Bank dla małych firm
Małe firmy będą miały swój bank. Otworzy go Fundusz Mikro – instytucja powołana na wzór Grameen Banku założonego przez tegorocznego pokojowego noblistę Muhammada Yunusa z Bangladeszu.
Małym, jednoosobowym firmom: fryzjerom, sklepikarzom, niewielkim warsztatom łatwiej będzie o kredyt. Stanie się to dzięki Funduszowi Mikro, który jak twierdzi Michał Macierzyński, analityk portalu Bankier.pl – wywoła rewolucję na rynku, jeżeli otworzy bank. – Oficjalnych informacji wciąż nie ma, wiadomo jednak, że Fundusz intensywnie rekrutuje pracowników – twierdzi Macierzyński.
Fundusz powstał 12 lat temu za amerykańskie pieniądze. Miał wspierać rozwój małych firm. Do dzisiaj udziela on niewielkich pożyczek drobnym przedsiębiorstwom. Kiedy otworzy bank, będą one tańsze, bo łatwiej mu będzie pozyskać pieniądze na rynku. Oprocentowanie pożyczek w Funduszu Mikro jest teraz dość wysokie, bo wynosi od 9 do 16 proc. To się powinno zmienić. Niezmienne pozostaną natomiast procedury uzyskania kredytów – już teraz o wiele mniej skomplikowane niż w bankach komercyjnych.
Dlatego z możliwości zadłużenia się w Funduszu korzysta od czterech lat Marta Bem, właścicielka firmy Akademia Urody, prowadząca m.in. salon kosmetyczny. Początkowo brała małe kwoty, rzędu 7 tys. zł, teraz pożyczki sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych. Podkreśla, że zasadę działania Funduszu Mikro rzeczywiście warto rozciągnąć na inne instytucje udzielające pożyczek. – W bankach procedury są skomplikowane, wymagane są np. biznesplany – mówi Marta Bem. – W Funduszu nie wymaga się takiej liczby dokumentów, przy niższych kwotach nie żąda się zabezpieczeń – dodaje.
Jeśli podobnie działałby nowy bank, przedsiębiorcy mogliby liczyć na pożyczki niezależnie od tego, jak długo prowadzą działalność. Co więcej, otrzymywaliby je też ci, którzy dopiero wchodzą na rynek.
Prezes Funduszu Mikro Krzysztof Jaczewski informacji o nowym banku ani nie potwierdza, ani jej nie zaprzecza. Jednak przyznaje, że zmienia się sposób finansowania. – Dziesięć lat temu, gdy rozpoczynaliśmy działalność, 75 proc. pieniędzy pożyczaliśmy np. na towar. Chodziło o to, by pożyczka jak najszybciej przyniosła zysk. Dziś zdecydowana większość małych firm chce pieniędzy na rozwój biznesu: na dodatkowy komputer, na sprzęt, reklamę, wykup lokalu czy remont sklepu – twierdzi.
Eksperci nie mają wątpliwości, że nowy bank może mocno zamieszać na rynku. – Jeśli rzeczywiście będzie oparty na doświadczeniach Funduszu Mikro, to banki komercyjne będą musiały na to zareagować przyznaje Norbert Jeziolowicz ze Związku Banków Polskich.
Do tej pory nie paliły się do udzielania kredytów dla tej grupy przedsiębiorstw. – Obsługa pożyczek poniżej pewnej wartości nie zawsze jest opłacalna – mówi Jeziolowicz. Ocena zdolności kredytowej przedsiębiorcy to skomplikowana procedura, a zysk z pożyczki np. na 5 tys. zł przy oprocentowaniu ok. 10 proc. to zaledwie 500 zł.
Dla wielkich banków to za mało, ale powoli i one zmieniają strategię. Wolą teraz zarobić mniej, by potem, gdy firma się rozwinie, czerpać o wiele większe profity. Dlatego kilka dni temu specjalną ofertę dla tych firm wprowadził bank BISE, który przy udzielaniu kredytów nie wymaga prawie żadnych zabezpieczeń. Do walki o małe firmy ruszył też PKO BP, który wymyślił dla nich Szybki Limit Kredytowy charakteryzujący się skróconą i uproszczoną procedurą. Niewielkie firmy, które banki traktowały jak piąte koło u wozu, stają się dla nich łakomym kąskiem.
źródło: www.PRnews.pl, www.dziennik.pl