Jak zarabiać na walutach?
Na rok przed zakończeniem drugiej wojny światowej 730 delegatów z 44 państw alianckich uzgodniło, że dolar amerykański będzie królem walut. Kursy środków płatniczych pozostałych krajów miały być natomiast ustalane według sztywnego parytetu w stosunku do amerykańskiej waluty. Jak każdy sztuczny twór, także ustalenia z Bretton Woods nie miały szansy przetrwać próby czasu.
Upadek systemu wspomogły Stany Zjednoczone, które aby zatykać rosnące dziury finansowe, nie szczędziły papieru dla drukowania coraz większej ilości zielonych banknotów. W efekcie, dolar przestał mieć pokrycie w złocie zgromadzonym w amerykańskim skarbcu. Gdyby ów system, przy parytecie wymiany na poziomie 35 USD za uncję złota, utrzymał się do dnia dzisiejszego, to po amerykańskich rezerwach tego kruszcu nie pozostałoby nawet śladu. Demontaż sytemu, rozpoczęty przez Nixona w 1971, został sfinalizowany w 1976 r. Zniesienie parytetu złota było początkiem końca dolara, którego agonię obserwujemy obecnie.
Krajobraz po upadku
W ten sposób powstały warunki dla rozwoju wolnego rynku walutowego – określanego mianem „forex” (ang. foreign exchange). Z roku na rok handel walutami rósł dynamicznie. W poprzednich dekadach transakcje takie zawierano przy pomocy telefonu, stąd dostęp do nich był uzależniony do wydajności i kwalifikacji personelu bankowego. Zazwyczaj uczestniczyły w nich instytucje finansowe oraz inwestorzy instytucjonalni. W Polsce w latach socrealizmu również istniał obrót walutami, lecz miał on miejsce zazwyczaj przed Pewexami i pozostawał w sprzeczności z ówczesną, jedynie słuszną, ideologią ludu pracującego.
Czasy się zmieniły i w chwili obecnej, dostęp do forexu może mieć każdy w naszym kraju, na równi ze wszystkimi mieszkańcami świata. Rynek ten pracuje niestrudzenie przez 24 godziny na dobę, odpoczywając jedynie w weekend.
Jest to największy rynek finansowy świata, gdzie transakcje spekulacyjne stanowią 90% wartości obrotów. Znaczący udział mają w tym operacje typu curry trade. Pozostałe 10% transakcji służy rozliczeniom handlowym oraz interwencjom, realizowanym zazwyczaj przez banki centralne.
Forex nie jest międzynarodową giełdą, lecz zdecentralizowanym rynkiem międzybankowych transakcji finansowych. Jest to jednocześnie najbardziej płynny i transparentny rynek finansowy na świecie. Ze względu na olbrzymie obroty, nawet silne grupy inwestorów nie mogą wywierać znaczącego wpływu na notowania walut.
Jak podał we wrześniowym raporcie Bank for International Settlements (www.bis.org), obroty na rynku forex stanowiły w kwietniu 2007 r. równowartość 3,2 biliona dolarów na dobę. Do tego należy dodać 2,1 biliona dolarów na forexowych instrumentach pochodnych.
Transakcje są zawierane w wyniku bilateralnych ustaleń stron, albo za pomocą elektronicznej tabeli ofert, gdzie banki, market makerzy oraz dealerzy składają oferty kupna i sprzedaży walut – Electronic Communications Network Brokers (ECN Brokers). Inwestorzy detaliczni zawierają transakcje poprzez internetowe platformy, oferowane przez banki oraz inne instytucje finansowe. Niestety, niebezpieczeństwa sieci ujawniały się również w tym segmencie. Wiele platform oferują podmioty o złej reputacji, nastawione na oszukiwanie niedoświadczonych inwestorów.
