Tagi:
Za wakacje w Polsce możesz zapłacić podwójną stawkę
W związku z epidemią, w tym roku wielu Polaków zrezygnuje z zagranicznych wakacji. Expander ostrzega jednak, że nawet wypoczynek w kraju może okazać się bardzo kosztowny, jeśli nie będziemy przestrzegać kilku reguł bezpieczeństwa. Podpowiadamy jak wypłacać gotówkę z bankomatu, aby nie dać się okraść przestępcom kopiującym karty płatnicze. Najnowsze dane NBP pokazują bowiem, że 2019 r. odnotowano rekordową wartość oszukańczych transakcji kartami, która wyniosła 54 mln zł. Pomagamy również rozpoznać fałszywe ogłoszenia dotyczące noclegów w nieistniejących pensjonatach czy apartamentach.
Uważaj, żeby twoja karta nie została skopiowana
Jednym z zagrożeń, które może czekać na nas na wakacjach, to tzw. skimming, czyli kopiowanie karty płatniczej. Z danych NBP wynika, że w 2019 r. za pomocą kart płatniczych przestępcom udało się ukraść rekordową kwotę 54 mln zł. Niemal połowa z niej (24,5 mln zł) została skradziona kartami sfałszowanymi. Kopiowanie karty najczęściej odbywa się w bankomatach, na których przestępcy instalują specjalne urządzenia. Są one ukryte w szczelinie, do której wkładamy kartę, więc bardzo trudno jest się zorientować, że coś jest nie tak z bankomatem. Na szczęście przed tym zagrożeniem można się dość łatwo obronić.
Jeśli bankomat jest wyposażony w czytnik zbliżeniowy, to warto z niego skorzystać. Taka operacja przebiega podobnie jak w przypadku płatności zbliżeniowej w sklepie. Dzięki temu możemy dokonać wypłaty bez wkładania karty do bankomatu, a więc przestępcom nie uda się jej skopiować. Inny bezpieczny sposób, to wypłata za pomocą kodu BLIK. Do tego potrzebny jest smartfon z zainstalowaną aplikacją banku. Ta aplikacja poda nam sześciocyfrowy kod, który trzeba wprowadzić na klawiaturze bankomatu. Karta w ogóle nie jest tu potrzebna, a więc nie zostanie skopiowana.

Musimy jednak dodać, że kartę może skopiować również nieuczciwy pracownik sklepu, hotelu czy restauracji. Nigdy nie powinniśmy więc tracić swojej karty z oczu. Warto też dodać, że przestępcy do kradzieży mogą wykorzystać również dane znajdujące się na karcie, czyli jej numer, datę ważności, imię i nazwisko posiadacza i trzycyfrowy kod CVV2. W ten sposób odbywa się większość transakcji oszukańczych.
Przed tym bardzo trudno jest się zabezpieczyć, ale na szczęście w tego typu kradzieżach banki zwykle zwracają klientowi całą skradzioną kwotę. Proces reklamacyjny trwa jednak dość długo, więc aby zmniejszyć ryzyko warto włączyć powiadamiania o dokonywanych transakcjach. Jeśli dostaniemy taki komunikat, a sami nie dokonywaliśmy żadnej transakcji, to będziemy wiedzieli, że coś jest nie tak i że musimy natychmiast zablokować kartę.
Jak rozpoznać fałszywe ogłoszenie
Niestety co roku pojawiają się fałszywe ogłoszenia, dotyczące pensjonatów czy apartamentów, które w rzeczywistości nie istnieją. Jeśli damy się nabrać, to wakacje będą nasz kosztowały 2-3 razy drożej. Po pierwsze stracimy sporą kwotę na rzecz przestępców, którzy mocno zachęcają, aby wpłacić nie tylko zaliczkę, ale całą kwotę z góry. Dodatkowo będąc już na miejscu będziemy musieli znaleźć nowy nocleg. W takiej sytuacji ceny mogą już jednak być bardzo wysokie.
