Tagi:

Raport Expandera i Rentier.io – Ceny mieszkań, III kw. 2020

Coraz niższe zyski zmuszają banki do podwyższania marż kredytowych. Z raportu Expandera i Rentier.io wynika, że przeciętna marża dla kredytów z najniższym (10%) wkładem wynosi już 3,12%. Oznacza to, że rata kredytu na 300 000 zł jest o 103 zł wyższa niż takiego samego udzielonego przed rokiem. Niestety w kolejnych miesiącach należy się spodziewać dalszych podwyżek. Jeśli chodzi o ceny mieszkań, to w III kwartale były one stabilne. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że w Warszawie średnia cena małych mieszkań przekroczyła już 12 000 zł za m2, a w Gdyni 9 000 zł za m2. Istotny spadek (o 7% kw./kw.) odnotowaliśmy natomiast w przypadku dużych mieszkań w Gdańsku.

Warto zacząć od tego, że III kwartał to w obecnej sytuacji zamierzchła przeszłość. Liczba przypadków koronawirusa była wtedy dużo mniejsza niż obecnie. Życie stopniowo powracało do normy. Część banków nawet złagodziła wymogi związane z uzyskaniem kredytu hipotecznego. To wszystko sprawiło, że rynek nieruchomości zdecydowanie odżył. W omawianym okresie BIK odnotował aż 109 tysięcy wniosków o kredyty hipoteczne, a więc tylko nieznacznie mniej (-2,8%) niż w rekordowym 2019 r.

Oczywiście sytuacja epidemiczna i gospodarcza nadal była niepewna. Wiele małych i średnich przedsiębiorstw spodziewało się pogorszenia sytuacji gospodarczej i gorszych wyników w kolejnych miesiącach. Decyzje zakupowe były więc podejmowane bardzo ostrożnie. W rezultacie w III kwartale sprzedaż nowych mieszkań przez deweloperów spadła o 13% r/r.

Banki coraz bardziej podnoszą marże
Jeśli chodzi o rynek kredytów hipotecznych, to przypomnijmy, że w ostatnich miesiącach część banków nieco złagodziło zaostrzone na wiosnę kryteria przyznawania kredytów. Niestety z miesiąca na miesiąc podnosiły też marże, zwłaszcza dla kredytów z najniższym (10%) wkładem własnym. Przed rokiem średnia marża w ich przypadku wynosiła 2,46%, a obecnie już 3,12%. To sprawia, że udzielane obecnie kredyty są droższe od tych wypłaconych wcześniej. Dla przykładu jeśli ktoś pożyczył 300 000 zł na 25 lat i dług zaciągnął rok temu to płaci teraz ratę wynoszącą ok. 1373 zł. Zaciągając taki sam kredyt obecnie rata wyniesie już 1476 zł, a więc o 103 zł więcej. Niestety wiele wskazuje na to, że w kolejnych miesiącach mogą pojawiać się kolejne podwyżki.

Kawalerki w Warszawie już powyżej 12 000 zł za m2
Ceny w ofertach sprzedaży pozostały stabilne. Nie oznacza to jednak, że zupełnie nic się nie działo. Spore zmiany odnotowaliśmy w Trójmieście. W ciągu zaledwie kwartału aż o 7% zdrożały kawalerki w Gdyni. Średnia ich cena przekroczyła po raz pierwszy 9000 zł za m2. W tym samy czasie duże mieszkania w Gdańsku spektakularnie straciły na wartości. Ich średnia cena spadła o 7% i wyniosła 8984 zł. Warto też wspomnieć o tym, że średnia cena małych (do 35 m2) mieszkań w Warszawie przekroczyła 12 000 zł za m2. To jednak wyjątki. Patrząc na cały rynek nieruchomości widać, że ceny ofertowe zatrzymały się i trwa oczekiwanie na to jak firmy zniosą drugą falę pandemii.

Ofertowe ceny mieszkań w III kw. 2020 r.

