Gdy sklep nie przyjmuje kikuzłotowej płatności kartą, możesz się tylko poskarżyć

Kupujemy coś za kilka złotych i wyciągamy kartę. Kasjer żąda jednak gotówki. W takiej sytuacji jesteśmy bezradni

Ustalanie przez sklep minimalnej kwoty płatności kartą jest niedozwolone. Tak zgodnie twierdzą wszystkie centra rozliczeniowe. Centrum Kart Pekao SA wprost zabrania tego w umowie podpisywanej z akceptantem (sklepem lub punktem usługowym). eService nie wprowadził takiego punktu do umów, jednak uważa, że zakaz wynika z innych, ogólniejszych zapisów.
– Dzierżawca terminalu zobowiązuje się do przyjmowania płatności kartami określonych organizacji płatniczych. Nieakceptowanie transakcji Visą czy MasterCard na kwotę np. 10 zł jest naruszeniem tej zasady – wyjaśnia Renata Gawkowska, rzecznik prasowy eService.

Podobnie ocenia to Polcard. Zdaniem Katarzyny Zubrzyckiej, dyrektor marketingu firmy, wprowadzanie przez sprzedawców minimalnych kwot jest nie tylko niewłaściwe, ale wręcz niezgodne z prawem. Firma dotąd nie wpisywała zakazu takich praktyk do umów zawieranych z akceptantami, jednak rozważa taką możliwość. Na niewielkie odstępstwo od tej zasady zdecydował się jedynie CardPoint. Tu ustalenie minimalnej kwoty płatności kartą jest możliwe, ale pod warunkiem, że sklep lub punkt usługowy uzyska pisemną zgodę centrum. O taką zgodę jest jednak niezwykle trudno. – Do dziś nie otrzymał jej żaden spośród około 10 tys. naszych kontrahentów – mówi Rafał Martyński z CardPoint.

Praktyka niestety często odbiega od teorii. Niewielkie placówki często ustalają dolną granicę płatności kartą na 10 lub 20 zł. Przedsiębiorcy zwykle tłumaczą to swoimi kosztami. Przy zakupach za kilka lub kilkanaście złotych nawet 20 – 30 groszy za połączenie telefoniczne, podczas którego następuje autoryzacja, jest relatywnie wysoką kwotą.

Co w takiej sytuacji powinien zrobić klient, który nie mógł zapłacić kartą? Trzy centra rozliczeniowe: CardPoint, Centrum Kart Pekao SA i eService, zachęcają do powiadamiania ich o takich nieprawidłowościach. Obiecują, że nie zostawią sygnału bez odzewu i przypomną dzierżawcy terminalu o obowiązujących go zasadach. Klient musi najpierw sprawdzić, do kogo należy urządzenie. Wskazówką może być nalepka na terminalu, logo firmy nawydruku albo nalepka z symbolami kart płatniczych umieszczona na drzwiach lub wewnątrz placówki – powinno się na niej znajdować logo centrum rozliczeniowego. Adresy internetowe i numery telefonów tych firm podajemy w ramce.

Z kolei Polcard twierdzi, że w takiej sytuacji klienci powinni składać reklamacje w swoim banku, który poinformuje o nieprawidłowości właściwego agenta rozliczeniowego. Niestety, pośrednictwo wydawcy karty nie zawsze pomaga w szybkim załatwieniu sprawy.

Wiele banków wpisało do swoich regulaminów, że nie ponosi odpowiedzialności za odmowę przyjęcia płatności kartą. I jest to świetny pretekst, by reklamację odrzucić. Część banków chętnie z tej możliwości korzysta. „Bank nie jest tu stroną w sprawie”, „w takiej sytuacji nie jesteśmy w stanie nic zrobić”, „nie mamy wpływu na decyzje akceptantów kart, nie możemy więc uznawać tego typu reklamacji” – to tylko kilka cytatów z odpowiedzi na pytanie zawarte w naszej ankiecie badającej, w jaki sposób bank potraktuje klienta skarżącego się, że nie mógł zapłacić kartą drobnej sumy. Tylko niektóre instytucje, w tym Citibank, Lukas Bank, PKO BP i Raiffeisen Bank, przekonują, że o takich problemach zawiadamiają centrum rozliczeniowe obsługujące dany sklep.

Piotr Ceregra, Rzeczpospolita