Najłatwiejszym sposobem uniknięcia takiego oszustwa jest korzystanie z portali, które weryfikują zamieszczane oferty. Gwarancją bezpieczeństwa jest też płatność kartą, ponieważ w przypadku oszustwa bank może anulować taką transakcję. Nie da się natomiast cofnąć wykonanego przelewu. Co jednak możemy zrobić, jeśli znajdziemy w internecie atrakcyjną ofertę, ale nie da się zapłacić kartą i nie ma też pewności czy jest to oferta prawdziwego pensjonatu?
W takiej sytuacji należy poszukać w internecie informacji o danym obiekcie np. opinii gości, którzy już tam mieszkali w poprzednim sezonie. Jeśli znajdziemy pozytywne opinie z zeszłego roku, to jest spora szansa na to, że to nie jest oszustwo. Warto jednak pamiętać, aby to nie były opinie na stronie, której właścicielem jest wystawiający ogłoszenie. Tam przestępca może przecież dodać fałszywe komentarze.
Warto też sprawdzić (np. na mapach google) czy podany adres w ogóle istnieje i co się tam znajduje. Niestety może się też zdarzyć, że przestępca będzie się podszywał pod pensjonat, który istnieje. Dlatego dobrze jest też sprawdzić czy numer telefonu, który znaleźliśmy w ogłoszeniu zgadza się z tym, który jest podany w innych miejscach np. na stronie internetowej danego obiektu.
Czerwona lampka powinna nam się też zaśmiecić wtedy, gdy ktoś proponuje nam bardzo duży rabat, jeśli wpłacimy całą kwotę z góry. Przestępcy zależy, żeby wyłudzić jak najwyższą kwotę, więc nie będzie chciał zadowolić się tylko zaliczką. Poza tym jeśli cena jest zdecydowanie niższa niż w innych podobnych obiektach, to również powinno nas zaniepokoić. Nawet jeśli to nie oszustwo, to za niską cenę może odpowiadać coś innego, coś może popsuć nam czas wypoczynku (np. hałas przez prace budowlane wykonywane w pobliżu).
Uwaga na kieszonkowców
Będąc już na wczasach warto uważać na kieszonkowców. Oni również mogą sprawić, że koszt wakacji będzie bardzo wysoki. Co prawda ze względu na epidemię trzymamy większy niż zwykle dystans, ale mimo to warto pamiętać o tym zagrożeniu. Złodzieje potrafią bowiem stworzyć tzw. sztuczny tłum. Dlatego portfel warto trzymać w takim miejscu, aby jak najbardziej utrudnić im zdanie. Dobrym pomysłem jest też podzielenie pieniędzy na kilka części. Dla przykładu lepiej żeby część pieniędzy miał mąż, a część żona. Podobnie z kartami płatniczymi. Jeśli zostanie skradziony portfel jednego z małżonków, to wciąż pozostają pieniądze i karty przechowywane u drugiej osoby. Najlepiej też nie nosić za dużo gotówki przy sobie. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy jesteśmy w miejscu, gdzie utrudniony jest dostęp do bankomatów i płatności kartą.
Zastrzeż nie tylko skradzione karty płatnicze ale też dowód
Jeśli nie uda nam się uniknąć kradzieży, to warto pamiętać o zastrzeżeniu nie tylko kart płatniczych, ale również dowodu osobistego. Za jego pomocą przestępcy mogą bowiem ukraść znacznie wyższą kwotę niż ta jaką mieliśmy w portfelu. Mogą bowiem zaciągać kredyt na nasze dane lub np. wyłudzić drogiego smartfona od firmy telekomunikacyjnej. Dlatego po kradzieży należy jak najszybciej zadzwonić na infolinię banki i tam zastrzec zarówno karty płatnicze jak i dokument tożsamości.
Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors
Wypłat z bankomatów najmniej od 11 lat
Z najnowszych danych NBP wynika, że w I kwartale 2019 r. wykonaliśmy 149 milionów wypłat z bankomatów. Może się wydawać, że to dużo, ale w rzeczywistości to najmniej od 11 lat. Warto też dodać, że choć liczba bankomatów spada w ostatnim czasie, to i tak jest ich około dwa razy więcej niż w latach 2007-2008. Tymczasem liczba wypłat jest podobna, co oznacza, że dziś bankomaty są zdecydowanie rzadziej używane. Zdaniem Expandera korzystamy z nich coraz rzadziej, gdyż gotówka coraz bardziej traci na znaczeniu na rzecz płatności bezgotówkowych. Liczba tych ostatnich wzrosła omawianym okresie aż 10-krotnie.
Karty powoli wypierają gotówkę. Liczba wypłat z bankomatów po raz ostatni była tak niska w I kwartale 2008 r. Dla porównania liczba płatności kartami w tym czasie wzrosła aż 10-krotnie. Warto też przypomnieć, że w IV kwartale ubiegłego roku po raz pierwszy w historii wartość płatności bezgotówkowych była wyższa niż wartość gotówki wypłaconej z bankomatów. Nie powinno więc dziwić, że bankomaty stają się coraz mniej potrzebne. W ciągu 2 lat ubyło ich ponad 1000, ale należy dodać, że wciąż jest ich sporo, bo 22 668.
Wszystkie terminale płatnicze są już zbliżeniowe
Co ciekawe, w okresie gdy ubyło tysiąc bankomatów, jednocześnie przybyło ponad 96 tys. sklepów i punktów usługowych, w których można wypłacać gotówkę za pomocą usługi Cash Back. W I kwartale za jej pomocą wykonaliśmy 4 mln wypłat. Choć popularność tej usługi szybko rośnie, to skala wciąż jest znikoma w porównaniu do bankomatów, gdzie liczba wypłat wniosła 149 mln. Ciekawostką jest również to, że nareszcie wszystkie terminale płatnicze w Polsce są przystosowane do płacenia zbliżeniowego. Jednocześnie taką możliwość daje też zdecydowana większość kart. Obecnie udział tych z funkcją płacenia zbliżeniowego wynosi 85% (35 mln zł z 41,2 mln).
Kart płatniczych jest już więcej niż wszystkich Polaków
Łączna liczba kart płatniczych wynosi już 41 milionów. Coraz więcej jest też miejsc, w których można zapłacić kartą. Takich sklepów i punktów usługowych jest aż 590 tysięcy, a więc aż o 25% więcej niż przed rokiem. Wciąż jednak jest wiele miejsc, w których nie da się zapłacić kartą. Dla przykładu w okresie wakacyjnym co roku głośno jest o nadmorskich miejscowościach, w których parkometry przyjmują płatności tylko w monetach. Jeszcze kilka lat minie nim zwolennicy płatności bezgotówkowych będą mogli zupełnie pozbyć się gotówki z portfela. Dziś wiąż lepiej mieć awaryjną gotówkę przy sobie, tak na wszelki wypadek.

Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors
Coraz chętniej płacimy kartą na wakacjach
W ubiegłym roku za granicą dokonaliśmy płatności kartami i wypłat z bankomatów na kwotę 37 mld zł. To o 29% więcej niż rok wcześniej. Expander zwraca uwagę, że wartość zagranicznych transakcji rośnie prawie 3-krotnie szybciej niż krajowych. Szczególnie wzmożony ruch w tym zakresie zawsze jest widoczny w III kwartale, czyli w okresie wakacji. W tym roku zapewne będzie podobnie. Podpowiadamy więc jak wygodnie, bezpiecznie i tanio płacić za granicą.
