranicznych ustala jednakową wysokość minimalnej pierwszej wpłaty niezależnie od waluty, w jakiej tej wpłaty dokonujemy (jeśli w euro lub w dolarach, jest to przeliczane na złote). Natomiast w innych funduszach minimalna wysokość wpłaty w walucie jest wyższa niż w złotych.
Na przykład, w BPH Top Ameryka pierwsza wpłata w dolarach nie może być niższa niż 5 tys. USD, a przy wpłatach w złotych wystarczy 1 tys. zł; przy kolejnych wpłatach progi te wynoszą odpowiednio 5 tys. USD i 100 zł.
Inwestując w akcje zagranicznych spółek za pośrednictwem funduszy, można przede wszystkim zróżnicować swój portfel i zredukować dzięki temu ryzyko. Poza tym kapitał jest lokowany w walory firm należących do wysoko rentownych branż, które nie są reprezentowane na krajowym parkiecie. W zasadzie wszystkie fundusze obecne na naszym rynku kupują głównie akcje największych, cieszących się renomą spółek europejskich i amerykańskich.
Wybierając fundusz akcji zagranicznych, szczególną uwagę należy zwrócić na prowadzoną przezeń politykę inwestycyjną. Z analizy benchmarków (czyli wzorców odniesienia, do których porównywane są faktyczne wyniki), udziału akcji w aktywach oraz największych inwestycji wynika, że zarządzający tymi funduszami stawiają zgodnie na największe, cieszące się renomą spółki europejskie i amerykańskie (blue chips). A trzeba pamiętać, że część funduszy jest w praktyce klonami funduszy zagranicznych i nie jest zarządzana w naszym kraju. Zwraca również uwagę ogromne rozproszenie lokat. Mimo stosunkowo niewielkich aktywów fundusze te mają w portfelach walory kilkudziesięciu firm. Rekordzistą pod tym względem jest UniGlobal, który zainwestował w akcje aż 168 spółek.
Inwestowanie w blue chips zwiększa prawdopodobieństwo osiągnięcia przyzwoitych zysków, gdyż spółki takie zazwyczaj mogą pochwalić się dobrymi wynikami i w dłuższej perspektywie powinny przynieść inwestorom może nie bardzo wysokie, ale stabilne zyski. Równocześnie taka zunifikowana i stosunkowo bezpieczna strategia inwestycyjna wszystkich funduszy ogranicza możliwość osiągnięcia ponadprzeciętnych zysków.
Od nadmiaru zaboli głowa
Wszystko wskazuje jednak na to, że już wkrótce problem związany z bardzo skromną ofertą przestanie istnieć. W najbliższych miesiącach i latach w Polsce zaczną być sprzedawane fundusze akcyjne zarejestrowane w krajach Unii Europejskiej. Wtedy będziemy mieć do wyboru kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset strategii inwestycyjnych oferowanych przez zagraniczne firmy czy to w ramach jednego funduszu, czy też w formie funduszu z wydzielonymi subfunduszami.
Pojawią się rzecz jasna nowe problemy i nowe pytania: którą z tych strategii wybrać i czy taki wybór okaże się w ostateczności lepszym rozwiązaniem niż inwestycja w fundusz krajowy. Trzeba pamiętać, że z uwagi na niekorzystne rozwiązania podatkowe inwestowanie w fundusze zarejestrowane za granicą będzie mniej opłacalne. Podatek od zysków z takich inwestycji płaci się bowiem na zasadach ogólnych według obowiązującej trzystopniowej skali (dochód dolicza się do pozostałych dochodów). Natomiast jeśli zarobimy na inwestycji w fundusze „krajowe”, fiskus pobierze 19-procentowy podatek.
Potencjalne korzyści
Inwestowanie w akcje zagranicznych spółek za pośrednictwem funduszy wiąże się z konsekwencjami, które mogą mieć zarówno korzystny, jak i negatywny wpływ na wartość naszych oszczędności. Najważniejszą korzyścią jest niewątpliwie możliwość zróżnicowania portfela i redukcji ryzyka. Czasami zdarza się bowiem tak, że sytuacja na zagranicznych rynkach akcji jest odmienna niż na warszawskiej giełdzie, na przykład u nas panuje bessa, a na innych rynkach kursy rosną.
Ponadto zdaniem analityków w dłuższym okresie wartość portfela, w którym znajdują się papiery spółek z różnych krajów (taki charakter mają fundusze globalne), jest bardziej stabilna. Inwestując w akcje firm pochodzących z krajów osiągających wysokie tempo wzrostu PKB, korzystamy także z pozytywnych tendencji występujących w tamtejszych gospodarkach.
Możemy też ulokować nasz kapitał w walory firm należących do wysoko rentownych branż, które nie są reprezentowane na krajowym parkiecie. Przykładem może być fundusz UniXXI Wiek, który w swoim portfelu posiada akcje spółek z całego świata należące do sektorów przyszłości, takich jak informatyka, biotechnologia, technologie medyczne, ochrona środowiska oraz technologie optyczne.
Są też niebezpieczeństwa
Lokowaniu kapitału w akcje firm zagranicznych towarzyszy jednak ryzyko. Przede wszystkim jest ono związane z gospodarką krajów, na których rynkach inwestujemy, i zależy od takich parametrów makroekonomicznych, jak PKB, inflacja, deficyt budżetowy i dług publiczny, bezrobocie. Ważne są także zmiany regulacji prawnych obowiązujących w danym kraju, zwłaszcza dotyczących warunków gospodarowania, w tym stawek podatkowych i ceł.
Jeżeli fundusz akcji zagranicznych jest funduszem sektorowym (za taki można uznać UniXXI Wiek), dochodzi jeszcze ryzyko związane z danym sektorem gospodarki. Wyniki spółek zależą bowiem od kondycji danej gałęzi gospodarki oraz od postrzegania jej przez inwestorów. Istnieje też typowe ryzyko związane z inwestycją w akcje. Może dojść przecież do długotrwałego załamania kursów na giełdach albo sytuacja finansowa firm znajdujących się w portfelu funduszu może pogorszyć się. Poza tym możemy zetknąć się z ryzykiem płynności – niskie obroty na giełdach mogą zmuszać do sprzedaży akcji po cenach nieodzwierciedlających ich rzeczywistej wartości, a nawet doprowadzić do sytuacji, że pozbycie się papierów będzie niemożliwe.
Tomasz Miziołek, Analizy Online