Dostępna kwota kredytu spadnie o jedną trzecią
Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła w październiku stopy procentowe na dotychczasowym, rekordowo niskim, poziomie. Ekonomiści ankietowani przez PAP prognozują jednak, że w drugiej połowie przyszłego roku zobaczymy już podwyżki stóp. To oczywiście przełoży się na wysokość rat kredytowych. Expander zwraca uwagę na jeszcze jeden element – spadek dostępności kredytów. Przez podwyżki, w przyszłości zdolność kredytowa może spaść nawet o jedną trzecią.
Dzięki temu, że kredyty hipoteczne są obecnie bardzo tanie, oraz dość łatwo dostępne. Obecnie banki tak ustawiają swoje kalkulatory, aby rata nowo udzielanego kredytu nie przekraczała 35%-40% dochodu kredytobiorcy (w zależności od banku). Wyższy wskaźnik (np. 50%) mogą uzyskać tylko ci, których dochody są wyraźnie wyższe niż średnia krajowa. Taki sposób wyliczania sprawia, że jeśli oprocentowanie kredytu wynosi 4% i mamy przeciętne dochody, to możemy liczyć na nie więcej niż 378,9 tys. zł kredytu. To oczywiście przy założeniu, że nie spłacamy już jakichś innych zobowiązań.
Obecny poziom stóp procentowych nie zostanie z nami jednak na zawsze. Prawdopodobnie pod koniec przyszłego roku zobaczymy pierwszą podwyżkę, w kolejnych latach mogą być one zdecydowanie wyższe niż dziś. To sprawi, że jeśli wyraźnie nie wzrośnie nasz dochód, to znacznie trudniej będzie nam zaciągnąć kredyt. Gdyby oprocentowanie kredytów wróciło do poziomu z 2012 r., czyli 7%, to dostępna kwota spadłaby o niemal 100 tys. zł. Jeśli natomiast wzrośnie ono do 8%, to kwota będzie niższa o prawie jedną trzecią, czyli prawie 120 tys. zł.
Lepiej nie przesadzać z zadłużaniem
Fakt, że bank pozwala nam się zadłużyć np. na 378 tys. zł wcale nie oznacza, że powinniśmy w pełni tą możliwość wykorzystać. Biorąc pod uwagę, że w najbliższych latach stopy procentowe będą rosły, trzeba się liczyć z tym, że wzrosną również i płacone przez nas raty. Jeśli teraz będzie stanowiła 40% dochodu, to gdy oprocentowanie kredytu wzrośnie do 7%, rata pochłonie już 54% pensji. Lepiej więc nie przesadzać z zadłużeniem.
Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors