Tagi:

Raport Expandera i Rentier.io – Ceny mieszkań, IV kw. 2019

Lawinowo rośnie liczba ogłoszeń sprzedaży mieszkań. Z raportu Expandera i Rentier.io wynika, że liczba ogłoszeń opublikowanych w internecie w IV kwartale była aż o 28% wyższa niż w III kw. Może to świadczyć o tym, że rosnące ceny mieszkań przyciągają coraz więcej spekulantów, którzy próbują na tym zarabiać. Banki natomiast cieszą się z wciąż rosnącego zainteresowania kredytami hipotecznymi. Jednocześnie z miesiąca na miesiąc coraz bardziej podwyższają oprocentowanie dla osób z najniższym (10%) wkładem własnym. Utrudniają też życie spekulantom, ograniczając możliwość uzyskania kredytu w sytuacji, gdy wkładem własnym nie jest „gotówka”, lecz inna nieruchomość.

W IV kwartale 2019 r. w internecie zaobserwowaliśmy aż 120 297 ogłoszeń sprzedaży mieszkań. W III kw. było to 94 123, a więc wzrost jest imponujący. Odpowiadają na niego przede wszystkim dwa elementy – deweloperzy i spekulanci. Deweloperzy muszą wkładać coraz więcej wysiłku w promocję, aby utrzymać sprzedaż na wysokim poziomie. To im się jednak opłaca. W IV kwartale sprzedali o 14% więcej mieszkań niż przed rokiem. Spekulanci natomiast zarabiają na odsprzedaży wcześniej kupionych mieszkań. Za ich sprawą mieszkania, które zostały sprzedane jakiś czas temu, szybko wracają na rynek i tym samym podwyższają liczbę wystawionych ofert. Dla porównania, gdy lokal kupuje ktoś, kto w nim zamieszka lub kto będzie zarabiał na jego wynajmie, to takie mieszkanie przez wiele lat nie pojawi się w ofertach sprzedaży.

Ceny w ogłoszeniach są o ok. 13% wyższe niż przed rokiem
Ceny mieszkań w porównaniu do III kw. 2019 r. wzrosły niemal we wszystkich dużych miastach w Polsce. Małe lokale podrożały średnio o 4,6%, średnie o 5,0%, a najwolniej rosły ceny dużych – o 2,6%. Przypomnijmy, że 3 miesiące temu sytuacja była odwrotna, czyli najbardziej drożały duże mieszkania. Po tym spowolnieniu w segmencie dużych lokali, skala wzrostów w skali roku się wyrównała i niezależnie od wielkości mieszkania ceny są wyższe o ok. 13% r/r. Największy wzrost w ostatnim kwartale odnotowaliśmy w Katowicach, gdzie mieszkania o powierzchni do 35m2 zdrożały aż o 15% q/q. Najgorzej radziły sobie duże mieszkania w Gdyni (-3,5% q/q) i Bydgoszczy (-1,5% q/q).

Coraz bardziej opłaca się mieć ponad 20% wkładu własnego
O kredyty hipoteczne wnioskuje coraz więcej osób. Według BIK przez 11 miesięcy 2019 r. wypłacono prawie 220 tys. takich kredytów, na kwotę niemal 60 mld zł. To odpowiednio o 3% i 14% więcej niż rok wcześniej. Banki mogą więc sobie pozwolić na przebieranie w klientach. Dodatkowo, wolą się zabezpieczyć na wypadek nadchodzącego spowolnienia gospodarczego. Dlatego też po raz kolejny podwyższyły oprocentowanie dla kredytów z najniższym (10%) wkładem własnym. Obecnie średnia dla takich ofert to 4,24%, podczas gdy przed rokiem było to 4,07%. Oprocentowanie dla kredytów z wysokim (powyżej 20%) wkładem również w ubiegłym roku wzrosło, ale w mniejszym stopniu (z 3,73% do 3,84%). Coraz bardziej rośnie więc różnica w kosztach kredytów z wysokim i niski wkładem własnym. Warto więc zgromadzić przynajmniej 20% wkładu, gdyż dzięki temu nie tylko zadłużymy się na niższą kwotę, ale również dostaniemy znacznie tańszy kredyt.