Co dalej z cenami mieszkań
Rekordowe liczby zachorowań na koronawirusa sprawiają, że wiele osób planujących zakup mieszkania znów zastanawia się co w tej sytuacji zrobić. Odpowiedź na to pytanie w dużej mierze zależy od tego jak duże jest ryzyko utraty pracy oraz czy uda się uzyskać takiej osobie kredyt. Jeśli ktoś uważa, że za chwilę może stracić pracę, to lepiej zaczekać aż sytuacja w jego miejscu pracy się uspokoi. Jeśli banki nie chcą udzielić kredytu, to warto porozmawiać z ekspertem finansowym, który sprawdzi zdolność kredytową we wszystkich bankach. Jeśli okaże się, że faktycznie kredytu nie da się uzyskać, to należy zaczekać aż banki złagodzą wymagania.

Jeśli jednak ktoś ma dobrą sytuację finansową, to przypominamy mu słynny cytat: „Bój się, gdy inni są chciwi, i bądź chciwy, gdy inni się boją”. Z powodu zaostrzenia się sytuacji epidemicznej i wprowadzania nowych ograniczeń w najbliższych miesiącach kupujących będzie zapewne zdecydowanie mniej. To może być dobry moment do wynegocjowania bardzo atrakcyjnej ceny. Trzeba tylko trafić na sprzedającego, który jest już zmęczony oczekiwaniem.

Bardzo trudno natomiast przewidzieć co będzie się działo z cenami mieszkań w przyszłym roku. Z jednej strony mamy bowiem rosnące obawy o to jak firmy przetrwają drugą falę epidemii, która może trwać dłużej niż pierwsza i w której skala pomocy państwa będzie zdecydowanie mniejsza. Z drugiej mamy rekordowo niskie stopy procentowe i najwyższą w UE inflację, które zachęcają do inwestowania w nieruchomości.

Ranking kredytów hipotecznych
(kredyt na 300 000 zł i okres 25 lat)

Metodologia raportu
Podane ceny mieszkań to mediany, które wyliczono na podstawie analizy 117 889 ogłoszeń sprzedaży dostępnych w internecie w okresie od 1 lipca do 30 września 2020 r. Wartości są publikowane tylko dla rynków, na których liczba ogłoszeń przekracza 100.

Raport Expandera i Rentier.io – Ceny mieszkań, sierpień 2020

Spadków cen mieszkań na razie niemal nie widać. Z raportu Expandera i Rentier.io wynika, że w większości miast stawki ofertowe zatrzymały się na poziomie zbliżonym do marca. Nie powinno to jednak dziwić biorąc pod uwagę, że w ostatnich miesiącach rynek chroniły wakacje kredytowe. Nawet jeśli ktoś zainwestował w mieszkanie na wynajem, które stało puste, to i tak nie ponosił kosztów kredytu, a więc nie odczuwał jeszcze presji na jego sprzedaż. Ta ochrona się już jednak kończy. W przypadku problemów na rynku najmu, ceny mieszkań mogą zacząć spadać przez wymuszone sprzedaże. Jest jednak również druga strona medalu. Mamy rekordowo niskie stopy procentowe, a banki powoli zaczynają łagodzić kryteria przyznawania kredytów. Poza tym popyt na mieszkania wciąż wydaje się dość wysoki, a deweloperzy o 20% ograniczyli liczbę mieszkań, których budowę rozpoczęto w pierwszym półroczu. Obecnie spadki cen są więc równie prawdopodobne, co wzrosty. Rozstrzygniecie przyjdzie dopiero jesienią.

W zakresie ostatnich zmian cen mieszkań, jedynym wartym odnotowania przypadkiem jest Białystok, gdzie ceny w ofertach sprzedaży są o 6% niższe niż w marcu. W pozostałych stawki są zbliżone do marcowego poziomu. Tą stabilizację potwierdzają również dane NBP na temat cen transakcyjnych za II kwartał. Warto jednak przypomnieć, że przed tym okresem ceny mocno rosły. Dlatego w porównaniu z poziomem przed rokiem we wszystkich 16 analizowanych przez nas miastach ceny wzrosły przeciętnie o 12%. Jeśli chodzi o sytuację w poszczególnych miastach, to na jednym biegunie mamy Radom, gdzie są aż o 18% wyższe niż przed rokiem, a na drugim wspomniany już Białystok, gdzie są tylko o 1% wyższe.