Ile kosztuje korzystanie z karty za granicą
Jeśli będąc za granicą zapłacimy zwykłą kartą, z której zwykle korzystamy w Polsce, to transakcja w innej walucie zostanie przeliczona na złote. Łączny koszt takiej operacji zwykle nie przekracza 7%, a więc wydając równowartość 100 zł z konta zostanie nam pobrane nie więcej niż 107 zł. W przypadku wypłaty z zagranicznego bankomatu koszt z reguły nie przekracza 10%, a więc wypłacając równowartość 100 zł z konta zostanie pobrane nie więcej niż 110 zł. W przypadku niewielkich wydatków koszty nie są więc bolesne. Gorzej jeśli w walucie zamierzamy wydać większą kwotę np. równowartość 5000 zł. Wtedy koszt przewalutowania wyniesie aż 350 zł.
Karta walutowa – gdy często płacimy w euro lub dolarach
Banki umożliwiają nam obniżenie kosztów przewalutowań. Zwykle wymaga to wyrobienia sobie dodatkowej karty, połączonej z kontem walutowym. Dla przykładu jeśli często płacimy w euro, to możemy otworzyć sobie konto w tej walucie i wyrobić do niego kartę. W takim przypadku najlepiej kupić euro w kantorze internetowym, przelać je na konto walutowe i płacić już bez dodatkowych przewalutowań.
Jeśli jednak wyjeżdżamy do wielu różnych krajów, w których obowiązują różne waluty, to jest to zbyt wygodne rozwiązanie. Trzeba bowiem posiadać kilka kart, z których każda służy do płacenia w innej walucie. Kolejny problem jest taki, że gdy chcemy wybrać się do państwa, w którym obowiązuje mniej popularna waluta (inna niż EUR, USD, GBP), to zwykle i tak nie mamy możliwości otrzymania karty w takiej walucie, a więc przewalutowanie i tak może okazać się drogie.
Gdy w grę wchodzą różne waluty – karta wielowalutowa
Powyższy problem rozwiązują karty wielowalutowe. W ich przypadku jedna karta może służyć do płacenia w wielu różnych walutach. Ich zaletą zwykle jest również to, że korzystne warunki wymiany uzyskamy nawet jeśli będziemy płacili w niezbyt popularnej walucie (np. egipskiej czy tureckiej). Taką kartę możemy otrzymać np. w Alior Banku, Banku Pekao, Citi Banku, Credit Agricole, Euro Banku, ING Banku Śląskim i mBanku. Bardzo popularne są również karty wielowalutowe brytyjskiej firmy Revolut, która pod koniec ubiegłego roku uzyskała licencję bankową na Litwie.
Warto jednak dodać, że poszczególne karty nieco się od siebie różnią. Najwygodniejsze są takie, które same rozpoznają w jakiej walucie dokonywana jest płatność. Niestety nie zawsze jest to tak wygodne. W niektórych bankach trzeba prosić o odpięcie karty od konta w złotych i przypięcie do rachunku np. w euro. Warto też sprawdzić jakie kursy i prowizje są stosowane w przypadku płatności, gdy dochodzi do przewalutowania, czyli np. gdy na koncie walutowym nie mamy odpowiedniej kwoty waluty lub gdy płatność jest w nietypowej walucie. Najlepiej jeśli w takim przypadku nie ma prowizji i gdy stosowany jest kurs NBP lub organizacji płatniczej, a nie bankowy.

Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors
Polacy pokochali płacić kartą
Według danych NBP w I kwartale br. Polacy posiadali już prawie 40 mln kart płatniczych. Co istotne coraz rzadziej leżą one bezużytecznie w szufladach. Expander zwraca uwagę, że liczba transakcji bezgotówkowych wzrosła aż o 22% w porównaniu do sytuacji sprzed roku. Biorąc pod uwagę, że wykonujemy około miliard transakcji kwartalnie, to taki wzrost jest niesamowitym osiągnięciem. Jednocześnie coraz rzadziej wypłacamy gotówkę z bankomatów – liczba wypłat była najniższa od 10 lat.