Wkład własny musi być w „gotówce”
Podwyżki oprocentowania sprawiają, że coraz niższa jest też dostępna kwota kredytu. Dla przykładu dla 3-osobowej rodziny z dochodem 5000 zł netto dostępna kwota spadła z 330 000 zł przed rokiem do niecałych 300 000 zł obecnie. Banki ograniczają też możliwość uzyskania kredytu w sytuacji, gdy wkładem własnym nie są zgromadzone oszczędności, lecz inna nieruchomość. Dzięki takiemu zabiegowi spekulanci mogli uzyskać kredyt nie posiadając „gotówkowego” wkładu własnego. Nieruchomość, w której mieszkali przedstawiali bowiem jako zabezpieczenie kredytu na inne mieszkanie, kupowane w celu szybkiej odsprzedaży. Obecnie już tylko jeden bank akceptuje tego rodzaju wkład własny i zapewne również ta oferta zniknie w najbliższym czasie.

Ofertowe ceny mieszkań w IV kw. 2019 r.

Ranking kredytów hipotecznych
(kredyt na 300 000 zł i okres 25 lat)

Metodologia raportu
Podane ceny mieszkań to mediany, które wyliczono na podstawie analizy 120 297 ogłoszeń sprzedaży dostępnych w internecie w IV kw. 2019 r. Wartości są publikowane tylko dla rynków, na których liczba ogłoszeń przekracza 100.

Pensje wzrosły o 50%, ale ceny mieszkań nawet o 60%

Z początkiem 2020 r. zaczęły się lata 20-te. To dobry moment, żeby podsumować minione 10 lat. W tym czasie nasze pensje wzrosły o połowę – mediana z ok. 2000 zł do ok. 3000 zł netto. Expander zwraca jednak uwagę, że mocno wzrosły również ceny. Dla przykładu nowe mieszkania w Opolu, Rzeszowie i Gdańsku zdrożały o ok. 60%. Poza tym więcej oszczędzamy, ale przynosi nam to mniej korzyści, gdyż oprocentowanie lokat spadło z 4% do 1,3%.

Pensje wzrosły o połowę
Zacznijmy od pozytywnego akcentu. Jesteśmy zdecydowanie bogatsi niż 10 lat temu. Przeciętna (mediana) pensja „do ręki” wzrosła z ok. 1950 zł do ok. 3020 zł, a więc aż o 55%. Dzięki temu coraz więcej osób może sobie pozwolić na oszczędzanie. W 2019 r. po raz pierwszy odkąd GUS prowadzi takie badania, ponad połowa Polaków zadeklarowało, że odkłada pieniądze. Dzięki temu suma ulokowana przez gospodarstwa domowe w bankach wzrosła ponad dwukrotnie (z 363 mld zł do 887 mld zł).

Ceny wzrosły o 17%
Niestety jednocześnie zauważalnie wzrosły też ceny. Średnio są one o 17% wyższe niż 10 lat temu. Oznacza to, że jeśli coś w 2010 r. kosztowało np. 1 000 zł, to dziś kosztuje ok. 1 170 zł, czyli 170 zł drożej. To oczywiście średnio, gdyż są produkty, które zdrożało znacznie bardziej i takie, których cena niemal się nie zmieniła. Przykładem tego, co istotnie zdrożało w minionych 10 latach są mieszkania. Średnia cena nowych lokali wzrosła o 32%. Największe wzrosty miały miejsce w Opolu (62%), Rzeszowie (59%) i Gdańsku (56%).

Jak zmieniły się ceny mieszkań od IV kw. 2009 r.

