IKE dla giełdowych spekulantów?
Czy indywidualne konta emerytalne można wykorzystywać do spekulacji giełdowych? Na takie pytanie zapewne większość specjalistów odpowiedziałaby zdecydowanie negatywnie. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej obowiązującym przepisom, to okazuje się, że IKE wydają się wręcz idealne do wykorzystywania przez spekulantów giełdowych. Chodzi głównie o możliwość odroczenia płacenia „podatku Belki” oraz stu procentowej kompensacji ewentualnych strat ponoszonych w okresach rocznych.
Wszelkie zyski osiągnięte z lokowania środków na IKE są całkowicie zwolnione z podatku, jeśli inwestor poczeka z ich wypłatą do 60. roku życia. Natomiast w przypadku ich wcześniejszego zwrotu, wolne od tego podatku są aż do momentu ich wypłaty z IKE. Przy założeniu, że przeciętny inwestor (spekulant) giełdowy jest osobą przed trzydziestką, wolno przypuszczać, że znikomy odsetek takich inwestorów będzie czekał z wypłatą środków do 60. roku życia. Czy dokonanie opodatkowanego zwrotu (wypłaty) środków z IKE może więc opłacać się komuś, kto aktywnie gra na giełdzie kilka lat?
Spekulant giełdowy musi raz w roku (kalendarzowym) rozliczać się z inwestycji giełdowych. Kiedy osiągnie zyski, to zapłaci „podatek Belki” i w kolejnym roku giełdowej gry inwestowaną dalej kwotę ma już pomniejszoną o ten podatek. Kiedy osiągnie stratę, oczywiście takiego podatku nie zapłaci, ale od zysków w następnym roku będzie mógł sobie odliczyć jedynie 50 proc. strat z roku poprzedniego – „jedynie” w porównaniu do spekulanta posiadającego IKE. Dokonywanie inwestycji na rachunku maklerskim w formie IKE pozwala bowiem nie tylko na inwestowanie 100 proc. zysków w każdym kolejnym roku, ale i kompensowanie 100 proc. strat. Co istotne, kompensata dotyczy nie tylko roku poprzedniego, lecz tych wszystkich lat, w których posiadacz rachunku inwestycyjnego „opakowanego w IKE” ponosi stratę.
Dopóki nie wypłaci się gotówki z rachunku IKE, dopóty cały czas korzysta się ze zwolnienia podatkowego. Wyobraźmy więc sobie, że na rachunku inwestycyjnym „opakowanym w IKE” spekulujemy np. 10 lat. Z każdym kolejnym rokiem obracamy coraz większą kwotą (możemy dopłacać co roku około 150 proc. średniej płacy krajowej) i nie musimy rokrocznie spowiadać się przed fiskusem z efektywności naszych giełdowych inwestycji. Dopiero na koniec zapłacimy podatek od zbilansowanych wyników w całym 10-letnim okresie spekulacji. Jeśli w żadnym roku nie poniesiemy straty, to korzyść z odłożenia podatku na koniec spekulacyjnych inwestycji będzie taka, że 19 proc. zysków w każdym roku możemy inwestować dalej i także na tym zarabiać dodatkowo.
Korzystne jest i to, że odpowiednie zeznanie podatkowe złożymy tylko raz – w roku następnym od dokonania zwrotu środków. Ale najwięcej spekulant giełdowy, korzystający z IKE, zyska wówczas, kiedy trafią mu się okresy roczne, w których poniesie stratę. Wtedy to bowiem straty będzie mógł sobie odliczyć w całości od zysków i to bez względu na okres, jaki minął od momentu rozliczenia się z fiskusem.
Ustawa nie precyzuje, jak się rozliczać z podatku, gdy dokonuje się zwrotu środków z IKE, mającego formę rachunku papierów wartościowych. Stwierdza tylko, że podatek nalicza podmiot zarządzający. Nie do końca wiadomo, czy podatek ten – także w formie rachunku papierów wartościowych – będzie płaciło za spekulanta giełdowego biuro maklerskie, czy też on sam dokona rozliczenia podobnie jak w przypadku inwestycji prowadzonych poza IKE.
Dodajmy jeszcze na koniec dodatkową korzyść dotyczącą spadkobierców, którzy skorzystaliby podwójnie – otrzymane w spadku papiery wartościowe byłyby wolne i od „podatku Belki”, i od podatku spadkowego.
Okazuje się, że IKE warto mieć nie tylko dla nieopodatkowanej dodatkowej emerytury w przyszłości. Inwestorzy giełdowi mogą myśleć o IKE w innych kategoriach. Im to zwłaszcza korzystanie z IKE przeradza się w wymierny zysk, którego nie przewidzieli ustawodawcy.
Maciej Rogala