Argumenty za tym, że ceny mieszkań zaczną spadać
Stabilizacja cen obserwowana w ostatnich miesiącach nie będzie trwała wiecznie. Jedną z możliwości jest to, że jesienią stawki zaczną spadać. Jest kilka przyczyn dlaczego tak może się zdarzyć. Po pierwsze warto pamiętać, że pandemia wcale się nie skończyła, a wręcz mamy więcej przypadków niż wiosną, a jasienia może być jeszcze gorzej. To może przełożyć się na ponowne pogorszenie się sytuacji gospodarczej i nastojów potencjalnych nabywców mieszkań. Jeśli ktoś obawia się utraty pracy, to nie zadłuży się na kilkaset tysięcy złotych, nawet gdyby miał wysoką zdolność kredytową, a oprocentowanie kredytu było niewiarygodnie niskie.

Kolejna kwestia to potencjalne problemy tzw. fliperów i inwestorów, którzy kupili mieszkania na wynajem. Fliperzy kupowali mieszkania, remontowali je i wystawiali do sprzedaży po znacznie wyższej cenie. Część z nich obecnie nie może sprzedać takich mieszkań, gdyż ruch na rynku się zmniejszył. Ci, którzy zakupu dokonali za własne pieniądze mogą poczekać na kupca, choć to dla nich pewien problem, bo zamraża ich kapitał i nie pozwala dalej zarabiać. Inni, którzy mieszkanie kupili za kredyt, są w gorszej sytuacji. Właśnie skończyły im się wakacje kredytowe i każdy miesiąc oczekiwania na kupca to nie tylko koszt utrzymania mieszkania, ale też konieczność zapłacenia raty kredytu. Za chwilę mogą więc być zmuszeni do wymuszonej sprzedaży po niskiej cenie. W podobnej sytuacji jest część inwestorów, którzy kupili mieszkania na wynajem. Jeśli studenci w nadchodzącym roku akademickim będą uczyć się zdalnie z rodzinnych domów, to mogą zrezygnować z najmu mieszkań. Puste mieszkania będą tylko generowały koszty i mogą doprowadzić do konieczności ich sprzedaży po niskich cenach.

Popyt na mieszkania może też obniżać słaba dostępność kredytów hipotecznych. W ostatnich miesiącach większość banków podwyższyła wymagany wkład własny z 10% do 20% lub nawet 30%. Żeby uzyskać kredyt na mieszkanie o wartości 300 000 zł zwykle trzeba więc posiadać przynajmniej 60 000 zł oszczędności. Poza tym banki niechętnie udzielają kredytów osobom, które mają inne źródło dochodu niż umowa o pracę. Duże znaczenie ma też branża w jakiej ktoś pracuje. Jeśli jest to branża, która ucierpiała na skutek pandemii, to nawet jeśli ktoś ma umowę o pracę, to kredytu nie dostanie, ponieważ banki obawiają się, że za chwilę taka osoba może stracić pracę.

Jest też kwestia demografii. W latach 90-tych i później rodziło się znacznie mniej dzieci niż w latach 80-tych. To powoduje, że kurczy się liczba Polaków, którzy będą kupowali mieszkania. Dla przykładu obecnie jest ok. 6 mln osób w wieku 25-35 lat. Już za 5 lat takich osób będzie tylko ok. 5 milionów. Oczywiście ten proces trwał już wcześniej, ale w ostatnich latach z naddatkiem zrekompensował to napływ ok,. 1,5 mln obcokrajowców, głównie Ukraińców. W kolejnych latach ubytek młodych zdecydowanie przyspieszy, a napływ imigrantów może spowolnić. Spadnie więc popyt zarówno na najem jak i na mieszkania, a wraz z nimi ceny.

Argumenty za tym, że ceny mieszkań ponownie zaczną rosnąć
Epidemia nie będzie trwała wiecznie. W końcu pojawi się szczepionka i skuteczne leki. Obecnie możemy mieć więc do czynienia z tylko chwilowym zatrzymaniem wzrostów cen. Gdy tylko obawy o utratę pracy miną, to popyt na mieszkania powróci, ponieważ mamy jeden z najniższych w Europie wskaźników liczby mieszkań na 1000 mieszkańców. Żeby dorównać do średniej potrzebujemy około 2 mln mieszkań. Co ciekawe popyt widać nawet teraz. Według BIK w czerwcu i lipcu złożono niemal tyle samo wniosków o kredyty hipoteczne co przed rokiem.