Jesteśmy dużo bardziej zadłużeni
Znacznie wzrosło też nasze zadłużenie. Bankom jesteśmy winni 787 mld zł, czyli o 84% więcej niż pod koniec 2009 r. Ponad połowa z tej kwoty, to długi wynikające z kredytów mieszkaniowych. W ostatnich latach zdecydowanie wzrosła liczba wypłacanych kredytów hipotecznych. Poza tym coraz wyższe ceny mieszkań zmuszają Polaków do zadłużania się na coraz wyższe kwoty. Średnia kwota kredytu wzrosła w omawianym okresie z 185 000 zł do 282 000 zł, czyli aż o połowę. Na szczęście w tym samym czasie mocno spadło oprocentowanie tego typu kredytów (z 7% do 3,84%).

Oprocentowanie lokat bankowych spadło z 4% do 1,3%
Wspomnieliśmy już jak wzrosły nasze oszczędności. Niestety spadek poziomu stóp procentowych spowodował, że oszczędzanie przynosi dziś znacznie mniejsze zyski. Średnie oprocentowanie lokat bankowych spadło z 4% do 1,3%. Przy kwocie 10 000 zł roczna wysokość odsetek spadła z 400 zł do 130 zł. To sprawiło, że obecnie zdecydowanie rzadziej trzymamy pieniądze na lokatach, a znacznie częściej na nieoprocentowanych rachunkach. Udział lokat spadł z 50% do 31%. To oczywiście świetna wiadomość dla banków, które mają darmowe źródło pieniądza, którym mogą finansować udzielanie kredytów.

Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors

Raport Expandera i Rentier.io – Ceny mieszkań, grudzień 2019

Koniec roku na rynku nieruchomości można podsumować jednym słowem – wzrosty. Rośnie liczba mieszkań oddanych do użytkowania i ich ceny. Zaciągamy też coraz więcej kredytów hipotecznych i zadłużamy się na coraz wyższe kwoty. Z raportu Expandera i Rentier.io wynika też, że coraz bardziej drożeją kredyty hipoteczne.

Ceny mieszkań o 13% wyższe niż przed rokiem
Listopadowe dane na temat cen z 37 129 ogłoszeń sprzedaży mieszkań pokazują, że wzrosty nie ustają. Od każdej zasady są jednak wyjątki. Na rynku nieruchomości jest nim Gdynia, w której ceny w ostatnich miesiącach zatrzymały się w miejscu, a w porównaniu z poziomem sprzed roku są o 7% niższe. Jeśli jednak spojrzymy na cały rynek, czyli 15 analizowanych przez nas miast, to ceny wzrosły przeciętnie ok. 13%. Rekordzistami są Kraków (+25% r/r) i Gdańsk (+22% r/r). Na największym rynku, czyli w Warszawie, ceny wzrosły natomiast o 14%, czyli tempo było bardzo zbliżone do przeciętnego na całym rynku.

Nowych mieszkań o 11% więcej niż przed rokiem
Na rynek trafia coraz więcej nowych mieszkań. Według GUS od stycznia do października oddano do użytkowania 164 tys. mieszkań, czyli prawie o 11% więcej niż przed rokiem. Należy jednak dodać, że w największych miastach sprzedaż była zbliżona do poziomu sprzed roku. Według JLL od stycznia do września w 6 największych aglomeracjach sprzedano 47,7 tys. mieszkań, czyli o 1% mniej niż przed rokiem. Częściowo wynika to z faktu, że boom na rynku przenosi się do mniejszych miast.

Wartość kredytów hipotecznych o 14% wyższa niż przed rokiem
Według danych BIK od stycznia do października zaciągnęliśmy kredyty hipoteczne na kwotę 54,6 mld zł, czyli o 14% wyższą niż przed rokiem. Za ten wzrost w większości odpowiadają jednak coraz wyższe ceny mieszkań, które zmuszają kupujących do zadłużania się na coraz wyższe kwoty. Średnia kwota kredytu wzrosła z 263 tys. w styczniu do 278 tys. w październiku. Liczba zadłużających się osób rośnie zdecydowanie wolniej. W omawianym okresie wypłacono 201 tys. kredytów, czyli tylko o 3% więcej niż przed rokiem. Należy jednak dodać, że w ostatnich miesiącach tempo było zdecydowanie wyższe i wynosiło ok. 7%.

Większość banków podwyższyła koszty kredytów
Mimo, że stopy procentowe w Polsce nie zmieniły się od 2015 r. to kredyty hipoteczne zdrożały w zdecydowanej większości banków. Największe podwyżki dotyczą tych z najniższym (10%) wkładem własnym. Ich średnie oprocentowanie wzrosło od grudnia ubiegłego roku z 4,08% do 4,21%. Najbardziej przyczynił się do tego mBank, w którym oprocentowanie wzrosło aż o 0,65 pkt. proc. Podwyżki przekładają się nie tylko na wzrost kosztu, ale też na spadek dostępnej kwoty kredytu. W przypadku 3-osobowej rodziny z dochodem wynoszącym 8000 zł netto zdolność kredytowa spadła w tym roku o prawie 50 000 zł (z 684 607 zł do 635 043 zł). Nie przeszkodziło to jednak w zwiększaniu wartości wypłacanych kredytów, gdyż jednocześnie wyraźnie rosły pensje Polaków.

Co nas czeka w najbliższym czasie
Koniec roku to specyficzny okres. Pomimo okresu świątecznego, wiele osób chce „domknąć” sprzedaż mieszkania i jest skłonna do większych upustów cenowych. Jeśli chodzi o kredyty, to w tym roku małe są szanse na promocyjne oferty z banków, które nie zrealizowały jeszcze założonych planów sprzedażowych. Wartość udzielonych kredytów jest bowiem wyższa niż zakładały banki, więc nie muszą zabiegać o klientów. Niektóre wręcz starają się ograniczyć sprzedaż, aby uniknąć problemów w okresie świąteczno-noworocznym, kiedy wielu ich pracowników korzysta z urlopów.

Ofertowe ceny mieszkań w listopadzie 2019 r.

Ranking kredytów hipotecznych
(kredyt na 300 000 zł i okres 25 lat)

Metodologia raportu
Podane ceny mieszkań to mediany, które wyliczono na podstawie analizy 37 129 ogłoszeń sprzedaży dostępnych w internecie w listopadzie 2019 r. Wartości są publikowane tylko dla rynków, na których liczba ogłoszeń przekracza 100.

Spada dostępność mieszkań. Na 50 m2 potrzeba już 101 pensji

Niektórzy liczą, że ceny mieszkań w końcu zacząć spadać. Niestety one uparcie pną się w górę. NBP opublikował właśnie dane na temat cen transakcyjnych w III kwartale 2019 r. Wynika z nich, że ceny na rynku wtórym były średnio o 11% wyższe niż przed rokiem, a na rynku pierwotnym o 13%. Ten rok będzie więc już drugim z rzędu, kiedy ceny rosną zdecydowanie szybciej niż pensje, co oznacza kolejny spadek dostępności mieszkań. Z wyliczeń Expandera wynika, że do zakupu 50 m2 w dużym mieście potrzeba średnio 101 pensji netto, podczas gdy 3 lata temu było to 95 pensji.

Osoby, które obecnie chcą kupić mieszkanie może denerwować fakt, że jeszcze kilka lat temu za podobny lokal zapłaciliby np. o 50 000 zł mniej. Nierzadko mają nadzieję, że może wcześniejszy poziom cen za chwilę powróci. Niestety obecnie nic na to nie wskazuje. Według danych NBP, ceny transakcyjne były zdecydowanie wyższe niż przed rokiem. W dwóch przypadkach wzrost był wyższy niż 20%. Dotyczy to nowych mieszkań w Katowicach (+23%) i używanych w Zielonej Górze (+24%). Nie było natomiast ani jednego miasta, w którym cena byłaby niższa niż przed rokiem.