Dlatego, zanim wpłacimy środki na rachunek podany przez platformę forexową, należy starannie przeczytać warunki umowy – podkreśla mec. Robert Nogacki, właściciel portalu Skarbiec.Biz. – Wielu inwestorów nie zdaje sobie sprawy z tego, jak duże ograniczenie praktyczne w dochodzeniu ich praw może stanowić np. wybór sądów albo prawa, które broker narzuca swoim klientom. W umowach z brokerami zagranicznymi standardem będzie wybór prawa amerykańskiego albo angielskiego, ale np. dwóch znanych brokerów narzuca prawo Belize (dawny Honduras Brytyjski). Belize to oczywiście wyjątkowo atrakcyjne miejsce, jeśli interesuje nas np. scuba diving albo zwiedzanie ruin piramid Majów. Gorzej, jeśli zamierzamy tam ulokować znaczne środki – Belize należy do najsłabiej zaludnionych państw na świecie, jedna trzecia ludności żyje w ubóstwie, a kraj słynie z możliwości dyskretnego zakładania spółek, których stan majątkowy (jak i struktura właścicielska) nie muszą być precyzyjnie określane w publicznych rejestrach. Inny, podobny problem dotyczy wyboru sądów. Większość kontraktów zawiera nieodwołalne klauzule poddające spory prawu obcemu. Zazwyczaj są to sądy Stanów Zjednoczonych albo Anglii i Walii. Dla polskiego konsumenta koszty sporów przed takimi sądami mogą być bardzo wysokie i może się okazać, że nie warto dochodzić nawet słusznych roszczeń – twierdzi Nogacki.
Aby uniknąć takich problemów, wskazanym byłoby korzystanie z platform renomowanych instytucji nadzorowanych przez państwo, jakimi są banki. Przykładem jest SaxoTrader, który oferuje duński Saxo Bank.
Jest to bodajże najlepsza platforma transakcyjna na rynku, nagradzana kilkakrotnie m.in. przez Euromoney i FX-Week. Pozwala na zawieranie transakcji na rynku forex dla ponad 160 par walutowych kontraktów forward outrights oraz opcji FX. Ponadto SaxoTrader daje dostęp on-line do inwestycji w postaci ponad 400 kontraktów terminowych notowanych na 16 najpoważniejszych towarowych giełdach światowych (m.in. NYMEX/COMEX/GLOBEX, CBOT, CME, ICE, AMS, EUREX, LIFFE, TYO) i kontraktach na różnice kursowe „CFD” z 22 giełd. Za pomocą SaxoTradera można inwestować w akcje 4 tysięcy spółek notowanych na 19 giełdach papierów wartościowych, fundusze notowane na giełdach „ETFs” a także złoto i srebro na rynku spot. Bezpłatną platformę SaxoTrader można ściągnąć na osobisty komputer za pośrednictwem witryn internetowych, np: www.e-saxotrader.com.
Wartościowymi dodatkami do platformy są podawane aktualne kursy walut, narzędzia analizy technicznej, codzienne analizy finansowe, kursy surowców i akcji, kalendarz wydarzeń ekonomicznych na całym świecie, rekomendowane strategie, czat oraz spora piguła edukacyjna.
Gra o wyniku zerowym
Inwestowanie na rynku forex jest niezwykle proste. Trudniej jest natomiast zarabiać. Wystarczy otworzyć rachunek na platformie transakcyjnej, wpłacić depozyt a następnie kupić kontrakt walutowy (lot) a później korzystnie sprzedać lub najpierw sprzedać i później kupić. Kolejność transakcji może być dowolna – rynek jest symetryczny. To, czy inwestor kliknie w pole z napisem „buy” czy „sell” będzie zależeć od jego przewidywań odnośnie kierunku zmian notowań walut. Właściwy wybór decyduje o zysku, niewłaściwy – o stracie z transakcji.
Kwotowania są prowadzone z dokładnością nawet do piątego miejsca po przecinku, jak ma to miejsce w przypadku pary walutowej EURUSD (EUR/USD), gdzie pierwsze trzy litery oznaczają walutę bazową a następne – walutę kwotowaną. Dla pary EURPLN i USDPLN kursy mogą zmieniać się z co 0,01 grosza. Minimalna zmiana kursu jest określana mianem „pip”.
