Będzie zwrot VAT za materiały budowlane

 

 

Sejm odrzucił weto prezydenta do ustawy o zwrocie VAT za materiały budowlane. Ministerstwo Finansów i nowa koalicja będą miały jednak problem, skąd wziąć w budżecie pieniądze na nową ulgę podatkową

 

Podatnicy mogą już zacząć zbierać i porządkować faktury – od stycznia 2006 urzędy skarbowe zaczną im zwracać część podatku VAT za materiały budowlane kupione od 1 maja 2004. Do końca 2007 r. fiskus będzie wypłacał różnicę między obecną stawką 22 proc. a stawką 7 proc., która obowiązywała właśnie do maja ubiegłego roku. VAT musieliśmy podnieść, bo unijna VI Dyrektywa nie przewiduje stosowania preferencyjnych stawek dla materiałów budowlanych. Ponieważ posłowie byli bardzo niechętni podwyżce, ministrowie rządu Leszka Millera obiecywali rekompensaty w formie zwrotu części VAT.

 

Na uchwalenie takiej ustawy bardzo naciskali też przedsiębiorcy budowlani, którzy narzekali, że po 1 maja spadła im sprzedaż, a coraz więcej materiałów kupowanych jest w szarej strefie. Kiedy posłowie opracowali odpowiednią ustawę, rząd – już Marka Belki – robił wszystko, żeby ją zatrzymać. Przez prawie rok marszałek Włodzimierz Cimoszewicz nie włączał jej do porządku obrad Sejmu. W końcu – 29 lipca, gdy było już blisko do wyborów – Sejm niemal jednogłośnie uchwalił ustawę.

 

Wtedy do kontrataku przystąpił resort finansów. – Ustawa będzie kosztować budżet od 4,5 do 18 mld zł w ciągu trzech lat – alarmował minister finansów Mirosław Gronicki. Choć wcześniejsze szacunki reosrtu były znacznie skromniejsze – 1,5-2 mld zł.

 

Tłumaczył też, że taki zwrot jest błędem, bo budżet wspiera w ten sposób wszystkich inwestorów budowlanych – zarówno bogatych, którzy tej pomocy nie potrzebują, jak i ubogich. Gronicki przekonał prezydenta, żeby ten ustawę zawetował.

 

Ale nie przekonał posłów. Marszałek Cimoszewicz zwołał dodatkowe, nieprzewidziane posiedzenie Sejmu. W poniedziałek posłowie prawie jednogłośnie odrzucili prezydenckie weto (388 głosów „za”, 3 wstrzymujące się, nikt nie był przeciw).

 

Skąd jednak wziąć pieniądze na zwrot VAT? W piątek resort finansów zapowiedział, że jeśli ustawa wejdzie w życie, to w projekcie budżetu na przyszły rok zaproponuje podwyżkę akcyzy na paliwa o 25 gr na litrze. To sporo – dziś akcyza na benzynę wynosi ok.1,60 za litr, na olej napędowy – około złotego. – Nie ma innych pomysłów, na pewno w projekcie budżetu znajdzie się taki zapis. Zwiększenie deficytu nie wchodzi w grę – mówi „Gazecie” wiceminister finansów Jarosław Neneman.

 

Budżet na przyszły rok będzie jednak uchwalał już nowy parlament. – Podwyżka akcyzy przy tak wysokich cenach ropy będzie szkodliwa dla polskiej gospodarki i po wyborach jej nie zaakceptujemy – mówi Zbigniew Chlebowski z PO.

 

Ale pieniądze na nową ulgę gdzieś trzeba będzie znaleźć.

 

W niedzielę szef klubu PO i kandydat na przyszłego premiera Jan Rokita mówił, że jego partia po wyborach po prostu doprowadzi do uchylenia takiej ustawy „w zakresie, w jakim nie działa wstecz”. Ustawa po prostu przestałaby obowiązywać w 2006 r., a ze zwrotu VAT skorzystaliby inwestorzy, którzy wydali pieniądze na materiały budowlane w 2004 i 2005 r. To byłaby cena za obiecywaną przez PO jednolitą 15-proc. stawkę VAT. Wówczas na zwrot podatku za materiały budowlane budżet wydałby znacznie mniej pieniędzy.

 

Ale zdaniem doradców podatkowych i Ministerstwa Finansów uchylenie ustawy nie będzie możliwe. – Jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który jasno mówi: jeżeli ustawa przewiduje, że ulga podatkowa będzie obowiązywać w ciągu jakiegoś czasu, to przed upływem tego terminu nie można jej ruszyć – mówi Irena Ożóg, była wiceminister finansów. Zgadzają się z nią Mirosław Barszcz z kancelarii prawnej Baker & McKenzie i wiceminister Neneman.

 

– Wiem, że ustawa tworzy prawa nabyte, i jej nie zmienimy – potwierdza poseł Chlebowski.

 

Gdzie więc poszukać oszczędności?

 

– Spróbujemy ich poszukać w wydatkach na administrację, funduszach celowych – deklaruje poseł PO. Ale jeśli spełni się czarny scenariusz resortu finansów, to trudno będzie tam znaleźć 18 czy nawet 10 mld zł.

 

Co wtedy? Chlebowski: – To będzie dramat.

 

Rafał Zasuń, Gazeta Wyborcza