W 2007 r. potrzeba było aż 180 pensji na mieszkanie
Podczas, gdy ceny mieszkań wzrosły o ok. 12%, to średnie wynagrodzenie jedynie o ok. 7%. W rezultacie dostępność mieszkań się pogarsza. W siedmiu największych miastach średnio potrzeba już 101 przeciętnych pensji netto do zakupu 50-metrowego mieszkania. Dla porównania jeszcze na początku 2017 r. było to 95 pensji. Pogorszenie jest więc wyraźne, ale trzeba dodać, że obecny poziom wciąż jest dość dobry. Na początku 2013 r., kiedy przecież ceny mieszkań były najniższe w tej dekadzie, wskaźnik ten wynosił 102, a więc był minimalnie gorszy niż obecnie. W szczycie poprzedniego boomu, czyli w 2007 r. na takie mieszkania trzeba było aż ok. 180 pensji.

Kiedy ceny zaczną spadać?
Ceny mieszkań są w dużej mierze uzależnione od poziomu wynagrodzeń. Jeśli będziemy zarabiać coraz więcej, to teoretycznie ceny nieruchomości także będą coraz wyższe. W praktyce nie będzie to jednak tak proste. Sytuację bardzo komplikuje demografia. Wymieranie osób urodzonych w czasie powojennego wyżu demograficznego sprawi, że w najbliższych latach na rynek będzie trafiało coraz więcej mieszkań po zmarłych. Zwalniane mieszkania będą jednak częściowo pojawiać się tam, gdzie nie są potrzebne. Część młodych ze wsi i mniejszych miasteczek przenosi się bowiem do dużych miast.

Ceny mieszkań już niedługo mogą więc rosnąć i spadać jednocześnie. W wyludniających się regionach za kilka lat mieszkania będzie można kupić znacznie taniej niż dziś. Chętnych do zakupów będzie bowiem znacznie mniej niż wolnych lokali. Jednocześnie w rozwijających się miastach, przyciągających nowych mieszkańców, ceny wciąż mogą rosnąć, wraz ze wzrostem wynagrodzeń.

Do znacznych obniżek w dużych miastach potrzebne byłyby duże podwyżki stóp procentowych lub poważny kryzys, ale na to na razie się nie zanosi. Z drugiej jednak strony tak szybki wzrost jak obecnie nie może trwać w nieskończoność. Boom na rynku kiedyś się skończy. Jeśli przez kolejnych kilka lat ceny będą rosły w takim tempie jak w ostatnim czasie, to na rynku może powstać bańka, której pękniecie będzie bolesne.

Ceny transakcyjne w III kw. 2019 r.

Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors

Raport Expandera i Rentier.io – Ceny mieszkań, listopad 2019

Mamy niewiele dobrych informacji dla osób, które planują w najbliższym czasie kupić mieszkanie. Z Raportu Expandera i Rentier.io wynika, że w październiku ofertowe ceny lokali wciąż rosły. W Warszawie niewiele już brakuje do przekroczenia 10 000 zł za m2. Jak na razie nic nie wskazuje na to, że boom na rynku miałby się skończyć. NBP prognozuje, że w kolejnych latach wciąż dość szybko mają rosnąć pensje, a bezrobocie i stopy procentowe mają pozostać na niskim poziomie. Część banków obawia się jednak nadchodzącego spowolnienia gospodarczego. Podnoszą więc marże kredytowe dla osób posiadających niski (poniżej 20%) wkład własny.

W Gdańsku 50-metrowe mieszkanie zdrożało aż o 70 000 zł
W ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny mieszkań w zdecydowanej większości miast rosły w dwucyfrowym tempie. Tylko w Gdyni, gdzie w ostatnim kwartale nieco spadły, obecne ceny są zbliżone do poziomu sprzed roku. W ujęciu procentowym największe podwyżki miały miejsce w Radomiu (22%), Toruniu (21%) i Katowicach (19%). Jeśli jednak porównamy jak zmieniły się kwotowe ceny mieszkań, to rekordzistą jest Gdańsk i Wrocław. W przypadku 50-metrowego mieszkania średnia cena w tym pierwszym wzrosła aż o 70 000 zł, a w drugim o 67 000 zł.