Wzrostom cen mieszkań będą też sprzyjały najniższe w historii stopy procentowe. Średnie oprocentowanie kredytu z wkładem własnym na poziomie 25% wynosi zaledwie 2,57%. Co prawda problemem jest dostępność kredytów, ale w ostatnim czasie widać już pierwsze zmiany zmniejszające ograniczenia kredytowe w bankach. Niskie stopy procentowa sprawiają również, że zamożni inwestorzy nie mają gdzie lokować swoich oszczędności. Mogą więc kupować mieszkania, aby w ten sposób uchronić je przed inflacją. Dla nich nie ma większego znaczenia fakt, że w najbliższych miesiącach mogą nie znaleźć najemców. Oni działają bowiem długoterminowo. Wiedzą, że pandemia za rok czy dwa się skończy. Poza tym w długim terminie ceny mieszkań będą rosły wraz z poziomem naszych wynagrodzeń. Skoro chcemy zarabiać tak jak na zachodzie, to niestety musimy się przygotować również na to, że ceny mieszkań będzie mieli takie jak tam.

Warto też dodać, że sytuacja na rynku najmu wcale nie musi się bardzo pogorszyć. Nawet jeśli studenci będą uczyli się w dużej mierze zdalnie, to wielu z nich może niechętnie wracać do rodzinnego domu. Jeśli ktoś już zażył „wolności”, czyli życia bez nadzoru rodziców, zdobył na studiach nowych przyjaciół i przyzwyczaił się do nowego miasta, to o ile tylko będzie to możliwe, będzie chciał ten stan utrzymać. Nauka zdalna może więc odbywać się w wynajmowanym mieszkaniu. To jednak pod warunkiem, że student będzie miał pieniądze na najem, czyli jeśli będzie miał pracę lub jeśli otrzyma pieniądze od rodziców.

Jeśli chodzi o kwestie demograficzne, to nie można wykluczyć, że po raz kolejny rozwiążą ją imigranci. Co prawda wydaje się, że ich napływ spowolni, ale nie ma całkowitej pewności w tym zakresie. Dla przykładu obecna sytuacja na Białorusi może doprowadzić do tego, że niedługo z tego kierunku będą masowo napływali do nas ludzie, którzy będą potrzebowali miejsca do zamieszkania.

Kolejna kwestia jest taka, że nawet gdyby młodych i imigrantów było mniej, to ceny i tak mogą rosnąć. Cena zależy bowiem nie tylko od popytu, ale też od podaży. Tymczasem deweloperzy zdecydowanie ograniczyli liczbę mieszkań w budowie. Według GUS w pierwszym półroczu rozpoczęli budowę 53,5 tysiąca mieszkań, czyli o prawie 20% mniej niż przed rokiem. Dostosowując podaż to popytu deweloperzy mogą więc windować ceny nawet przy zmniejszającym się popycie.

Podsumowując – obecnie ceny mieszkań ustabilizowały się na poziomie z marca i trwa oczekiwanie na to co przyniesie jesień. Im mocniejsze będzie kolejne uderzenie pandemii im dłużej będziemy musieli się z nią mierzyć, tym większa szansa na spadki cen mieszkań. Jeśli po raz kolejny uda nam się w miarę łagodnie przejść uderzenie koronawirusa i jeśli wkrótce pojawi się szczepionka, to ceny ponownie mogą zacząć rosnąć.

Ofertowe ceny mieszkań w lipcu 2020 r.

Ranking kredytów hipotecznych
(kredyt na 300 000 zł i okres 25 lat)

Metodologia raportu
Podane ceny mieszkań to mediany, które wyliczono na podstawie analizy 52 861ogłoszeń sprzedaży dostępnych w internecie w lipcu 2020 r. Wartości są publikowane tylko dla rynków, na których liczba ogłoszeń przekracza 100.