Zamknięcie pozycji polega na zawarciu transakcji odwrotnej do wcześniejszej na taką samą ilość waluty. Jeżeli cena sprzedaży jest wyższa niż kupna, wówczas inwestor posiadający długą pozycję osiąga zysk – niejednokrotnie bardzo wysoki. A to wszystko dzięki dźwigni finansowej, wynikającej z udziału depozytu, który stanowi zazwyczaj 1-2% wartości kontraktu.
Na przykład jednoprocentowy depozyt umożliwia handlowanie kontraktami na milion dolarów przy stanie konta wynoszącym 10 tysięcy dolarów. Oznacza to dźwignię 100:1. Jak można zarabiać, nawet przy stosunkowo niewielkich fluktuacjach na rynku, prześledźmy na poniższym przykładzie, kiedy zmiana kursu wyniosła 0,0050 PLN, czyli 0,5 grosza a depozyt stanowił 1% wartości kontraktu.
Case study:
- Kupno kontraktu na 1.000.000 USD po kursie 2,5124 USDPLN. Transakcja jest realizowana po kursie sprzedaży (ask). Oznacza to, że inwestor kupuje wirtualnie 1.000.000 USD i jednocześnie sprzedaje 2.512.400 PLN. Depozyt początkowy wynosi 10.000 USD, czyli 25.124 PLN.
- Sprzedaż kontraktu, po wzroście kursu dolara o 0,0050 PLN, do 2,5174 USDPLN. Transakcja jest realizowana po kursie kupna (bid). W efekcie wartość długiej pozycji walutowej wzrosła do 2.517.400 PLN, czyli o 5.000 PLN.
Stopa zwrotu z inwestycji wynosi około 20% (5.000PLN/25.124PLNx100%). Warto zauważyć, że zmiana kursu stanowiła w tym przypadku zaledwie 0,2%.
Nie można zapominać również o odwrotnej stronie medalu. Dźwignia finansowa może w takim samym tempie pogrążyć finansowo inwestora. I taki los podzielił drugi inwestor, który zawarł transakcję przeciwną do pokazanej wyżej.
W tej grze zawsze są dwie strony. Co jedna zyska, to druga straci. Jest jeszcze pośrednik, czyli podmiot oferujący platformę transakcyjną, który zadowala się niewielkim spreadem pomiędzy ceną sprzedaży i kupna. Przy dużych obrotach daje to pośredniczącej instytucji finansowej pokaźne zyski. Bez względu na kierunek zmian kursów walut ona zawsze zarabia, zarówno przy otwieraniu pozycji, jak również przy jej zamykaniu.
Spread jest zmienny i zależy od składu pary walutowej, dnia, pory doby, płynności i sytuacji na rynku. Dla najbardziej płynnych walut w najlepszych godzinach stanowi on zaledwie 2 pipsy. Dla par USDPLN oraz EURPLN jest znacznie wyższy. Stąd, aby osiągnąć zysk, należy poczekać na większą zmianę kursów, niż przy takich parach jak EURUSD. Dopóki pozycja nie jest zamknięta transakcją przeciwstawną, mówimy o zyskach niezrealizowanych. Mogą być one wykorzystane dla zawierania kolejnych transakcji. Jeżeli jednak wartość pozycji inwestora spadnie w wyniku strat poniżej określonego poziomu, wówczas jest on wzywany do uzupełnienia depozytu do pełnej wysokości. Nie wywiązanie się z tego obowiązku skutkuje zamknięciem pozycji przez podmiot organizujący obrót.
Horyzont i trendy
Aby grać na walutach należy na początku założyć sobie horyzont czasowy inwestycji. Jest to punkt wyjścia dla wyboru długości trendu, na którym będą opierane planowane transakcje. To pozwala określić wielkość kwoty, jaką można zainwestować.