Kredyty drożeją siódmy miesiąc z rzędu
Drożeją też kredyty hipoteczne, ale dotyczy to jedynie ofert, a nie kredytów już spłacanych. Od 7 miesięcy banki nieustannie podważają marże dla tych kredytobiorców, który mają mniej niż 20% wkładu własnego. Średnia marża dla tego rodzaju kredytów wzrosła z 2,32% w kwietniu do 2,48% w listopadzie. Po raz ostatni tak wysoki poziom marż obserwowaliśmy 9 lat temu. Wygląda więc na to, że banki obawiają się nadchodzącego spowolnienia gospodarczego, a dokładniej tego, że część klientów może mieć problemy z terminową spłatą. Istnieje więc ryzyko, że to jeszcze nie koniec i że w kolejnych miesiącach pojawią się dalsze podwyżki.

Co z cenami mieszkań w 2020 r.
Obecnie wydaje się, że małe są szanse na to, że boom na rynku nieruchomości wkrótce się skończy. Z najnowszych prognoz NBP wynika, co prawda, że w przyszłym roku wzrost gospodarczy spowolni (z 4,3% w tym roku do 3,6%), a bezrobocie wzrośnie z 3,6% do 3,8%. Wciąż będzie ono jednak bardzo niskie. Dodatkowo wynagrodzenia nadal mają szybko rosnąć (o 7,3%), a stopy procentowe mają pozostać na obecnym, czyli rekordowo niskim poziomie. Niewiele też zmieniają podwyżki marż, o których wspomnieliśmy wcześniej. Podnoszą one bowiem ratę w znacznie mniejszym stopniu niż wynosi wzrost wynagrodzeń. Polaków wciąż będzie więc stać na kredyty hipoteczne. Ponadto wzrosnąć ma inflacja, co przy coraz niższym oprocentowaniu lokat bankowych, wciąż będzie zachęcało do inwestowania w mieszkania na wynajem.

Oczywiście nie można wykluczyć, że spowolnienie gospodarcze będzie silniejsze niż nam się teraz wydaje (np. w wyniku Brexitu) lub że inflacja będzie na tyle wysoka, że zmusi do wprowadzenia podwyżek stóp procentowych. To mogłoby zakończyć boom na rynku nieruchomości. Aby ocenić czy sytuacja na rynku się zmienia warto śledzić liczbę udzielanych kredytów hipotecznych. Obecnie jest ona bardzo wysoka. Przewyższa nawet poziomy z zeszłego roku, który był przecież bardzo dobry pod tym względem. Jeśli jednak ta liczba zacznie wyraźnie spadać, to będzie sygnał, że trend na rynku zaczyna się zmieniać.

Ofertowe ceny mieszkań w październiku 2019 r.

Ranking kredytów hipotecznych
(kredyt na 300 000 zł i okres 25 lat)


Metodologia raportu
Podane ceny mieszkań to mediany, które wyliczono na podstawie analizy 48 432 ogłoszeń sprzedaży dostępnych w internecie w październiku 2019 r. Wartości są publikowane tylko dla rynków, na których liczba ogłoszeń przekracza 100.

Stać nas na coraz mniejsze mieszkania

Ceny mieszkań na rynku wtórnym wzrosły w ciągu ostatnich 12 miesięcy aż o ok. 11%. To sprawia, że stać nas na coraz mniejsze mieszkania. Z wyliczeń Expandera wynika, że dostępny metraż dla rodziny z dochodem 5000 zł netto najbardziej spadł w Zielonej Górze (-13 m2), Łodzi (-10 m2) i Bydgoszczy (-10 m2). Taka rodzina może obecnie kupić lokal o powierzchni od 33 m2 w Warszawie do 71 m2 w Kielcach.