Raport Expandera i Rentier.io – Ceny mieszkań, II kw. 2020

Na rynku nieruchomości pojawiają się pewne pozytywne sygnały. W danych dotyczących cen w ofertach sprzedaży mieszkań nie widać zbyt wielu spadków. Expandera i Rentier.io przeanalizowali 111 tysięcy internetowych ogłoszeń, z których wynika, że ceny były minimalnie (o 1,5%) wyższe niż w I kwartale. Oczywiście zwracamy uwagę, że ceny ofertowe to tylko oczekiwania sprzedających. Zaskakująco pozytywnie wyglądają jednak również ostatnie dane na temat wniosków o kredyty hipoteczne, dane o pozwoleniach na budowę czy wskaźnik ufności konsumenckiej. Z drugiej strony mamy natomiast spadek sprzedaży nowych mieszkań czy utrzymujące się wysokie wymogi w zakresie wkładu własnego potrzebnego do uzyskania kredytu hipotecznego.

W ostatnich miesiącach z rynku nieruchomości docierały nienajlepsze informacje. Giełdowi deweloperzy sprzedali w II kwartale o prawie 1/3 mniej mieszkań niż przed rokiem. Firma JLL donosi, że w Warszawie, od kwietnia do połowy maja, klienci wycofali się z zakupu aż 580 mieszkań, na które wcześniej wpłacili już zaliczkę lub zadatek. Coraz częściej słychać też o promocjach, w ramach których kupujący mieszkanie może otrzymać za darmo miejsce parkingowe, za które jeszcze kilka miesięcy temu trzeba było zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych. Do tego banki mocno zaostrzyły kryteria przyznawania kredytów hipotecznych.

Na tym tle dane na temat cen ofertowych mogą wyglądać nieco egzotycznie. Wynika z nich bowiem, że spadki cen są rzadkością, a w większości miast ceny wręcz nieco wzrosły. Rekordzistą są duże mieszkania (pow. 60 m2) w Gdańsku, dla których mediana cen z ofert sprzedaży wynosi 9 700 zł za m2, a więc jest aż o 9% wyższa niż w I kw. 2020 r. Przeciętnie w badanych przez nas 14 miastach ceny ofertowe są minimalnie (o 1,5%) wyższe niż w poprzednim kwartale.

Ofertowe ceny mieszkań w II kw. 2020 r.

Dlaczego ceny ofertowe nie spadają
Na przeciętny poziom cen ofertowych może wpływać to, że mieszkania z atrakcyjnymi cenami są sprzedawane, co sprawia, że ogłoszenie znika. Te z wysokimi cenami wciąż są natomiast widoczne i wpływają na statystyki poziomu cen. Warto też pamiętać, że ceny ofertowe to tylko oczekiwania sprzedających. Ceny po jakich są zawierane transakcje są znacznie niższe niż te podawane w ofertach. Z danych NBP wynika, że dla siedmiu największych miast już w I kwartale średnia cena transakcyjna na rynku wtórnym była aż o 16% niższa niż ofertowa. Kolejnym istotnym elementem jest to, że dane o cenach ofertowych nie uwzględniają obniżek polegających na tym, że kupujący za darmo otrzymuje miejsce postojowe czy komórkę. W ten sposób cenę można obniżyć np. o 10%, a nie będzie tego widać w statystykach, gdyż cena samego mieszkania się nie zmienia.

Pojawiają się pozytywne sygnały
Musimy też dodać, że wymienione na początku tekstu negatywne informacje dotyczą w dużej mierze kwietnia i maja. Pierwsze dane z czerwca i lipca sugerują poprawę sytuacji. GUS opublikował wskaźnik ufności konsumenckiej w lipcu. Jego poziom wskazuje, że nastroje konsumentów systematycznie się poprawiają. Podobne wnioski można wyciągnąć z rosnącej liczby wniosków o kredyty hipoteczne. Zaskakująco dobrze wyglądają też dane GUS o liczbie wydanych w czerwcu pozwoleń na budowę mieszkań. Było ich o 19% więcej niż przed rokiem. Dla porównania jeszcze w maju obserwowaliśmy drastyczny spadek – ich liczba była aż o 29% niższa niż przez rokiem.