Jeżeli inwestor zamierza spekulować aktywnie, zawierając w ciągu dnia kilka transakcji, będzie wówczas analizować minitrendy. Ich zasięg może trwać od kilku minut do kilku dni. Adekwatne są wówczas wykresy minutowe, godzinowe czy dniowe oraz najbardziej płynne pary walutowe, które charakteryzują się małymi spreadami. Ten sposób działania wymaga ciągłego monitorowania sytuacji na rynku. Zyski z takich transakcji są zazwyczaj niewielkie, jednak ich suma może stanowić już dobre wynagrodzenie za dnie i noce spędzone przy monitorze komputera. Inwestorzy tacy określani są mianem daytraderów. Mniej czasu spędzą przy monitorze komputera inwestorzy średnioterminowi lub długoterminowi.
Swoje decyzje opierają na analizie trendów rynkowych, zazwyczaj w kilkutygodniowej lub kilkumiesięcznej perspektywie czasowej, oczekując aż zmiana kursu osiągnie zakładaną wartość. Mogą wybierać również wśród mniej płynnych par walutowych. Nie realizują niewielkich zysków, jakie satysfakcjonują daytraderów. Zaletą tego rodzaju strategii są mniejsze koszty transakcyjne.
Należy zaznaczyć, że pojęcia krótkiego, średniego i długiego terminu nie są adekwatne do tych, używanych przy inwestycjach w akcje.
Wybór perspektywy czasowej inwestycji jest indywidualną sprawą każdego inwestora i zdeterminowany jego cechami osobistymi, dysponowanym czasem, możliwościami finansowymi i posiadanymi narzędziami.
Schody do góry
Przewidzenie kierunku zmian na rynku walutowym to niezwykle trudne zadanie. Aby nie stać się bankrutem należy szybko ucinać straty a zyskom pozwalać rosnąć. Szczęście nie ma tu nic do rzeczy. Często ci, którzy je mają tracą na tyle dużo w transakcjach niewłaściwych, że strata ta powoduje ich ruinę finansową.
Najlepiej ustawić sobie limity strat składając zlecenia typu stop-loss. Wówczas można spać spokojnie, gdyż pozycja zostanie automatycznie zamknięta, po osiągnięciu akceptowalnej straty.
Podejmowanie decyzji może być oparte na analizie fundamentalnej lub technicznej. Obie techniki można zastosować tak w krótkim, jak i w długim terminie.
Analiza techniczna rynku walutowego praktycznie nie różni się niczym od analizy technicznej rynku giełdowego, przy czym nie ma tu pojęcia hossy ani bessy. Nie jest też brany pod uwagę wolumen obrotów. Analiza fundamentalna rynku forex wymaga szerszego spojrzenia, niż w przypadku spółki akcyjnej.
O notowaniach każdej pary walutowej decydują w głównej mierze wydarzenia w krajach pochodzenia tych walut. Oto najważniejsze:
- polityka monetarna (decyzje w sprawie stóp procentowych, interwencje walutowe),
- polityka gospodarcza,
- wskaźniki makroekonomiczne,
- wypowiedzi ważnych przedstawicieli świata polityki, banku centralnego, gospodarki lub finansów państwa,
- napływ inwestycji zagranicznych.
Ponadto na wartość waluty istotny wpływ wywiera sytuacja w otoczeniu danego kraju oraz to, co dzieje się w ekonomii i polityce globalnej. Każdy kraj jest w jakimś stopniu od tych czynników uzależniony.
Należy pamiętać, że nie zawsze reakcja na publikację dotyczącą sytuacji w danym kraju jest taka sama. Wiele zależy od nastrojów, które mogą tłumić lub wzmacniać płynące sygnały.
Bez względu na wybraną technikę, należy pamiętać, że inwestowanie na forexie jest grą o wyniku zerowym. Aby jeden mógł zarobić, drugi musi stracić. Stąd gra taka wymaga dużo rozsądku, dyscypliny, przygotowania merytorycznego, odpowiednich narzędzi, nakładów pracy oraz predyspozycji osobistych. Rynek forex nie znosi ignorancji oraz braku pokory, i szczególnie dotkliwie karze tych, którzy lekceważą te jego wymogi. Jest jednak nadzwyczaj hojny dla tych, którzy z powagą podejmują jego wyzwania.
Jan Mazurek