W ciągu roku liczba kart wzrosła o 1,8 mln
W naszych portfelach mamy coraz więcej kart płatniczych. W ciągu roku ich liczba wzrosła aż o 1,8 miliona i w rezultacie mamy ich już 39,5 miliona. Coraz chętniej też z nich korzystny. W pierwszym kwartale wykonaliśmy 1,044 mld płatności czyli aż o 22% więcej niż przed rokiem. Gdy odniesiemy to do liczby kart, to okazuje się, że średnio wykonujemy 26 płatności kartą, czyli ponad 5-cio krotnie więcej niż 10 lat temu. Żeby nie zostawić złudnego wrażenia musimy jednak dodać, że jeśli chodzi w wartość płatności dokonanych kartami, to wciąż jest ona mniejsza niż wartość wypłacanej kartami gotówki. Jeśli jednak tempo zmian się utrzyma, to królowanie gotówki może skończyć się już na początku przyszłego roku.
Liczba płatności w zagranicznych sklepach wzrosła o połowę
Duże wrażenie robi też roczny wzrost (o 52%) liczby płatności dokonywanych w zagranicznych sklepach. Nie chodzi jednak o polskich turystów – opublikowane właśnie dane dotyczą stycznia, lutego i marca. Przyczyną wzrostów są przede wszystkim zakupy internetowe, czyli dokonywane poprzez podanie numeru karty, jej daty ważności i kodu CVV2. Prawdopodobnie wynika to z rosnącej popularności w Polsce chińskich sklepów internetowych i portali aukcyjnych tj. np. AliExpress. Co ciekawe, jednocześnie aż o 215 tysięcy (63%) wzrosła liczba kart wirtualnych, czyli służących wyłącznie do płacenia za pomocą numeru karty. Większość z nich najprawdopodobniej zostało wyrobionych właśnie po to, aby płacić nimi w zagranicznych sklepach internetowych.
Wypłat z bankomatów najmniej od 10 lat
Dane NBP pokazały również kolejny spadek liczby bankomatów w Polsce. W I kwartale było ich 23 206 czyli o 545 mniej niż przed rokiem. Coraz rzadziej też z nich korzystaliśmy. Liczba wypłat spadła do 158 mln w kwartale, co jest najgorszym wynikiem od 10 lat. Stoi za tym nie tylko fakt, że coraz częściej płacimy kartą z nie gotówką. Częściowo odpowiadają za to też banki, które chcąc ograniczyć koszty przekonują nas, abyśmy wypłacali większe kwoty, dzięki czemu robimy to rzadziej. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłości płatności kartami dalej będą zyskiwały na popularności, choć coraz częściej będą to karty bez fizycznej postaci, lecz funkcjonujące jako aplikacje w naszych smartfonach. Bankomaty będą natomiast coraz mniej przydatne, choć raczej nie znikną zupełnie.
Podsumowanie zmian w zakresie kart płatniczych

Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors
Pod tym względem jesteśmy dużo nowocześniejsi niż Niemcy
W ostatnim czasie pojawiło się sporo danych, które sugerują, że Polacy coraz chętniej korzystają z nowoczesnych form płatności. Wg. NBP w IV kw. 2017 r. po raz pierwszy w historii wydaliśmy więcej zbliżeniowo niż poprzez tradycyjne płatności kartami. Jesteśmy jednym z światowych liderów pod tym względem i daleko w tyle zostawiamy np. Niemców. Zdaniem Expandera znacząco ułatwi nam to dalszy rozwój w zakresie nowoczesnych form płatności, które już zaczynają zastępować karty płatnicze.
W zakresie metod płacenia mamy obecnie bardzo ciekawą sytuację. Podczas gdy niektórzy wciąż nie są w stanie odzwyczaić się od gotówki, to inni pozbywają się już kart i płacą za pomocą smartfona. Jeszcze kilka lat temu w wielu sklepach można było zobaczyć karteczki z napisem np. „Płatność kartą od 20 zł” lub „Płatność tylko gotówką”. Obecnie zaczynają się pojawiać dokładnie odwrotne komunikaty mówiące „Płatność tylko bezgotówkowo”.