Również w bankach pojawiają się pierwsze sygnały nieco większego otwarcia na udzielanie kredytów hipotecznych. W lipcu jeden z największych banków złagodził podejście w zakresie oceny zdolności kredytowej osób prowadzących działalność gospodarczą i takich, które pracują w oparciu o umowę cywilnoprawną. Należy jednak dodać, że wnioskodawcy, którzy mają tylko 10% wkładu własnego, wciąż muszą liczyć się ze znacznymi utrudnieniami. W naszym zestawieniu pozostały już tylko cztery oferty kredytów z tak niskim wkładem. Średnia marża dla takich ofert wzrosła właśnie do poziomu 3%. Jeszcze na początku roku było to 2,51%. W przypadku wysokiego wkładu (25%) marże również wzrosły, ale w znacznie mniejszym stopniu, bo z 2,1% do 2,25%.

Ranking kredytów hipotecznych
(kredyt na 300 000 zł i okres 25 lat)

Metodologia raportu
Podane ceny mieszkań to mediany, które wyliczono na podstawie analizy 111 830 ogłoszeń sprzedaży dostępnych w internecie w okresie od 1 kwietnia do 30 czerwca 2020 r. Wartości są publikowane tylko dla rynków, na których liczba ogłoszeń przekracza 100.

Ranking kredytów hipotecznych z niskim wkładem własnym – Styczeń 2019

To nie prawda, że aby uzyskać kredyt hipoteczny trzeba posiadać aż 20% wkładu własnego. W większości banków wystarczy 10%. Expander podpowiada, które banki mają atrakcyjną ofertę tego rodzaju kredytów. Tłumaczy również na co uważać starając się o tego rodzaju finansowanie.

Zacznijmy od tego, że kredyty w kwocie pokrywającej aż 90% wartości nieruchomości niestety są droższe od tych, w których udział kredytu jest niższy niż 80% ceny mieszkania. Dlatego jeśli jest to możliwe, warto zaczekać i zebrać oszczędności stanowiące przynajmniej 20%. Kredyty z niskim wkładem własnym są droższe z kilku powodów. Przede wszystkim wynika to z tego, że im mniejszy wkład własny tym wyższa kwota kredytu, a ona wpływa na wysokość prowizji czy odsetek. Dla przykładu jeśli chcemy kupić mieszkanie o wartości 300 000 zł, to musimy mieć przynajmniej 30 000 zł oszczędności i wtedy potrzebujemy 270 000 zł kredytu. Jeśli mamy 20% wkładu (60 000 zł) to kwota kredytu spada do 240 000 zł. Różnica w wysokości odsetek od takich wartości w ciągu 25 lat wyniesie przynajmniej 47,5 tys. zł.

Oprócz tego kredyty udzielane osobom posiadającym niski wkład własny mają wyższe oprocentowanie. Wynika to z dwóch przyczyn. Po pierwsze banki dla takich ofert zwykle stosują wyższe marże, co podwyższa oprocentowanie. Dlatego po kilku latach spłaty, gdy zadłużenie spadnie już poniżej 80% wartości nieruchomości, warto negocjować obniżenie oprocentowania lub przenieść kredyt do innego banku, który zaoferuje lepsze warunki.

Drugim elementem podnoszącym koszt kredytu z niskim wkładem własnym może być czasowa podwyżka. Bank może naliczać nam dodatkową opłatę lub stosować dodatkową podwyżkę marży do czasu aż spłacimy tyle rat, aby zadłużenie spadło poniżej 80% wartości nieruchomości. Jeśli ktoś posiada tylko 10% wkładu własnego, to na uwolnienie się od tego rodzaju dodatkowego kosztu będzie musiał zaczekać 4-5 lat.

Ranking kredytów hipotecznych z wkładem własnym 10%

Jarosław Sadowski
Główny analityk Expander Advisors

Opcje dostępności

Wysoki kontrast
Czytaj stronę
Kliknij aby czytać
Podświetlenie linków
TT
Duży Tekst
Odstępy między tekstami
Zatrzymaj animacje
Ukryj obrazy
Df
Przyjazny dla dysleksji
Kursor
Struktura strony