Wielkość mieszkania na jakie możemy sobie pozwolić zależy nie tylko od jego ceny. Duże znaczenie ma to, jakie oszczędności udało nam się zgromadzić i tego jakie mamy dochody. Znaczenie ma również to w jakim banku będziemy zaciągać kredyt. Dostępna kwota kredytu jest bowiem bardzo różna w zależności od banku. Dla przykładu wspomniana 3-osobowa rodzina z dochodem na poziomie 5000 zł netto może liczyć na 340 000 zł w Pekao i tylko na 261 000 zł w PKO BP.

W naszych wyliczeniach nie opieraliśmy się jednak na maksymalnej dostępnej kwocie kredytu. Przyjęliśmy natomiast, że wielkość mieszkania powinna być na takim poziomie, aby nawet w sytuacji wzrostu oprocentowania kredytu do 8%, rata nie przekroczyła 40% dochodu rodziny. Opierając się na takim założeniu, mieszkanie będzie nieco mniejsze niż w sytuacji wykorzystania maksymalnej kwoty kredytu jaką udzieliłby nam bank. Z drugiej jednak strony można spać spokojniej, nie obawiając się nawet mniej więcej 2-krotnego wzrostu oprocentowania kredytu.

Na jakie mieszkanie mnie stać
Przyjmując powyższe założenia i posiadanie 10% wkładu własnego, nasza przykładowa rodzina może kupić od 33 m2 w Warszawie do 57 m2 w Kielcach. Różnica jest więc ogromna, ale trzeba dodać, że w stolicy mieliby oni szansę na znacznie wyższe zarobki niż w Kielcach. Rosnące ceny mieszkań sprawiły, że dostępny metraż skurczył się średnio o 6 m2 w porównaniu do poziomu sprzed roku. Największy spadek miał miejsce w Zielonej Górze (o 13 m2), a najmniejsza zmiana miała miejsce w Warszawie (-1 m2). Dodajmy jednak, że dotyczy to sytuacji, gdy poziom dochodów rodziny się w tym czasie nie zmienił.

Co zrobić, aby kupić większe mieszkanie
Jeśli ktoś marzy o większym metrażu niż ten, jaki wynika z naszych wyliczeń, to może oczywiście skorzystać z maksymalnej kwoty kredytu, jaką przyzna mu bank. To jednak oznacza większe ryzyko w sytuacji, gdyby w przyszłości wzrosły stopy procentowe. Zdecydowanie bezpieczniejszym rozwiązaniem jest zebranie wysokiego wkładu własnego. Posiadając tylko 10% wkładu, nasza przykładowa rodzina kupi w Kielcach 71 m2, ale jeśli zbierze 20%, to metraż wzrośnie aż o 9 m2. To rozwiązanie ma też niestety wadę. Ceny mieszkań rosną obecnie na tyle szybko, że zanim zbiorą dodatkowe oszczędności, to cena mieszkania może wzrosnąć na tyle, że metraż i tak się nie zmieni. Dużo zależy więc też od tego jak długo zajmie zebranie oszczędności na wyższy wkład. Jeśli podwyższenie wkładu z 10% do 20% miałoby trwać rok lub dłużej, to opisany sposób nie zadziała, gdyż w tym czasie cena mieszkania również może wzrosnąć o 10% i dostępny metraż się nie zmieni.

Na jakie mieszkanie cię stać przy 10% wkładzie własnym

Na jakie mieszkanie cię stać przy 20% wkładzie własnym


Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors

Opcje dostępności

Wysoki kontrast
Czytaj stronę
Kliknij aby czytać
Podświetlenie linków
TT
Duży Tekst
Odstępy między tekstami
Zatrzymaj animacje
Ukryj obrazy
Df
Przyjazny dla dysleksji
Kursor
Struktura strony