Historyczny wynik płatności zbliżeniowych
W IV kw. 2017 r. Polacy wykonali transakcje zbliżeniowe o wartości 36,7 mld zł. Po raz pierwszy w historii wydaliśmy w ten sposób więcej niż poprzez tradycyjne płatności kartami. Dla porównania w Niemczech w ubiegłym roku ich wartość była prawie 40-krotnie mniejsza* niż zwykłych płatności. Historyczny wynik w naszym kraju, to przede wszystkim efekt tego, że prawie wszystkie (95%) terminale płatnicze są przystosowane do realizowania płatności zbliżeniowych. Podobnie jest w przypadku kart – niemal 80% z nich pozwala na tego typu płatności.
Co ciekawe wciąż sporo osób płaci kartami zbliżeniowymi w tradycyjny sposób. Niektórzy błędnie sądzą, że gdy kwota płatności jest wyższa niż 50 zł, to trzeba wsunąć kartę do terminala. W rzeczywistości przy większej kwocie wystarczy kartę zbliżyć i później wprowadzić PIN na klawiaturze terminala. Na szczęście świadomość w tym zakresie rośnie.
Przyszłość to płatności zbliżeniowe bez karty
To, że mamy tak wiele terminali umożliwiających płacenie zbliżeniowe i otwartość Polaków na taką formę płatności z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Kolejnym krokiem w rozwoju jest bowiem zbliżeniowe płacenie, ale bez użycia kart. Już teraz cześć banków umożliwia swoim klientom włączenie płatności za pomocą smartfona. Pojawiają się też różne gadżety, którymi można zapłacić zbliżeniowo jak na przykład zegarki czy rękawiczki. Wszystko wskazuje wiec na to, że już za chwilę portfel przestanie nam być potrzebny. Jeszcze w tym roku mają wejść bowiem w życie przepisy, które zwolnią kierowców z obowiązku wożenia ze sobą dowodu rejestracyjnego i prawa jazdy. Skoro gotówka i dokumenty nie będą nam już potrzebne, to i portfel stanie się zbędny.
Wartość transakcji BLIK-iem wzrosła aż o 70%
Na popularności zyskują również inne nowoczesne metody płatności. W drugiej połowie ubiegłego roku aż o 70% wzrosła wartość transakcji wykonanych za pomocą BLIKa. Zwykle nie płacimy nim jednak w tradycyjnych sklepach lecz w Internecie lub wykorzystujemy go do wypłaty gotówki z bankomatu. Coraz chętniej korzystamy też z ekspresowych przelewów. Wartość tych wykonanych w systemie Express Elixir w drugim półroczu 2017 r. wzrosła aż o 67% (w porównaniu z analogicznym okresem 2016 r.). W przypadku szybkich przelewów w systemie BlueCash wzrost wynosi 27%.
Na koniec dodajmy jednak, że udział gotówki w płatnościach w Polsce to ok. 60%**. Wciąż częściej płacimy więc gotówką niż kartami czy innymi metodami bezgotówkowymi. Co ciekawe jest to jednak jeden z lepszych wyników w Europie. Dla porównania w Niemczech, Austrii, Irlandii czy Włoszech jest to aż ok. 80%**. Wszystko wskazuje na to, że panowanie gotówki w naszym kraju już niedługo się skończy. Oczywiście nie znaczy to, że gotówka zupełnie zniknie. Po prostu będziemy jej używać znacznie rzadziej niż obecnie.
Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors
- https://www.bundesbank.de/Redaktion/DE/Downloads/Veroeffentlichungen/Studien/zahlungsverhalten_in_deutschland_2017.pdf?__blob=publicationFile
- http://www.nbp.pl/systemplatniczy/obrot_bezgotowkowy/porownanie_UE_2016.pdf
Karty płatnicze będą jeszcze bezpieczniejsze
W styczniu przyszłego roku mają wejść w życie przepisy, które lepiej będą nas chroniły przed przestępcami. Maksymalna kwota, jaką klient może stracić w wyniku kradzieży pieniędzy z karty, zostanie obniżona z 150 euro do 50 euro. Expander zwraca jednak uwagę, że nowe prawo zawiera również zapisy, które w wielu przypadkach zagwarantują nam zwrot całej skradzionej kwoty.
Polacy coraz częściej posiadają karty płatnicze i z nich korzystają. Na koniec ubiegłego roku liczba kart wyniosła rekordowe 36,9 mln. Nastąpił również bardzo duży wzrost wartości dokonanych nimi transakcji. W ubiegłym roku było to aż 582 mld zł, czyli niemal o 15% więcej niż w 2015 r. Niestety, wraz z rosnącą popularnością plastikowego pieniądza, do rekordowego poziomu wzrosła liczba oszukańczych transakcji. Według banków w ubiegłym roku było ich ponad 90 000.
Na szczęście osoba, której skradziono pieniądze z karty, jest w dużo lepsze sytuacji niż taka, której ukradziono gotówkę. Ta pierwsza często odzyskuje przynajmniej część swoich środków. Jest to możliwe z kilku powodów. Po pierwsze, odpowiedzialność klienta za straty ograniczają przepisy. Obecnie maksymalna strata może wynieść równowartość 150 euro i 50 euro w przypadku transakcji dokonanych zbliżeniowo. Do 18 stycznia 2018 r. mają jednak wejść w życie zmiany w ustawie o usługach płatniczych, które wprowadzą limit 50 euro niezależnie od sposobu dokonania oszukańczej transakcji. Jeśli więc ktoś ukradnie nam kartę i wypłaci z niej 1000 zł, to bank będzie musiał zwrócić nam niecałe 800 zł.
Co ciekawe, w wielu przypadkach będziemy mogli odzyskać całą utraconą kwotę. Projektowane zmiany w ustawie zawierają bowiem zapis mówiący o tym, że bank powinien niezwłocznie zwrócić całą kwotę, jeśli klient nie miał możliwości stwierdzenia utraty czy kradzieży karty. Obecnie trudno jeszcze ocenić, jak ten zapis należy rozumieć. Wydaje się, że chodzi tu o czas, który upłynie od momentu wystąpienia oszukańczej transakcji, do momentu zastrzeżenia karty i złożenia reklamacji. Prawdopodobnie, jeśli klient zgłosi problem np. jeszcze w tym samym dniu, w którym została dokonania kradzież, to odzyska całą kwotę. Jeśli natomiast przez wiele dni będą się na karcie pojawiały oszukańcze transakcje, a klient zgłosi to z dużym opóźnieniem, to wtedy będzie musiał pokryć część strat (wspomniane 50 euro). Ochrona nie zadziała jednak, gdy klient działał w złej wierze, czyli np. współpracował z osobą, która dokonały płatności jego kartą.
Warto też dodać, że zdecydowana większość transakcji oszukańczych jest dokonywana poprzez płatności zdalne, czyli bez fizycznego użycia karty – poprzez podanie jej numeru, daty ważności, itp. W tym względzie również będziemy dużo lepiej zabezpieczeni. Klienci nie będą bowiem ponosić jakiejkolwiek odpowiedzialności za nieautoryzowane transakcje, jeśli płatność nie była dokonana z użyciem tzw. silnego uwierzytelnienia. W przypadku tego rodzaju płatności takie uwierzytelnienie polega zwykle na tym, że oprócz danych z karty, do dokonania płatności trzeba też podać hasło sms, które otrzymamy od banku. Jeśli tego dodatkowego zabezpieczenia nie będzie, to klient odzyska całą skradzioną kwotę. To oczywiście również z wyjątkiem sytuacji, gdy klient działał w złej wierze.
Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors