Frank już mniej atrakcyjny

Szwajcarski bank centralny podniósł stopy procentowe – pierwszy raz od ponad roku. Po podwyżce o 0,25 pkt proc. podstawowa stopa wynosi teraz 1%.

Decyzja Szwajcarów przełoży się na polski rynek. Wzrośnie oprocentowanie kredytów we franku szwajcarskim.

Frank to najpopularniejsza waluta, w której klienci polskich banków biorą kredyty mieszkaniowe.

– Aktualnie około 60 procent kredytów udzielanych przez PKO BP na finansowanie nieruchomości mieszkaniowych stanowią kredyty we frankach szwajcarskich – stwierdził rzecznik prasowy banku Marek Kłuciński.

Będzie dalej rosnąć

Dla oprocentowania kredytów decydujące znaczenie mają nie stopy oficjalne, ale rynkowe. Te zaś w przypadku Szwajcarii pięły się już od końca października. Dwa miesiące temu 3-miesięczny LIBOR dla franka szwajcarskiego był na poziomie 0,75%. W grudniu przekraczał 1%. Raty kredytów denominowanych we franku szły więc w górę już od kilku tygodni.

Dla osób, które spłacają kredyty we frankach, są dwie dobre wiadomości. Ich oprocentowanie nadal jest dużo niższe niż denominowanych w euro, nie mówiąc już o pożyczkach złotówkowych (podstawowa stopa NBP wynosi 4,5%). Warto zwrócić uwagę na to, że po wczorajszej decyzji szwajcarskiego banku centralnego oczekiwania na kolejne podwyżki stóp poszły wyraźnie w dół. Nadal jednak inwestorzy spodziewają się, że za trzy miesiące 6-miesięczny LIBOR dla franka będzie wynosił już blisko 1,5%, a za półtora roku przekroczy 2%. Oznacza to, że oprocentowanie kredytów we frankach nadal będzie się zwiększać.

Z kontraktów FRA (zakładów, jaka będzie wysokość stóp rynkowych za określony czas) wynika przy tym, że kredyty we frankach zdrożeją szybciej niż pożyczki denominowane w euro. Ale droższe pozostaną te drugie – w perspektywie półtora roku można się spodziewać utrzymania różnicy między stopami procentowymi na franka i euro w wysokości przynajmniej jednego punktu procentowego. Obecnie wynosi ona 1,25 pkt proc.

Przy kredycie o wartości 100 tys. zł (raty równe, kredyt na 10 lat), gdy oprocentowanie rośnie z 2 na 3%, kwota raty zwiększa się z 920 do niespełna 966 zł.

Wstępna faza

Tymczasem nie ustaje dyskusja na temat ograniczenia polskim bankom możliwości udzielania kredytów mieszkaniowych denominowanych w walutach obcych. I już są pierwsze efekty. Według Lecha Gajewskiego, dyrektora polskiego oddziału banku hipotecznego Nykredit z Danii, tylko z tego powodu wyraźnie zwiększyła się liczba osób, które pytają o kredyty w złotych.

Cezary Mech, wiceminister finansów i wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Bankowego, potwierdził wczoraj w Sejmie, że nadzór bankowy przygotowuje projekt zmian, które mają zapobiegać obarczeniu kredytobiorców ryzykiem kursowym. Projekt jest we wstępnej fazie przygotowań.

Nie tylko ryzyko kursowe

– Popytu nie można zabić. Jeśli kredytów denominowanych w walutach zaprzestaną udzielać polskie banki, zastąpią je konkurenci zagraniczni. Świetną drogą dotarcia do klienta będą dla nich pośrednicy finansowi – powiedział wczoraj podczas spotkania z deweloperami Mariusz Grendowicz, wieceprezes BPH. Jego zdaniem, nadzór bankowy powinien uwzględnić fakt, że obecnie kontroluje w całości podaż kredytów walutowych. Po wprowadzeniu zakazu mogłoby się to zmienić.

W opinii Piotra Cyburta, prezesa BRE Banku Hipotecznego, tak drastyczne rozwiązanie jak zakaz pożyczania w walutach jest spóźnione o 2-3 lata, gdy boom na tego typu kredyty się zaczynał. – Niesłusznie akcentuje się obecnie wyłącznie ryzyko kursowe. Zupełnie pomija się natomiast ryzyko, jakie niesie ze sobą wzrost stóp procentowych w Polsce. Wcale nie trudno wyobrazić sobie obecnie podwyżkę stóp o 0,5 pkt proc. – uważa prezes Cyburt. Bankowcy przyznają jednak, że wahania kursowe mogą być zdecydowanie bardziej gwałtowne, niż zmiany stóp procentowych.

PAP, Halina Kochalska, Łukasz Wilkowicz, Parkiet